Kadyrow pomoże Putinowi zlikwidować Prigożyna? Kadyrowcy jadą się bić
Bunt zbrojny w Rosji wkracza w ostrzejszą fazę. Do walki pomiędzy rosyjskim wojskiem a Grupą Wagnera wkroczyły oddziały Kadyrowa. Czeczeńscy najemnicy chcą wesprzeć Putina w walce z szefem Grupy Wagnera Jewgieniejem Prigożynem, który dąży do likwidacji wojskowego kierownictwa kraju. Przywódca Czeczeńców Ramzan Kadyrow zapowiedział stłumienie "rebelii Prigożyna".
W sieci pojawiały się nagrania z przedmieścia Rostowa nad Donem, gdzie gromadzą się Kadyrowcy.
Przywódca Czeczeni Ramzan Kadyrow przez całą noc przyglądał się wydarzeniom w Rosji. Dziś rano opublikował wpis, w którym nazwał działania Prigożyna zdradą i zamachem stanu. Zadeklarował, że będzie wspierał Putina w tych niełatwych dla Rosji czasach. Wezwał Czeczeńców do walki.
Rostów! Jedziemy! Wagnerowcy potracili zmysły. Pucz zorganizowali. Masakra. Rozbijemy ich. Jedziemy tam. Samolotem podlecimy
- mówi w nagraniu żołnierz z oddziałów Kadyrowa.
Marsz Prigożyna na Moskwę trwa. Towarzyszą mu ostrzały i zamieszki
Oddziały Prigożyna zbliżają się już do Moskwy, gdzie dróg wjazdowych pilnuje Rosgwardia. Grupa Wagnera miała rozbić punkt kontrolny na północ od miasta Woroneż, gdzie Wagnerowcy przejęli kontrolę nad kwaterami wojskowymi Federacji Rosyjskiej. To nagranie w swoim Telegramie opublikował Anton Gerashchenko, były wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy.
W Rosji trwa polowanie na lidera Grupy Wagnera
W nocy z piątku na sobotę FSB weszło do siedziby Prigożyna w Petersburgu. Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej wydała komunikat, że wydział śledczy FSB wszczął postępowanie karne przeciwko Prigożynowi. Zgodnie z art. 279 kk Federacji Rosyjskiej dotyczącym zorganizowania zbrojnego buntu Prigożynowi grozi od 12 do 20 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, 23 czerwca szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn opublikował nagranie, w którym oskarżył rosyjski MON o ostrzelanie jego jednostek na terenie Ukrainy. Zapowiedział, że przerzuca swoje jednostki na teren Rosji, żeby ustanowić tam porządek. Nazwał to "marszem sprawiedliwości".