Matka opowiada historię bestialsko rozstrzelanego syna. "Sasza jakby wyczuł, co go czeka"

Pracownicy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy po kryminalistycznych badaniach portretowych ostatecznie ustalili tożsamość żołnierza Sił Zbrojnych Ukrainy, którego Rosjanie rozstrzelali serią pocisków z karabinu maszynowego za słowa "Sława Ukrainie!". Zbrodniarz byli na tyle okrutni, że sami udostępnili nagranie w mediach społecznościowych. 42-letni Ukrainiec Ołeksandr Maciejewski stał się już jednym z bohaterów i symboli ukraińskiego oporu. Matka obrońcy opowiadziała Ukrayina.pl historię zamordowanego syna.

Ołeksandr Maciejewski był snajperem 163. batalionu 119. oddzielnej brygady Obrony Terytorialnej obwodu czernihowskiego. Urodził się w 1980 roku w Mołdawii, gdzie wówczas pracowała jego matka, ale po uzyskaniu pełnoletniości osiedlił się w ukraińskim Niżynie w obwodzie czernihowskim. Teraz mieszka tu jego matka - Paraska Demczuk. Matka żołnierza jest niepełnosprawna. Bardzo boleśnie przeżywa stratę jedynego syna, zwłaszcza po obejrzeniu nagrania ostatnich sekund jego życia.

Matki od razu rozpoznała syna na tym bestialskim nagraniu, które przypadkowo zobaczyła w mediach społecznościowych. "Krzyknęłam: To jest mój Sasza!". Wtedy zadzwonił wnuk Mychajło - syn Saszy.  "Wpadł w histerię... Ogromne płakał po obejrzeniu tego filmu" - mówi przez łzy Paraska Demczuk.

Zobacz wideo Odważna decyzja rządu! Duda: Wysyłamy myśliwce MiG-29 do Ukrainy!

Matka opowiada historię życia zamordowanego syna. Okazuje się, że wiele lat temu mieszkał w Rosji

- W 2001 roku, kiedy w mieście Lensk w Jakucji była powódź, Ołeksandr pojechał tam, żeby odbudować miasto - opowiada matka. - Tam poznał swoją przyszłą żonę Julię, która również pochodziła z Ukrainy. Mieli syna Mychajlyka - dodaje.

W Rosji chłopiec miał problemy z układem immunologicznym, potrzebna była pomoc w opiece. Dzieci wróciły więc do Niżyna, gdzie mieszkała babcia. - Ja też przeprowadziłam się też z Mołdawii do nich do Ukrainy - opowiada matka bohatera. - Straciłam męża, gdy byłam jeszcze młoda, zmarł z powodu komplikacji związanych z cukrzycą, więc mój syn, synowa i wnuk stali się moim całym życiem - dodaje.  Po jakimś czasie małżeństwo Ołeksandra skończyło się rozwodem. Ale utrzymywali dobre stosunki.

Do 24 lutego 2022 roku Ołeksandr Maciejewski pracował w Kijowie jako monter urządzeń elektrycznych. "Pierwszego dnia wielkiej wojny udał się do komisariatu wojskowego, ale tak się złożyło, że przez kilka dni nie figurował w wykazach personelu wojskowego. Ołeksandr dosłownie dążył do tego, by zostać  żołnierzem" — mówi Serhij Kaliniczenko, szef działu prasowego 119. oddzielnej brygady Obrony Terytorialnej obwodu czernihowskiego, towarzysz broni zmarłego.

- Żebyście zobaczyli, jaki był dumny z tego, że jest żołnierzem - mówi pani Paraska. - Kiedy był w mieście na służbie, byłam zdumiona, że on jest na luzie. Wrócił ze służby nad ranem, przespał się kilka godzin, szybko wyprałam i wyprasowałam mu mundur, szybko się ubrał i pełen energii leciał do towarzyszy broni - wspomina. Matka dodaje, że jej syn kochał historię i był dumny, że Ukraińcy są "synami i córkami kozackiego rodu".

- Powiedział, że będzie bronił Ukrainy, bo to jego ojczyzna, ziemia jego przodków - mówi matka Ołeksandra. - Hasło "Sława Ukrainie", które żołnierz wypowiedział przed śmiercią, nie było dla niego tylko słowami - dodaje pani Paraska.

 - To był wyraz, który całkowicie go opisywał — dodaje.

Kochał Ukrainę. Nieraz błagałem Saszę: "Synu, zostań, nie idź na wojnę, jestem sama, nie mam zdrowia". A w odpowiedzi usłyszałam: "Mamo, będę chronić ciebie i wszystkich Ukraińców". To było takie szczere! Urodził się w Mołdawii, długo mieszkał w Rosji, ale był gotów oddać życie za Ukrainę

- dodaje

Z obwodu czernihowskiego Ołeksandr Maciejewski i inni żołnierzy zostali wysłani do obwodu donieckiego. - Do tego, że służy w gorącym miejscu w pobliżu Bachmutu, syn nie przyznał się - kontynuuje matka. - 29 grudnia o godzinie 11. zadzwonił do mnie po raz ostatni. Zapytany, co jest z moim zdrowiem? I już go więcej nie słyszałam - dodaje ze łzami w oczach. 

Sasza jakby wyczuł, co go czeka. Nieraz podkreślał: "Ja do niewoli, mamo, nie dam się złapać. Jeśli będę miał granaty, zabiorę ze sobą jeszcze 5 wrogów. Tylko w momencie, gdy zabijali go Rosjanie, nie miał takiej możliwości. Te słowa "Sława Ukrainie" byli wołaniem jego duszy

- mówi matka zamordowanego bohatera.

- 30 grudnia Ołeksandr i czterech innych żołnierzy otrzymało zadanie zajęcia jednej z pozycji w pobliżu Soledaru, ale rosyjscy wojskowi wyruszyli im naprzeciw - mówi Serhij Kaliniczenko. - Rozpoczęła się bitwa. Gdzieś po południu połączenie z grupą zostało utracone. Nadal nie wiemy, jak schwytano Ołeksandra, ale przypuszczamy, że mógł mieć kontuzje, więc na chwilę zemdlał, lub zabrakło mu amunicji - dodaje

Dowódca jednostki, w której służył Ołeksandr Maciejewski, opisuje go jako osobę bardzo odpowiedzialną. "Zawsze wiedziałem: jeśli "Maciek" dostanie zadanie, to na pewno wszystko wykona. To osoba, która nigdy dobrowolnie nie poddałaby się do niewoli. Na filmie w jego oczach można było wyczytać, że chciał w jakiś sposób skrzywdzić wroga. A jego słowa "Sława Ukrainie" okazały się potężniejsze niż jakakolwiek broń -  mówi dowódca.

Ciało Ołeksandra Maciejewskiego zostało wymienione. Pochowano go w Niżynie z honorami wojskowymi

- Po śmierci syna ciągle wypytywałam towarzyszy broni o okolicznościach tej bitwy, chciałam poznać szczegóły. Dusza była niespokojna - mówi matka. - I wydaje mi się, że tu interweniowały niebiosa i Pan Bóg - poznałam prawdę o śmierci syna. To było tak, jakbym sama przeżyła ten rozstrzał. Czytałam w oczach Saszy: rozumiał, że to już koniec, ale nie chciał się załamać i poddać. Taki odważny czyn - taki jest mój Sasza, tylko on mógł to zrobić - dodaje kobieta. 

Prezydent Ukrainy nadał Ołeksandrowi Maciejewskiemu tytuł Bohatera Ukrainy. Pośmiertnie. A Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej Mołdawii, obywatelem której był żołnierz, potępiło zbrodnię wojenną rosyjskich okupantów.