Bachmut. Kobieta odmawia ewakuacji z piwnicy, w której pochowany jest jej syn. "Miesiące bez światła dziennego"

Wolontariusze fundacji charytatywnej "Dom Wolontariacki" opublikowali film z kolejnej wyprawy humanitarnej do Bachmutu - miasta, o które od ponad pół roku toczą się zacięte walki. Wolontariusze odnaleźli tam starszą kobietę, która od siedmiu miesięcy po udarze mózgu mieszka w piwnicy swojego domu.

Według lokalnych władz w Bachmucie, gdzie toczą się zacięte walki, pozostało około 9 tysięcy mieszkańców, w tym 500 dzieci. Jedną z takich osób jest pani Tetiana, do której udało się w końcu dotrzeć z pomocą.

Bachmut. Emerytka nie widziała światła dziennego przez siedem miesięcy

Pani Tetiana z Bachmuta opowiada, że nie widziała świata od siedmiu miesięcy. Kobieta odmawia ewakuacji, ponieważ w piwnicy, w której przebywa został pochowany jej syn. Wolontariuszka pyta kobietę, czy potrzebuje np. pieluch. Ona odpowiada, że są potrzebne, ale prosi także o wózek inwalidzki, bo sama już nie może się poruszać. Wolontariusze twierdzą, że podczas ewakuacji najtrudniejsze jest komunikowanie się z osobami starszymi. "Nie mają ani siły, ani ochoty na zmiany" — tłumaczy członkini misji humanitarnej "Witaj, sąsiedzie. Kijów — Bachmut".

Jaka jest sytuacja w Bachmucie?

"Sceny z postapokaliptycznego filmu czy rzeczywistość? Tak wyglądał Bachmut w ostatnich miesiącach: zniszczone domy, opustoszałe ulice, zerwane przewody elektryczne, martwe zwierzęta przy chodnikach i ludzie pod ziemią. Tam, w podziemnych schronach, własny świat z generatorami, piecami stalowymi i butlami, ale bez możliwości normalnego życia. Mają węgiel, ale nie mają wody, mają baterię, ale nie mają toalety, mają telefon/laptop/tablet, ale nie mają połączenia. I większość z nich jest w takich warunkach od maja. Dlaczego? Bo tam na zewnątrz czyha na nich niebezpieczeństwo, a w podziemiu czują się chronieni" — wyjaśniają wolontariusze fundacji charytatywnej "Dom Wolontariacki".

Wolontariusze, którzy pomagają mieszkańcom frontowego Bachmutu, mówią również, że woda pitna pozostaje największą potrzebą mieszkańców.

"Jakaś równoległa rzeczywistość i surrealizm — tak można opisać to, co dzieje się dzisiaj w Bachmucie. Ale niestety taka jest rzeczywistość. Ciągłe eksplozje i strzelaniny, uderzenie pocisków w każdej części miasta, prawie żadnego ocalałego budynku, setki martwych i bezpańskich zwierząt na ulicach. Śmierć po prostu wisi w powietrzu tego miasta, ale prawie nikt się jej już nie boi. Większość z tych, którzy są teraz w Bachmucie żartuje i nawet cały czas się uśmiecha, bo inaczej się nie da, inaczej tu zwariujesz. W oczach naszych żołnierzy jest zmęczenie i jakaś potężna siła połączona ze spokojem" — piszą uczestnicy ukraińskiego projektu dokumentalnego "Chaszczi", którzy wraz z "Domem Wolontariackim" odwiedzili Bachmut.


Tekst w języku ukraińskim: