Łukaszenka jest poważnie chory. Co czeka Białoruś po ewentualnej śmierci dyktatora?

Stan zdrowia samozwańczego prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki budzi wiele pytań. Po podróży do Rosji i udziale w sesji plenarnej II Eurazjatyckiego Forum Ekonomicznego pojawiła się informacja, że dyktator trafił do szpitala. Władze nie potwierdziły na razie ani nie zdementowały tej wersji zdarzeń.

Od 24 maja białoruski dyktator dopiero 29 maja po raz pierwszy pojawił się w przestrzeni informacyjnej. Na jego stronie internetowej opublikowano wiadomość, że spotkał się z szefową banku centralnego Rosji Elwirą Nabiulliną. Zdaniem białoruskiego politologa Dmitrija Bolkunca nie oznacza to jednak, że dyktator jest zdrowy.

Дивись відео Ważny apel gen. Tomasza Piotrowskiego. "Przeciwnik tylko na to czeka"

Stan zdrowia Łukaszenki jest dużo gorszy niż zdrowie Putina

Łukaszenka jest poważnie chory i nieważne, jak bardzo będzie starać się pokazać, że jest inaczej, nie zostało mu już wiele życia. Rosyjski dziennikarz opozycyjny Gleb Pijanych powiedział o tym ukraińskiemu kanałowi telewizyjnemu 24 kanał. Jest przekonany, że główną przyczyną choroby białoruskiego lidera jest stres.

"Jego sytuacja jest gorsza niż sytuacja Putina. Putin jest co najmniej panem władzy w swoim kraju, nawet jeśli ona się chwieje tam, a Łukaszenka jest zerem w swoim kraju. Nie ma żadnej władzy, cała władza na Białorusi należy do Putina" - skomentował opozycjonista.

Podróż Łukaszenki do Moskwy w stanie chorobowym dowodzi, że jest całkowicie zależny od Putina i wykonuje jego rozkazy. Sam nie zdecydowałby się, zdaniem opozycjonisty, na wyjazd w takim stanie. Jak dotąd nie ma potwierdzonych informacji o rzekomym otruciu Łukaszenki w Moskwie. Jednak zdaniem Gleba Pijanych śmierć lub uszczerbek na zdrowiu dyktatora Republiki Białoruskiej zupełnie nie byłyby korzystne dla Putina. I nie tu należy szukać winnego stanu zdrowia Łukaszenki.

Pogłoski o poważnej chorobie Łukaszenki zaczęły pojawiać się w mediach po jego nagłym zniknięciu 9 maja. Po powrocie z parady w Moskwie Łukaszenka długo nie pokazywał się publicznie.

"Aleksandr Łukaszenka choruje od ponad miesiąca. Pod koniec kwietnia miał problemy z głosem, potem zaczęły się problemy z nogami, nie może się swobodnie poruszać - mówi politolog Dmitrij Bolkuniec. - W połowie maja Łukaszenka prawdopodobnie przeszedł operację w Mińsku".

Co czeka na Białoruś?

Według politologa Dmitrija Bolkunca problemy ze zdrowiem przywódców w krajach totalitarnych są zawsze zagrożeniem przede wszystkim dla nich samych. Dlatego na Białorusi oficjalnie nie podaje się na ten temat żadnych informacji.

"Gdy tylko ludzie zobaczą, że przywódca jest chory, od razu pojawiają się pytania, kto go zastąpi. Takie jest prawo natury: gdy tylko hieny i szakale dowiedzą się, że przywódca jest chory, od razu go zjedzą. W tych epizodach zawsze pojawia się pytanie o następców, którzy będą przewodzić krajem" - zauważa politolog.

Jednak według niego opozycja i siły demokratyczne nie mają dziś strategii, którą można by zrealizować w przypadku zgonu lub śmierci Łukaszenki. Kreml będzie chciał to wykorzystać i w każdej chwili może rozpocząć transformację polityczną w kraju na swoją korzyść.

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska po 9 maja wezwała polityków do przygotowania się do aktywnych działań na wypadek śmierci Łukaszenki.

Ku zaskoczeniu wszystkich, 26 maja na oficjalnej stronie białoruskiego klubu hokejowego Dynamo (Mińsk) niespodziewanie podano informację o śmierci samozwańczego dyktatora. Okazało się, że strona została zaatakowana przez hakerów.

"Zepsuliśmy ulubioną zabawkę dyktatora, by przypomnieć sympatykom, zdrajcom ludu i handlarzom sumienia, że tyran nie jest wieczny. Dziadek woskowy jest ciężko chory. Ty Wiemy to" - czytamy w wyjaśnieniu Cyber-partyzantów.