Wakacje dobiegają końca. W Ukrainie sezon letni już trzeci rok upływa przy dźwiękach nalotów, eksplozji i z przerwami w dostawach prądu. Mimo to wielu Ukraińców nie odmawia sobie wypoczynku ani za granicą, ani w kraju. Turystyka krajowa rozwija się nawet podczas wojny, biorąc pod uwagę fakt, że nie wszyscy obywatele Ukrainy mogą przekroczyć granicę państwową.
Z badania, które Ukrayina.pl otrzymała od Ribas Hotels Group, wynika, że około 80 proc. ankietowanych Ukraińców spędziło ostatnie wakacje w kraju. Ponad połowa respondentów stwierdziła, że planuje wyjazd do ukraińskich miast jeszcze w 2024 roku. Ukraińska młodzież wyraża szczególną chęć odwiedzenia różnych regionów kraju - 72 proc.
Z badań wynika, że większość (85 proc.) Ukraińców jest pozytywnie nastawiona do wypoczynku w kraju w czasie stanu wojennego. Urlop za granicą w czasie wojny pozytywnie ocenia nieco mniej ankietowanych - 66 proc.
- Pełnoskalowa wojna trwa już trzeci rok. Bardzo ciężko ciągle pracować bez urlopu. Uważam, że Ukraińcy także mają pełne prawo do odpoczynku, oderwania się od pracy i powrotu do codzienności z nową siłą. Oczywiście cały czas trzeba pamiętać, że wojna wciąż trwa - powiedziała w rozmowie z Ukrayina.pl Anna, mieszkanka Krzywego Rogu. Dziewczyna dwukrotnie brała urlop w czasie pełnoskalowej inwazji Rosji, jeden spędziła we Lwowie, a drugi w Karpatach.
Jak ustaliła Ribas Hotels Group, najpopularniejszymi regionami Ukrainy, w których respondenci odpoczywali ostatnio, są Zakarpacie (gdzie nie ma godziny policyjnej - red.) i obwód lwowski. Latem 2024 roku Ukraińcy najczęściej spędzali swoje urlopy we Lwowie (12 proc.), Zakarpaciu (12 proc.), Odessie (11 proc.) i Karpatach (10 proc.). Ukraińcy najczęściej wybierają miejsca, gdzie jest w miarę bezpiecznie, bliżej natury i gdzie można spędzić urlop za niewysoką cenę.
Odessa na południu Ukrainy to jedno z najbardziej popularnych miejsc, które Ukraińcy wybierają na wakacje. To miasto w Ukrainie często nazywają "perła nad morzem". Przyciąga turystów niezwykłą architekturą i pięknymi plażami nad Morzem Czarnym. Mieszkańcy Odessy mówią, że obecnie w mieście jest więcej turystów niż w zeszłym roku. Nadal jednak daleko do wskaźników przedwojennych.
- Kiedyś było tak, że nie dało się spokojnie przejść ulicami pełnymi ludzi. Było dużo więcej turystów, którzy przyjeżdżali tutaj między innymi, żeby spróbować lokalnych przysmaków, wśród których królują ryby. Teraz też są turyści, ale nadal nie ma poczucia prawdziwego sezonu letniego - opowiada w rozmowie z Ukrayina.pl Hałyna, która sprzedaje rybę na targowisku Prywoz w Odessie.
Czarnomorsk, położony 30 km od Odessy, to jeden z kurortów, który przed inwazją na pełną skalę był jednym z najpopularniejszych na wybrzeżu Morza Czarnego w Ukrainie. Mieszkanka miasta Anna wierzy, że tak będzie i w przyszłości. Według niej, w związku z zajęciem przez Federację Rosyjską kurortów nad Morzem Azowskim i części miejscowości turystycznych nad Morzem Czarnym, turyści wybierają jej miasto na wakacje.
- W tym roku jest znacznie więcej turystów niż w poprzednim. W ubiegłym roku turyści trochę bali się pływać, ponieważ woda została zanieczyszczona w wyniku zniszczenia elektrowni w Kachowce przez Rosjan. Było też wiele informacji o minach, które łapano jak ryby w morzu i to powstrzymało niektórych turystów. Teraz sytuacja trochę się zmieniła - powiedziała Anna.
Na plaży w Czarnomorsku wzrok przykuwa niezwykły obraz: na brzegu stoją betonowe jeżowce przeciwpancerne, a przed nimi leżaki, koce i parasole. Pod nimi odpoczywają turyści i miejscowi. Jeżowców przeciwpancernych jest tak dużo, że trudno je policzyć. Rozciągają się one wzdłuż prawie całej plaży. To jednak nie stoi na przeszkodzie osobom lubiącym pływać. Łatwo je ominąć, dzieci bawią się i wspinają się, a na co trzecim widnieje reklama lokalnych win.
Olesia przyjechała na tę plażę z Żytomierza. W rozmowie z nami powiedziała, że nie ma ani ochoty, ani środków na wakacje za granicą. Dlatego też, aby oszczędnie spędzić dni wolne od pracy, a jednocześnie po raz pierwszy od trzech lat popływać w morzu, wybrała Czarnomorsk.
- Nie boję się. Wiem, że ten region jest często atakowany przez Rosjan, a w morzu mogą być miny, ale innego wyjścia nie ma. Myślę, że to też jest sygnał dla Rosjan, że my Ukraińcy mimo wszystko spędzamy swoje urlopy w Ukrainie i staramy się cieszyć życiem - powiedziała turystka w rozmowie z Ukrayina.pl.
Mariana, mieszkanka Równego, przyjechała do Czarnomorska po raz pierwszy. Ze łzami na ozach wspomina, jak co roku odpoczywała na Wybrzeżu Azowskim, niedaleko Melitopola. Teraz ta część obwodu zaporoskiego jest okupowana przez Rosjan.
- Przyjeżdżając tutaj, przypomniałam sobie czas, kiedy ja, mój mąż i dzieci, wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy nad Morze Azowskie. Co to był za czas! Teraz mój mąż walczy. Nalegał jednak, żebyśmy w końcu pojechali odpocząć. Ale to wciąż nie to samo uczucie - podkreśla nasza rozmówczyni.
Na tle głośnych okrzyków plażowych sprzedawców "Kukurydza! Baklawa miodowa! Placki!" słychać komunikat policji, która przejeżdżając drogą w pobliżu plaży, ostrzega urlopowiczów przed niebezpieczeństwem, które może ich czekać w morzu.
Morze Czarne pozostaje strefą działań wojennych. Ataki rakietowe w strefie przybrzeżnej zdarzają się dość często, dlatego turyści powinni przestrzegać pewnych zasad bezpieczeństwa. O otwarciu plaż decydują lokalne władze, uwzględniając sytuację w morzu.