Оксана Савюк втратила двох рідних людей під час обстрілу. "На моїх очах чоловікові відірвало ногу"

TEKST W DWÓCH JĘZYKACH. Чоловік та син жінки загинули під час російського обстрілу, а сама вона отримала важкі травми. Медики провели їй 10 операції і ледь врятували руку. Після всього цього Оксана Савюк знайшла в собі сили жити заради двох інших дітей. Mąż i syn Oksany Sawiuk zginęli podczas rosyjskiego ostrzału, a ona sama została ciężko ranna. Potrzebowała aż dziesięciu operacji, a lekarze ledwo uratowali jej rękę. Po tym wszystkim kobieta znalazła jednak siłę, by żyć dla dobra dwójki pozostałych dzieci.

У понеділок після Великодня Оксана разом з чоловіком, сином та мамою була у своєму будинку в місті Лиман, що на Донеччині. Раптово почався артобстріл. Родина вибігла на подвір’я, щоб сховатися у погребі... Та не встигла. Жінка втратила чоловіка й сина. Сама ж отримала важкі поранення, після яких перенесла 10 операцій... 

До того, як розпочалася повномасштабна війна, родина Савюків мала спокійне та щасливе життя. "Я працювала на кухні в ресторані, а чоловік був залізничником, — розповідає 40-річна Оксана. — Ми виховували трьох синів (двоє старших уже не жили з нами)". 

Вранці 18 квітня життя Оксани перевернулося. У той день не було повітряної тривоги, але близько 6-ї години ранку почався потужний обстріл. "Будинок тремтів, вікна вилітали. Ми були в паніці, вибігли на вулицю, щоб сховатися у підвал, але не встигли, — пригадує жінка. — На моїх очах чоловікові відірвало ногу. Тільки почула як він прокричав "Ай!" — і все... Загинув на місці. 

Мене відкинуло вибуховою хвилею на декілька метрів, я отримала поранення у печінку та руку. Мамі зачепило шию, але кровотеча була не дуже сильною". 

Крізь гуркіт вибухів Оксана почула, як кричить її син. "Його поранило в ногу, а інший осколок потрапив у грудну клітку біля серця", — розповідає вона. 

Мама Оксани відтягнула її та онука в підвал і намагалася викликати "швидку". "Лікарі не могли виїхати, поки не закінчиться обстріл, — пояснює жінка. — Більш як три години ми пролежали в погребі, стікаючи кров’ю..." 

За декілька годин на місце події приїхали рятувальники. Оксану із сином відвезли в різні лікарні. Сина — у Слов’янськ, а жінку — в Краматорськ. Там її прооперували й вилучили осколки з печінки та руки. 

"У цей час, коли я була на операції, моя мама ховала мого сина, — зі сльозами продовжує Оксана. — Медикам не вдалося його врятувати. А мій 18-річний син у цей самий час ховав свого батька — мого чоловіка". 

Син Оксани похований у Краматорську, а чоловік — у Лимані. "Коли Україна переможе й припиняться постійні обстріли, я поїду на їхні могили, — каже жінка. — У мене є ще два сини — 18 та 19 років. Вони мені кажуть: "Мамо, ми тебе любимо. Ти маєш жити". Ці слова мене повернули до життя, бо спочатку жити не хотілося..." 

Лікарі змогли врятувати Оксані Савюк руку. "Хоча я вже подумки готувалася до ампутації, — каже вона. — Але львівські лікарі зголосилися провести декілька операцій, щоб зберегти мою кінцівку. Це було складно, але тепер прогнози медиків тішать". 

Гнат Герич, завідувач хірургічного відділення Першого медичного об’єднання Львова пояснює, що пацієнтка під час обстрілу отримала множинні поранення різних частин тіла — грудної клітки, лівої руки, ноги, черевної порожнини з важкою внутрішньою кровотечею та ушкодженням печінки. 

"У лікарні в Краматорську жінці зупинили кровотечу та видалили осколки. В післяопераційному періоді вона отримала ускладнення — інфікування рани в ділянці лівої руки, що призвело до масивного дефекту тканин, — каже лікар. — Нам вдалося виконати складну пластичну операцію з очищення рани. Хірурги перемістили частину тканини з ноги пацієнтки на рановий дефект у ділянці ліктя. Операція минула успішно, ускладнень немає. Сподіваємося, що за декілька місяців реабілітації функції руки відновляться".

***

Mąż i syn Oksany Sawiuk zginęli podczas rosyjskiego ostrzału, a ona została ciężko ranna. Potrzebowała dziesięciu operacji, a lekarze ledwo uratowali jej rękę. Po tym wszystkim kobieta znalazła jednak siłę, by żyć dla dobra dwójki pozostałych dzieci.

W poniedziałek po Wielkanocy Oksana wraz z mężem, synem i matką była w swoim domu w mieście Łyman (obwód doniecki). Nagle rozpoczął się ostrzał artyleryjski. Rodzina wybiegła na podwórko, żeby ukryć się w piwnicy. Nie zdążyli. Kobieta straciła podczas ataku Rosjan męża i syna. Sama doznała poważnych obrażeń, po których musiała przejść dziesięć operacji.

Zanim rozpoczęła się wojna na pełną skalę, Sawiukowie wiedli spokojne i szczęśliwe życie. - Pracowałam w kuchni restauracji, a mój mąż na kolei – mówi 40-letnia Oksana. - Wychowaliśmy trzech synów (dwóch najstarszych już mieszka samodzielnie).

Rankiem 18 kwietnia życie Oksany zmieniło się na zawsze. Tego dnia nie rozbrzmiały syreny, a mimo to około 6 rano rozpoczął się ciężki ostrzał.

- Dom się trząsł, okna wylatywały. Wpadliśmy w panikę, wybiegliśmy na zewnątrz, żeby schować się do piwnicy, ale nie zdążyliśmy – wspomina kobieta. - Na moich oczach mężowi urwało nogę. Usłyszałam tylko, jak krzyknął "Ojej!" i to wszystko. Zginął na miejscu.

- Ja zostałam odrzucona przez falę uderzeniową na kilka metrów - opowiada 40-latka. - Doznałam obrażeń wątroby i ręki. Moja matka miała ranny kark, ale krwawienie nie było bardzo silne".

Przez ryk eksplozji Oksana usłyszała krzyk swojego syna. - Został ranny w nogę, a kolejny odłamek wbił się w klatkę piersiową w pobliżu serca – wspomina.

Matka Oksany zaciągnęła ją i wnuka do piwnicy i próbowała wezwać karetkę. - Lekarze nie mogli wyjechać, dopóki nie skończył się ostrzał – wyjaśnia kobieta. - Leżeliśmy w piwnicy przez ponad trzy godziny, krwawiąc.

Za kilka godzin na miejsce zdarzenia przybyli ratownicy. Oksana i jej syn zostali zabrani do różnych szpitali. Syn - do Słowiańska, a kobieta - do Kramatorska. Tam 40-latka była operowana. Z wątroby i ręki usunięto jej odłamki.

- Kiedy przechodziłam operację, moja matka grzebała mojego syna – kontynuuje Oksana ze łzami w oczach. - Lekarze nie potrafili go uratować. A mój 18-letni syn chował w tym samym czasie swojego ojca, mojego męża - dodaje.

Syn Oksany jest pochowany w Kramatorsku, a jej mąż w Łymanie. - Gdy Ukraina zwycięży i ustaną ciągłe ostrzały, pójdę na ich groby – mówi kobieta. - Mam jeszcze dwóch synów - 18 i 19 lat. Mówią mi: "Mamo, kochamy cię. Musisz żyć". Te słowa przywróciły mnie światu.

Lwowskim lekarzom udało się uratować rękę Oksany. - Chociaż już przygotowywałam się w myślach do amputacji – mówi. - To było trudne, ale teraz prognozy lekarzy są dobre.

Hnat Herych, kierownik oddziału chirurgicznego I Towarzystwa Lekarskiego we Lwowie, wyjaśnia, że podczas ostrzału pacjentka doznała wielu obrażeń różnych części ciała - klatki piersiowej, lewej ręki, nogi, jamy brzusznej z silnym krwawieniem wewnętrznym i uszkodzeniem wątroby.

- W szpitalu w Kramatorsku zatrzymano krwawienie i usunięto odłamki. W okresie pooperacyjnym wystąpiło powikłanie - infekcja rany w okolicy lewej ręki, która doprowadziła do masywnego ubytku tkanek - mówi lekarz. - Udało nam się przeprowadzić skomplikowaną operację plastyczną, aby oczyścić ranę. Chirurdzy przenieśli część tkanki z nogi pacjentki do ubytku rany w okolicy łokcia. Operacja udała się, nie było żadnych komplikacji. Mamy nadzieję, że po kilku miesiącach rehabilitacji funkcje rąk zostaną przywrócone.