"Я прийшла до штабу окупантів і просила віддати мого чоловіка", - українка, яка чекає чоловіка з полону

П'ятий місяць Юлія Шкреба чекає свого чоловіка, який пішов забрати вцілілі речі зі зруйнованого рашистами будинку і більше не повернувся. TEKST PUBLIKUJEMY W JĘZYKU POLSKIM I UKRAIŃSKIM. Dwóch synów od miesięcy czeka na powrót ojca. - Nasz najmłodszy syn Saszko nieustannie całuje portret taty - mówi Julia Szkreba ze łzami w oczach. - Kiedy jeden z jego samochodzików zepsuje się, nie pozwala mi go naprawić. Odkłada go na bok, bo czeka, aż tata wróci i naprawi - dodaje.

У березні, коли Боромля, що на Сумщині, була в окупації, росіяни замінували та підірвали будинок родини Шкреби. Господар дому Андрій пішов забрати з розбитої оселі вцілілі речі, та до рідних не повернувся. На тата чекають сини, молодшому з яких два рочки.  "Коли почалося російське вторгнення, ми вирішили, що евакуюємося, і навіть зібрали речі. Але побоялись виїхати, бо вже тоді почали розстрілювати цивільні автівки. За 50 метрів від нашого будинку за городом містився штаб розвідки російських військ, — каже Юлія Шкреба. — Над домом постійно шугали літаки, неподалік була установка, з якої запускали ракети. Ми перебрались жити до знайомих в іншу частину села. 

Невдовзі стало відомо, що окупанти підірвали нашу хату. Вибух був такої сили, що двері валялись аж у сусідів на городі..." 5 березня було оголошено про "зелений коридор", тому сім’я планувала виїхати із села власною машиною. 

"Андрій вирішив піти до руїн нашого дому, аби забрати вцілілі речі. До нас він не повернувся", — каже жінка. Наступні два дні село бомбили так, що було неможливо вийти надвір. "Ми сиділи в погребі й трусились від страху", — згадує Юлія. 

Українські полонені в росії: на повернення батька чекають двоє синів

18 березня Юлія вирушила на пошуки. "Прийшла до того штабу окупантів і просила віддати мого чоловіка, — каже жінка. — Командир був із "ДНР". Сказав мені, що Андрія у них немає, його вивезли "в область"... 

Як тільки українські військові прогнали окупантів із села, Юля самотужки шукала чоловіка у всіх підвалах. Думала, що їй збрехали. Але так і не знайшла коханого. Коли в селі поновили доступ до інтернету, Юлія Шкреба опублікувала допис у соцмережах про пошук чоловіка. 

"Мені зателефонував чоловік, який начебто перебував з Андрієм на допиті, — каже Юлія. — Він стверджує, що мій чоловік перебуває у Бєлгороді в СІЗО. Мовляв, його затримали, бо знайшли на мобільному пристрої відео колони техніки, яка могла належати рашистам. І начебто ці дані він передавав спецслужбам та ЗСУ. Хоч Андрій ніякого стосунку до армії не має, він працював водієм маршрутки Суми — Ромни... 

Я просила у відповідних відомств в Україні внести прізвище мого чоловіка у списки на об-мін полонених. Мені відповідають, що він там є, але правда це чи ні — не відомо. Разом з Андрієм зникли ще двоє місцевих, про них теж жодної звістки. Найбільше мене гнітить те, що чоловік не знає, що із нами. Боюсь, думки про те, що нас могли вбити, можуть підірвати його здоров’я..." 

На повернення батька чекають двоє синів. "Наш молодший син, Сашко, постійно цілує татів портрет, — зі сльозами каже Юлія. — Як зламається якась із його машинок, не дає мені ремонтувати, а відкладає набік. Чекає, що прийде тато і полагодить..." 

Вікторія ТРУДЬКО

Дивись відео Karetka dla Ukrainy. "Pomyślcie o tym, że dziecko spotka się z ojcem w domu. To nie tylko stos żelaza i sprzętu"

Julia od pięciu miesięcy szuka męża. "Najmłodszy syn Saszko nieustannie całuje portret taty"

Już piąty miesiąc Julia Szkreba czeka na męża, który poszedł odebrać ocalałe rzeczy ze zniszczonego przez Rosjan domu i do dziś nie wrócił. W marcu, kiedy Boromla w obwodzie sumskim znajdowała się pod okupacją, Rosjanie zaminowali i wysadzili w powietrze dom rodziny Szkrebów. Andrij chciał zabrać ocalałe rzeczy ze zniszczonego domu, ale do rodziny już nie wrócił. Na tatę czekają synowie. Najmłodszy ma dwa lata.

- Kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja, postanowiliśmy się ewakuować, nawet spakowaliśmy rzeczy. Baliśmy się jednak wyjechać, bo już wtedy Rosjanie zaczęli ostrzeliwać cywilne samochody. 50 metrów od naszego domu w ogrodzie znajdowała się kwatera wywiadu wojsk rosyjskich - mówi Julia Szkreba.
- Nad domem nieustannie latały samoloty, w pobliżu stało urządzenie, z którego wystrzeliwano rakiety. Przeprowadziliśmy się do znajomych w innej części wsi - opowiada.

- Wkrótce okazało się, że okupanci wysadzili nasz dom. Eksplozja była tak silna, że drzwi wylądowały w ogrodzie sąsiadów - dodaje.

15 marca poinformowano o stworzeniu tzw. zielonego korytarza, więc rodzina planowała opuścić wioskę własnym samochodem. - Andrij postanowił sprawdzić ruiny naszego domu i zebrać ocalałe rzeczy. Już nie wrócił - mówi Julia Szkreba.

Przez następne dwa dni wioskę bombardowano tak, że nie można było wyjść na zewnątrz. - Siedzieliśmy w piwnicy i trzęśliśmy się ze strachu - wspomina Julia. 

Ukraińscy jeńcy w Rosji: Dwóch synów czeka na powrót ojca

18 marca Julia rozpoczęła poszukiwania męża. - Poszłam do sztabu okupantów i błagałam, by zwrócili mi męża - opowiada kobieta. - Dowódca powiedział mi, że nie ma u nich Andrija, bo został zabrany do miasta - dodaje.

Gdy tylko ukraińskie wojsko wypędziło okupantów ze wsi, Julia sama szukała męża we wszystkich piwnicach. Myślała, że została okłamana. Ale nie znalazła ukochanego. Kiedy we wsi znowu pojawił się internet, Julia Szkreba opublikowała post na portalach społecznościowych o poszukiwaniu męża.

- Zadzwonił do mnie mężczyzna, który rzekomo był z Andrijem na przesłuchaniu - mówi Julia.
- Twierdzi, że mój mąż jest w areszcie śledczym w Biełgorodzie. Został zatrzymany, ponieważ znaleźli w jego smartfonie nagranie z kolumną rosyjskich czołgów. Andrija oskarżono o przekazywanie tych danych służbom specjalnym i Siłom Zbrojnym Ukrainy. Andrij nie był związany z wojskiem, pracował jako kierowca busa Sumy-Romny - tłumaczy Julia Szkreba.

- Prosiłam odpowiednie urzędy o umieszczenie nazwiska mojego męża na listach wymiany więźniów. Powiedziano mi, że on tam jest, ale czy to prawda? Nie wiadomo. Wraz z Andrijem zniknęło jeszcze dwóch miejscowych, o nich też nie ma żadnych wiadomości - dodaje.

Dwóch synów od miesięcy czeka na powrót ojca. - Nasz najmłodszy syn Saszko nieustannie całuje portret taty - mówi Julia Szkreba ze łzami w oczach. - Kiedy jeden z jego samochodzików zepsuje się, nie pozwala mi go naprawić. Odkłada go na bok, bo czeka, aż tata wróci i naprawi - dodaje.

Wiktoria TRUDKO