Він пережив дві клінічні смерті, але готовий повертатися на фронт. Історія Ігоря Скучинського

35-letni żołnierz, Ihor Skuczyński, został ciężko ranny podczas walk z Rosjanami. Podczas jednej z akcji stanął naprzeciwko wojsk przeciwnika z granatem w dłoni. - "Nagle usłyszałem: 'to ja, odłóż granat'. Rosjanie byli tuż obok" - wspomina w rozmowie z Ukrayina.pl. Przedstawiamy jego historię. Tekst w dwóch językach - polskim i ukraińskim. Позаду в 35-річного Ігоря Скучинського - п'ять місяців у лікарнях. У тілі військового назавжди залишилось 11 осколків. Старший лейтенант вчиться координувати рухи та ходити на протезі. І, попри все, не шкодує, що тоді, п'ять місяців тому, прийняв рішення пожертвувати собою заради побратимів.

Ігор Скучинський народився в смт Локачі Волинської області. У листопаді 2017 року підписав контракт із ЗСУ, відтоді служив у 14-й ОМБр імені князя Романа. Брав участь у боях на території Луганської області. Отримав позивний "Малюк" від комбрига полковника Олександра Охріменка, бо всюди пролазив і повертався неушкодженим. Саме комбриг координував всі операції, в яких згодом брав участь "Малюк". 

На початку повномасштабного вторгнення боєць і побратими(всього 17 осіб) дістали завдання. "Потрібно було зупинити колону ворога з 20 танків і двох гелікоптерів, яка рухалась на Житомир, — каже пан Ігор. — Ми ж отримали засоби протиповітряної боротьби з авіацією противника й протитанкові комплекси NLAW і джавелін, два танки й одну БМП... 

Першу ворожу БМП я спалив з реактивного протипіхотного вогнемета, екіпаж і десант на ній теж згоріли. Це заблокувало рух колони. Наші танкісти з 14-ї бригади, які виборювали першість у Європі в танковому біатлоні, почали бити з флангів. У нашої БМП була пошкоджена гармата, але хлопці розстрілювали ворожий десант з кулемета. Це просто героїчні бійці!" 

Бій тривав 20 хвилин. У результаті наші воїни розгромили 37-му мотопіхотну бригаду ворога, в якій служили буряти й дагестанці. Так звані санітарні втрати ворога становили 730 осіб убитими й пораненими, дев’ятьох взяли в полон, троє з них — офіцери. 

"У нас же всі вийшли з бою неушкодженими — жодного пораненого. Нашими руками водив Господь Бог", — констатує Ігор Скучинський. За цей подвиг усіх 17 воїнів ЗСУ нагороджено державними орденами та медалями. 

У березні Ігор Скучинський дістав наказ провести дорозвідку на Миколаївщині. "Ми висунулись групою в складі восьми бійців, — розповідає чоловік. — Запустили дрона і побачили механізовану роту противника". Щоб наступати, треба бодай в чотири рази перевищувати ворога кількісно, тож потрібен був батальйон... 

Група потрапила в засідку, ворог відкрив вогонь на ураження. "А лише в мене були РПГ 22 (реактивні протитанкові гранати), — каже Ігор Скучинський. — Тож я почав стріляти, відвертаючи увагу на себе. Чекав, аби БМП вийшла на видиму позицію". Дістав поранення в ногу — розірвало частину литки. А через кілька хвилин зазнав осколкового поранення в спину... 

"Я дав групі команду на відступ, — каже пан Ігор, — бо розумів: якщо приймемо бій, загинуть усі. Краще — втрата одного. Я знав, що вже "двохсотий". Непритомніючи, передав комбату дані про ситуацію. Тоді квадрат, де перебував ворог, накрила наша мінометна батарея. У результаті ворог був дезорієнтований і припинив бій. 

Але Ігор Скучинський про це не знав, він стискав у руці гранату, чекаючи, коли наблизяться рашисти, аби підірвати їх разом із собою. Раптом почув: "Ігорьоня, це я, відклади гранату". То був його друг Сергій... 

Згодом за цей подвиг Ігоря Скучинського указом Президента України було нагороджено орденом імені Богдана Хмельницького ІІІ ступеня. 

У лікарні медики констатували в бійця 65% крововтрати, він переніс дві зупинки серця, згодом — ампутацію лівої ноги вище коліна. "Я завдячую своє життя, зокрема, Оксані Гарпінич, яка надала першу фахову допомогу (вона загинула 4 трав-ня)", — ділиться боєць. 

Цілковитого одужання Ігор Скучинський чекає наприкінці жовтня. Він твердо налаштований повернутись на службу. "Поки живе душа, житиме й тіло", — каже герой. 

Лариса ПЕЦУХ

Przeżył dwie śmierci kliniczne, jest gotowy do powrotu na front. Historia Ihora Skuczyńskiego

35-letni żołnierz, Ihor Skuczyński, ma za sobą pięć miesięcy w szpitalach - w jego ciele już na zawsze pozostało 11 odłamków. Teraz uczy się koordynować ruchy i chodzić w protezie. I mimo wszystko nie żałuje, że pięć miesięcy temu podjął decyzję o poświęceniu się dla dobra swoich braci.

Skuczyński urodził się w Łokaczach w obwodzie wołyńskim. W listopadzie 2017 roku podpisał kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, od tego czasu służył w 14. oddzielnej brygadzie zmechanizowanej im. księcia Romana. Brał udział w bitwach na terenie obwodu ługańskiego. Od dowódcy brygady Ołeksandra Ochrimenki otrzymał pseudonim "Maluk", bo wszędzie potrafił wejść i zawsze wracał bez szwanku. To Ochrimenko koordynował wszystkie operacje, w których później brał udział "Maluk".

Na początku lutowej inwazji on i jego towarzysze (w sumie 17 osób) otrzymali zadanie. - Należało zatrzymać kolumnę wroga składającą się z 20 czołgów i dwóch helikopterów, zmierzającą w kierunku Żytomierza - mówi Ihor. - Otrzymaliśmy środki do walki przeciwlotniczej z wrogimi samolotami, kompleksy przeciwpancerne NLAW i Javelin, dwa czołgi i jeden BWP... - opowiada.

Spaliłem pierwszego wrogiego BWP za pomocą odrzutowego przeciwpiechotnego miotacza ognia, spłonęła również załoga i desant. To zablokowało ruch kolumny. Nasi czołgiści z 14. brygady, którzy uczestniczyli w mistrzostwach Europy w biathlonie czołgowym, zaczęli atakować z boków. Nasz BWP miał uszkodzoną armatę, ale chłopaki ostrzelali wrogi desant z karabinu maszynowego. To naprawdę bohaterscy wojownicy!

- mówi. Jak dodaje, bitwa trwała 20 minut. - W rezultacie nasi żołnierze pokonali 37. brygadę piechoty zmotoryzowanej wroga, w której służyli Buriaci i Dagestańczycy. Straty wroga wyniosły 730 zabitych i rannych, 9 dostało się do niewoli, 3 z nich to oficerowie - opisuje.

- W naszym przypadku wszyscy wyszli z bitwy bez szwanku, ani jeden nie został ranny. Naszymi rękoma kierował Bóg - stwierdza Skuczyński. Za ten wyczyn wszystkich 17 żołnierzy Sił Zbrojnych zostało odznaczonych orderami i medalami państwowymi.

W marcu Ihor Skuczynski otrzymał rozkaz przeprowadzenia rozeznania w obwodzie mikołajowskim. - Zgłosiliśmy się jako grupa ośmiu żołnierzy  - mówi mężczyzna. - Podnieśliśmy drona i zobaczyliśmy zmechanizowaną kompanię wroga - mówi, dodając, że "żeby przejść do ataku, trzeba co najmniej czterokrotnie przewyższać liczebnie wroga". Potrzebny był więc batalion.

Grupa wpadła w zasadzkę, a wróg otworzył ogień. - Tylko ja miałem RPG 22 (reaktywne granaty przeciwpancerne) - mówi Skuczyński. - Więc zacząłem strzelać, odwracając uwagę na siebie. Czekałem, aż BWP wyjedzie na widoczną pozycję - dodaje. Jego noga w czasie walk została uszkodzona - rozerwaniu uległa część łydki. Kilka minut później doznał rany odłamkowej w plecach.

- Dałem grupie rozkaz wycofania się ponieważ zrozumiałem: jeśli zaczniemy walczyć, wszyscy zginą. Lepiej stracić jednego. Wiedziałem, że nie będę żył - mówi Ihor. Jak dodaje, półprzytomny przekazał dowódcy informację o sytuacji. - Potem uderzyliśmy we wroga ogniem z moździerzy. [Rosjanie] byli zdezorientowali i przestali walczyć - wskazuje.

Ale Ihor Skuczynski wtedy o tym nie wiedział. Trzymał w ręku granat, czekając, aż podejdą raszyści [tak Ukraińcy nazywają rosyjskich żołnierzy - red.], żeby wysadzić się razem z nimi. - Nagle usłyszałem: "Ihorku, to ja, odłóż granat" - mówi Igor. To był jego przyjaciel Serhij.

Za ten wyczyn na mocy dekretu Prezydenta Ukrainy Ihor Skuczynski został odznaczony Orderem Bohdana Chmielnickiego III stopnia.

W szpitalu lekarze ustalili, że żołnierz stracił 65 procent krwi i doznał dwóch zatrzymań akcji serca. Amputowano mu lewą nogę powyżej kolana. - Swoje życie zawdzięczam w szczególności Oksanie Harpynycz, która udzieliła pierwszej pomocy (zginęła 4 maja) - opowiada żołenierz.

Skuczyński spodziewa się całkowitego wyzdrowienia pod koniec października. Jest zdecydowany wrócić do służby. - Póki żyje dusza, żyje ciało - mówi bohater.

 Łarysa PECUCH

—-----

ПОПУЛЯРНІ
ОСТАННІ
Copyright © Agora SA