Rosjanie zalali własne pozycje obronne? "Siedzą na drzewach i czekają na ewakuację"

Ukraińcy ewakuują cywilów z zatopionych miejscowości w obwodzie chersońskim. Rosjanie z kolei narzekają na zalane okopy. Wszystko po tym jak rosyjska armia wysadziła tamę w Nowej Kachowce. Mieszkańcy obwodu relacjonują, że woda zalała ich domy i samochody. Zagrożony jest Krym i elektrownia atomowa w Zaporożu. Ukrayina.pl dotarła do świadków tych wydarzeń.

Rosjanie zatopili południe Ukrainy

Ukraina walczy ze skutkami powodzi w obwodzie chersońskim po wysadzeniu przez Rosjan tamy elektrowni w Nowej Kachowce. Według relacji świadków woda dotarła do samego Chersonia. Woda wyszła z brzegów i zatopiła wszystkie domy w pobliżu Dniepru. W obwodzie chersońskim doszło do katastrofy humanitarnej. „Woda sięga dachów domów. Brakuje wody pitnej, prądu i gazu" - relacjonują nam mieszkańcy Chersonia.

Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy Dymytro Kułeba nazwał tę tragedię największą katastrofą spowodowaną przez człowieka w Europie w ostatnich dziesięcioleciach. Służby miejskie ewakuowały już ponad tysiąc osób.

„Najbardziej zalana jest dzielnica Korabel. Tam w tej chwili ewakuują ludzi. Całkowicie zalany został aquapark, a woda sięga dachów domów. W innych obszarach poziom wody również się podnosi" - relacjonuje mieszkaniec Chersonia Oleg Lukyanchuk.

Po co Rosjanie to zrobili?

Tama stała zaminowana od roku. Mieszkańcy południa Ukrainy zastanawiają się, dlaczego została wysadzona akurat teraz? Ukraińskie wojskowe kierownictwo nie ma złudzeń, że Rosjanie chcieli w ten sposób przesunąć w czasie albo utrudnić ukraińskiej armii zbliżającą się kontrofensywę. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy twierdzi, że wysadzenie tamy przez Rosjan nie wpłynie na przebieg działań wojskowych, ponieważ Ukraińcy byli na taki scenariusz przygotowani.

Zarówno mieszkańcy Chersonia, jak też rosyjscy żołnierze twierdzą, że wysadzając tamę Rosjanie zalali swoje pozycje wojskowe. "Rosjanie na wysepkach są zatopieni. Siedzą na drzewach w oczekiwaniu na ewakuację" - podaje "Puszka Pandory", ukraiński kanał na Telegramie, który powołuje się na wpisy rosyjskich żołnierzy.

„Ci, którzy mieszkają blisko obydwu brzegów są zmuszeni opuścić swoje gospodarstwa. W szczególności dotyczy to Antoniwki. Wielka woda dotarła także do rzeki Ingulec i Dariivki" - mówi portalowi Ukrayina.pl Oleg Lukyanchuk, mieszkaniec Chersonia. „Brakuje wody pitnej i już mamy do czynienia z przerwami dostaw prądu" - dodaje uchodźczyni z Chersonia Tetiana Zawhorodnia.

Przypomnijmy, dziś w nocy rosyjska armia wysadziła kontrolowaną przez siebie tamę zalewając kilkadziesiąt okolicznych miejscowości. Elektrownia wodna została zaminowana przez Rosjan rok temu w czasie okupacji Chersonia.

Zagrożona elektrownia atomowa w Zaporożu i Krym

Elektrownia wodna w Nowej Kachowce zasilała w chłodzącą wodę reaktory jądrowe w Enerhodarze pod Zaporożem. Jej zniszczenie może spowodować kolejną katastrofę ekologiczną. Kijów zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, ale ekolodzy są zaniepokojeni.

Według ukraińskich ekologów, wysadzenie zapory, a co za tym idzie, stopniowe opróżnianie się sztucznego zbiornika, odetnie Krym od wody pitnej nawet na 10 lat. Problemy pojawiły się już w niektórych miastach na okupowanym półwyspie. Mieszkańcy Krymu sygnalizują, że w kranach pojawiła się brudna ciecz. O tym problemie mówi również nasz rozmówca z Chersonia Oleg Lukyanchuk:

Nie rozumiem, komu chcieli zrobić gorzej, wysadzając tę tamę. Przecież najbardziej ucierpi na tym Krym. Na tej tragedii stracą też Rosjanie, mieszkający na okupowanym półwyspie

Według szacunków ukraińskich służb z zalanych terytoriów 6 czerwca ewakuowano już ponad tysiąc osób. Z kolei rosyjskie władze poinformowały, że szykują ewakuację trzech miejscowości po okupowanej przez nich stronie Dniepru. Wysadzona tama miała 30 metrów wysokości i ponad trzy kilometry długości. Hydrolodzy szacują, że obecnie fala powodziowa ma około 10 metrów. Opadanie wody może z kolei zając nawet tydzień.