23 czerwca okupowany przez Rosję Sewastopol na Półwyspie Krymskim znalazł się pod ukraińskim ostrzałem rakietowym. Rosyjskie wojsko próbowało zestrzelić pociski lecące w kierunku krymskiego portu. Ale po ich zestrzeleniu odłamki rakiet spadły na plaże i zabiły cztery osoby. Według informacji podanej przez władze okupacyjne na półwyspie łącznie w wyniku ataku zostało rannych 150 osób.
Dzień po ataku krymskie biura podróży odnotowały plagę rezygnacji z wcześniej zaplanowanych wycieczek do Sewastopola. Rosyjski portal Kommersant pisze, że liczba odwołanych noclegów w Sewastopolu wzrosła aż o 78 procent, a na całym Krymie odpoczywa o 28 procent mniej Rosjan niż rok temu.
Rosyjskie Państwowe Stowarzyszenie Turystyczne zaprzecza, że wystąpił jakikolwiek problem w turystyce na Krymie. Mimo dostępnych w sieci dowodów na letni exodus rosyjskich turystów z krymskich miast i liczne zdjęcia pustek na plażach. Rosyjskie władze zapewniają mieszkańców, że spadek sprzedaży biletów i noclegów jest "charakterystyczny w sytuacjach kryzysowych".
"Według wstępnych szacunków na Krymie spędza wakacje około 300 tysięcy turystów, a w samym Sewastopolu jest ich około 20 tysięcy" - czytamy w oświadczeniu rosyjskiego stowarzyszenia.
Ukraińskie Radio Svoboda cytuje rosyjskiego blogera, który powiedział swoim obserwującym, żeby uważali, planując wakacje na Krymie. Polecił rodakom, aby w tym roku zrezygnowali z podróży do Sewastopola. - Niebezpieczeństwo istnieje. Ryzyko jest zbyt duże, jak pokazały ostatnie wydarzenia. Dla Ukrainy głównym celem jest Sewastopol, znajduje się tam baza Floty Czarnomorskiej i wiele obiektów wojskowych - mówi w nagraniu Rosjanin, ostrzegając rodaków.
Drugim priorytetowym celem po Sewastopolu dla Ukrainy jest Most Krymski, który planują zniszczyć. Nie polecam wam wakacji na plażach całego wybrzeża Krymu. Szczególnie południowo-zachodniej jego części. Tam rakiety latają prosto nad głowami
W trzecim roku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, obywatele Federacji Rosyjskiej chętnie rezerwują wakacje na okupowanych terenach, bo kilkutygodniowy pobyt tam jest o wiele tańszy niż na przykład w rosyjskim Soczi. Wśród kierunków zagranicznych zamożni Rosjanie najchętniej wybierają Turcję i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Europie Rosjan jest coraz mniej. Rosyjscy turyści z powodu zachodnich sankcji zniknęli z takich turystycznych kierunków jak: Hiszpania (Wyspy Kanaryjskie), Włochy, Francja, Portugalia czy nawet bardzo często kiedyś przez Rosjan wybierane polskie Zakopane.
Rosyjskie okupacyjne władze zaprzeczają, że wakacje na Krymie czy w zniszczonym Mariupolu (który Rosjanie aktywnie odbudowują od dwóch lat) mogą być niebezpieczne. Jak podają źródła Radio Svoboda rodzice w Rosji chętnie wysyłają dzieci na obozy do okupowanych ukraińskich miast nad Morzem Azowskim. Mimo codziennie wyjących tam syren i zagrożenia atakiem z powietrza.
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) twierdzi, że Rosja celowo buduje obiekty wojskowe w pobliżu obszarów cywilnych i publicznych plaż. W ten sposób próbuje powstrzymać ukraińskie ataki, bo Kijów wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza atakować cywilów na Krymie. "Władze rosyjskie w sposób nieodpowiedzialny wspierają rosyjską turystykę na okupowanym Krymie podczas wojny, kiedy rosyjska armia w dalszym ciągu wykorzystuje go jako wojskowe zaplecze" - czytamy w raporcie ISW.
W popularnych niegdyś kurortach nad Morzem Azowskim - w Berdiańsku i Kyryłówce - dziś plaże są puste. Choć lokalne rosyjskie władze okupacyjne zapewniają, że te miasta pod rosyjską okupacją mają się dobrze i są pełne turystów. Przed wojną co roku przyjeżdżało tam na wakacje średnio półtora miliona Ukraińców. Teraz pod tymi miastami przebiega linia frontu i jedynie biedniejsi Rosjanie decydują się na wczasy na tym wybrzeżu.
Ukraiński portal Obozrevatel sprawdził, jak dziś wyglądają okupowane miejscowości na wschodzie Ukrainy. Śledczy dziennikarze zauważają, że panuje tam powszechna przestępczość na niespotykaną skalę. Większość uzdrowisk i kurortów turystycznych jest zamknięta. W niektórych miastach nie działają kawiarnie, restauracje i nawet sklepy. W niektórych ośrodkach wypoczynkowych mieszkają rosyjscy żołnierze. Domy letniskowe zamieniły się w bazy wojskowe.
Okupanci zabrali ludziom całe biznesy. Hotele i domy. W efekcie pojawiło się tam mnóstwo osób bezdomnych
Według mieszkanki okupowanego Bierdiańska, turystów w mieście w tym roku nie ma, a ulice świecą pustkami. Przed wojną kobieta wynajmowała pokoje dla turystów. Ukrainka nie zdążyła opuścić miasto, jak wjechały tam rosyjskie czołgi. Od ponad dwóch lat mieszka pod rosyjską okupacją. - Kto chciałby przyjechać do miasta, w którym wszystko się wali? Często wyłączają nam prąd, gaz i wodę. Plaże są martwe, ulice są brudne, nikt tu nie sprząta - mówi kobieta w rozmowie z dziennikarzami serwisu Obozrevatel.
- Boję się nawet wyjść z domu. Milczę już o wyjazdach. Ktoś na pewno się włamie, okradnie mnie albo przejmie moje mieszkanie. To nasza codzienność - mówi kobieta, która z powodów bezpieczeństwa chciała pozostać anonimowa.
Kremlowska propaganda nie pokazuje Rosjanom obrazków pustych plaż. Są wykorzystywane archiwalne zdjęcia, kiedy Krym tętnił życiem i przyjmował turystów z całego świata. Kijów twierdzi, że Kreml chce w ten sposób przekonać Rosjan, że wszystko idzie zgodnie z planem, a "specjalna operacja wojskowa" Putina przynosi znakomite efekty.
Ukraińskie Centrum Narodowego Oporu podaje, że w celu imitacji udanego sezonu turystycznego Rosjanie przywożą na okupowane tereny całe rodziny z dziećmi i ustawiają je przed kamerami, żeby nagrać kłamliwy materiał do rosyjskiej telewizji. - Uzdrowiska w okupowanej części wschodniej Ukrainy stały się ośrodkami rosyjskiej propagandy, w których dzieci mają obowiązkowe wykłady o potędze Federacji Rosyjskiej - mówią ukraińscy partyzanci.
Nowoczesne hotele i duże ośrodki wypoczynkowe, których właściciele opuścili Berdiańsk w pierwszych dniach wojny, zostały przejęte przez rosyjskich urzędników. Lokalni mieszkańcy mówią, że nowi "właściciele" nie inwestują w te nieruchomości "ani kopiejki". Natomiast korzystają ze wszystkiego, co zostawili tam właściciele.
Rosyjscy żołnierze osiedlili się w pensjonatach na wybrzeżu. Wille dla turystów zamieniły się w szpitale dla rannych Rosjan. Mimo to rosyjska propaganda tworzy piękny obrazek szczęśliwych wakacji na okupowanych ukraińskich ziemiach.
Kremlowski urzędnik z Berdiańska Ołeksandr Saulenko przekonuje Rosjan, że do okupowanego Berdiańska w tym roku ma przyjechać nawet pół miliona turystów. Chwali się przed Moskwą sukcesami i nie ukrywa, że do Berdiańska na wakacje zaprosił głównie mieszkańców innych okupowanych miast, tj. Donieck czy Ługańsk.
Okupacyjne władze finansują też wycieczki. Coraz częściej przywożą mieszkańców autokarami do ukraińskiego rezerwatu "Askania-Nowa", który znajduje się w okupowanej przez Rosję części obwodu chersońskiego. Ukraińskie Centrum Narodowego Oporu podaje, że do rezerwatu zwożą głównie pracowników rosyjskiego przemysłu spożywczego z rosyjskiego Rostowa nad Donem.
Podkreślają też, że na terenie uzdrowiska działają rosyjskie obiekty wojskowe. W ten sposób Rosja naraża życie cywilów i chce ukryć magazyny amunicji, które tworzy niedaleko frontu.