Gazeta.pl i Ukrayina.pl są partnerami medialnymi zbiórki Fundacji PCPM na przetrwanie Centrum Edukacji – jedynej takiej szkoły dla kilkuset ukraińskich dzieci. Wesprzyj na pcpm.org.pl/szkola
***
Centrum Edukacji w Warszawie, które prowadzi Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), działa od 2022 roku. W praktyce to ukraińska szkoła przeznaczona dla małych uchodźców. Uczniowie pochodzą z okupowanych przez Rosję ukraińskich miast i miejscowości, które są w zasięgu rosyjskiej artylerii. W Warszawie dzieci mogą kontynuować naukę i dzięki terapii z psychologami uczą się żyć z trudnymi wspomnieniami z Buczy czy z Mariupola, gdzie na ich oczach domy obrócono w gruzy.
Ta szkoła jest jedną z niewielu w Polsce, która działa w systemie ukraińskim. Rodzice wysyłają do niej dzieci z kilku powodów. Pomimo wojny niektórzy planują powrót do ojczyzny i chcą, żeby ich dzieci nie przerywały nauki w ojczystym języku, w którym będą później zdawać maturę. Inni zapisują tam swoje pociechy ze względu na barierę językową gdzie indziej. Z myślą o tych, którzy zdecydują się na pozostanie w Polsce, szkoła oferuje intensywny kurs języka polskiego.
- Dzieci z Ukrainy mają u nas pogłębione lekcje polskiego, co też pozwoli im później szybciej się zintegrować i odnaleźć w polskich szkołach - mówi Kinga Gromala, dyrektorka Centrum Edukacji PCPM.
Mamy w placówce 230 dzieci z Ukrainy. Nasi uczniowie przyjechali do Polski z powodu wojny. Tutaj czują się bezpiecznie. Choć nie są tu z wyboru. Przyjechali do Warszawy z rodzinami, żeby ratować swoje życie.
Szkoła dla uchodźców w Warszawie zatrudnia nauczycieli z Ukrainy, którzy po wybuchu pełnowymiarowej inwazji rosyjskiej utracili pracę w swoim kraju. Niektórzy z nich byli świadkami ataków rakietowych na placówki, w których kiedyś pracowali. Jak mówią, dzięki temu mają zupełnie inną więź z uczniami.
Kateryna Zemlianko, nauczycielka w czwartej klasie Centrum Edukacji PCPM, przyjechała do Polski z obwodu donieckiego, z niewielkiego miasta Konstantynówka (Kostiantyniwka, ok. 60 km od okupowanego przez Rosjan Doniecka). - Nauka tutaj mało czym różni się od ukraińskiej, chyba że językiem polskim, ponieważ polskiego nie było w ukraińskiej szkole jako obowiązkowego przedmiotu. Ogólnie nauka tutaj wygląda tak jak w Ukrainie - mówi w rozmowie z nami.
Nauczycielka przyznaje, że na początku obawiała się tego, że w tej szkole będą dzieci nie tylko z różnych regionów Ukrainy, ale i o różnych poglądach i wartościach. - To było wyzwanie, żeby z tak różnych dzieci zrobić jedną szkolną rodzinę. I oczywiście były w klasie dzieci z traumami wojennymi. Przeżyły dużo, a nawet za dużo jak na swój wiek. Cieszę się, widząc, że wcześniej te dzieci bały się każdego dźwięku, a obecnie są szczęśliwe i mają możliwość prowadzić normalne życie - mówi nauczycielka.
Kateryna Zemlianko dodaje, że w takiej szkole ważne jest także wsparcie emocjonalne. - Tutaj są ludzie, którzy rozumieją siebie nawzajem, którzy przeżyli te same emocje, dają dużo wsparcia. Jest tutaj bardzo przyjaźnie i dobrze, klimat tutaj jest wspaniały - dodaje.
Wszystkie dzieci w tej szkole są dziećmi uchodźców z Ukrainy. Niektórzy są z terenów obecnie okupowanych przez Federację Rosyjską, nie każdy ma dokąd wracać. Dzieci, z którymi rozmawialiśmy, mówiły także, że w wyniku rosyjskich ataków ich szkoły zostały zniszczone albo uszkodzone.
- Moja szkoła została zniszczona. Nie można było tam wejść, to było niebezpieczne. Ściany i schody mogły po prostu runąć. W naszej warszawskiej szkole mamy bardzo dobrych nauczycieli. Mają dobre podejście do wszystkich. Nie mamy żadnych problemów - mówi Denys, który przyjechał do Warszawy z rodziną z obwodu chersońskiego.
Kira z obwodu donieckiego, która też jest uczennicą tej placówki, powiedziała nam, że szkoła w jej mieście została całkowicie zniszczona, dlatego chce skończyć tę w Warszawie. - Szkoły w moim rodzinnym mieście już nie ma. Została zniszczona przez dwa rosyjskie pociski. Podobało mi się tam bardzo, to była moja szkoła, w której uczyłam się przez 6 lat. We wrześniu 2023 roku rozpoczęłam naukę w Warszawie. Czuję się tu bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu, że rozmawiamy po ukraińsku, inni mogą mnie zrozumieć. Myślę, że to była najlepsza decyzja, żeby rozpocząć naukę właśnie tutaj - mówi Kira z rozmowie z Ukrayina.pl.
Maryna Derkacz, psycholożka w Centrum Edukacji PCPM, w wywiadzie dla Ukrayina.pl mówi, że dzieci w tej szkole mają zupełnie inne problemy. - Niestety, teraz w swojej pracy zwracamy uwagę na to, żeby dzieci nie miały gorszego życia niż przed wojną. W tym tkwi trudność, że w kontekście wojny z każdym dzieckiem trzeba być bardzo ostrożnym. Później otrzymujemy od nich feedback, że są już przygotowane do rozmowy. Właśnie to jest bardzo trudnym, ale cennym procesem. Część z tych dzieci współdzieli traumę utraty domu, albo tego, że straciły coś w życiu. Myślą: a co, jeśli to już nie wróci? Nasze rozmowy i spotkania pomagają im zrozumieć, że te problemy są tymczasowe i że nie są w nich sami, mogą nam o nich opowiedzieć - mówi psycholożka.
Nauka w Centrum Edukacji PCPM kończy się otrzymaniem klasycznego ukraińskiego świadectwa. Dzięki temu dzieci będą mogły kontynuować naukę w Ukrainie, kiedy wojna się skończy.
***
Gazeta.pl i Ukrayina.pl są partnerami medialnymi zbiórki Fundacji PCPM na przetrwanie Centrum Edukacji – jedynej takiej szkoły dla kilkuset ukraińskich dzieci. Wesprzyj na pcpm.org.pl/szkola