Він пережив дві клінічні смерті, але готовий повертатися на фронт. Історія Ігоря Скучинського
Ігор Скучинський народився в смт Локачі Волинської області. У листопаді 2017 року підписав контракт із ЗСУ, відтоді служив у 14-й ОМБр імені князя Романа. Брав участь у боях на території Луганської області. Отримав позивний "Малюк" від комбрига полковника Олександра Охріменка, бо всюди пролазив і повертався неушкодженим. Саме комбриг координував всі операції, в яких згодом брав участь "Малюк".
На початку повномасштабного вторгнення боєць і побратими(всього 17 осіб) дістали завдання. "Потрібно було зупинити колону ворога з 20 танків і двох гелікоптерів, яка рухалась на Житомир, — каже пан Ігор. — Ми ж отримали засоби протиповітряної боротьби з авіацією противника й протитанкові комплекси NLAW і джавелін, два танки й одну БМП...
Першу ворожу БМП я спалив з реактивного протипіхотного вогнемета, екіпаж і десант на ній теж згоріли. Це заблокувало рух колони. Наші танкісти з 14-ї бригади, які виборювали першість у Європі в танковому біатлоні, почали бити з флангів. У нашої БМП була пошкоджена гармата, але хлопці розстрілювали ворожий десант з кулемета. Це просто героїчні бійці!"
Бій тривав 20 хвилин. У результаті наші воїни розгромили 37-му мотопіхотну бригаду ворога, в якій служили буряти й дагестанці. Так звані санітарні втрати ворога становили 730 осіб убитими й пораненими, дев’ятьох взяли в полон, троє з них — офіцери.
"У нас же всі вийшли з бою неушкодженими — жодного пораненого. Нашими руками водив Господь Бог", — констатує Ігор Скучинський. За цей подвиг усіх 17 воїнів ЗСУ нагороджено державними орденами та медалями.
У березні Ігор Скучинський дістав наказ провести дорозвідку на Миколаївщині. "Ми висунулись групою в складі восьми бійців, — розповідає чоловік. — Запустили дрона і побачили механізовану роту противника". Щоб наступати, треба бодай в чотири рази перевищувати ворога кількісно, тож потрібен був батальйон...
Група потрапила в засідку, ворог відкрив вогонь на ураження. "А лише в мене були РПГ 22 (реактивні протитанкові гранати), — каже Ігор Скучинський. — Тож я почав стріляти, відвертаючи увагу на себе. Чекав, аби БМП вийшла на видиму позицію". Дістав поранення в ногу — розірвало частину литки. А через кілька хвилин зазнав осколкового поранення в спину...
"Я дав групі команду на відступ, — каже пан Ігор, — бо розумів: якщо приймемо бій, загинуть усі. Краще — втрата одного. Я знав, що вже "двохсотий". Непритомніючи, передав комбату дані про ситуацію. Тоді квадрат, де перебував ворог, накрила наша мінометна батарея. У результаті ворог був дезорієнтований і припинив бій.
Але Ігор Скучинський про це не знав, він стискав у руці гранату, чекаючи, коли наблизяться рашисти, аби підірвати їх разом із собою. Раптом почув: "Ігорьоня, це я, відклади гранату". То був його друг Сергій...
Згодом за цей подвиг Ігоря Скучинського указом Президента України було нагороджено орденом імені Богдана Хмельницького ІІІ ступеня.
У лікарні медики констатували в бійця 65% крововтрати, він переніс дві зупинки серця, згодом — ампутацію лівої ноги вище коліна. "Я завдячую своє життя, зокрема, Оксані Гарпінич, яка надала першу фахову допомогу (вона загинула 4 трав-ня)", — ділиться боєць.
Цілковитого одужання Ігор Скучинський чекає наприкінці жовтня. Він твердо налаштований повернутись на службу. "Поки живе душа, житиме й тіло", — каже герой.
Лариса ПЕЦУХ
Przeżył dwie śmierci kliniczne, jest gotowy do powrotu na front. Historia Ihora Skuczyńskiego
35-letni żołnierz, Ihor Skuczyński, ma za sobą pięć miesięcy w szpitalach - w jego ciele już na zawsze pozostało 11 odłamków. Teraz uczy się koordynować ruchy i chodzić w protezie. I mimo wszystko nie żałuje, że pięć miesięcy temu podjął decyzję o poświęceniu się dla dobra swoich braci.
Skuczyński urodził się w Łokaczach w obwodzie wołyńskim. W listopadzie 2017 roku podpisał kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, od tego czasu służył w 14. oddzielnej brygadzie zmechanizowanej im. księcia Romana. Brał udział w bitwach na terenie obwodu ługańskiego. Od dowódcy brygady Ołeksandra Ochrimenki otrzymał pseudonim "Maluk", bo wszędzie potrafił wejść i zawsze wracał bez szwanku. To Ochrimenko koordynował wszystkie operacje, w których później brał udział "Maluk".
Na początku lutowej inwazji on i jego towarzysze (w sumie 17 osób) otrzymali zadanie. - Należało zatrzymać kolumnę wroga składającą się z 20 czołgów i dwóch helikopterów, zmierzającą w kierunku Żytomierza - mówi Ihor. - Otrzymaliśmy środki do walki przeciwlotniczej z wrogimi samolotami, kompleksy przeciwpancerne NLAW i Javelin, dwa czołgi i jeden BWP... - opowiada.
- mówi. Jak dodaje, bitwa trwała 20 minut. - W rezultacie nasi żołnierze pokonali 37. brygadę piechoty zmotoryzowanej wroga, w której służyli Buriaci i Dagestańczycy. Straty wroga wyniosły 730 zabitych i rannych, 9 dostało się do niewoli, 3 z nich to oficerowie - opisuje.
- W naszym przypadku wszyscy wyszli z bitwy bez szwanku, ani jeden nie został ranny. Naszymi rękoma kierował Bóg - stwierdza Skuczyński. Za ten wyczyn wszystkich 17 żołnierzy Sił Zbrojnych zostało odznaczonych orderami i medalami państwowymi.
W marcu Ihor Skuczynski otrzymał rozkaz przeprowadzenia rozeznania w obwodzie mikołajowskim. - Zgłosiliśmy się jako grupa ośmiu żołnierzy - mówi mężczyzna. - Podnieśliśmy drona i zobaczyliśmy zmechanizowaną kompanię wroga - mówi, dodając, że "żeby przejść do ataku, trzeba co najmniej czterokrotnie przewyższać liczebnie wroga". Potrzebny był więc batalion.
Grupa wpadła w zasadzkę, a wróg otworzył ogień. - Tylko ja miałem RPG 22 (reaktywne granaty przeciwpancerne) - mówi Skuczyński. - Więc zacząłem strzelać, odwracając uwagę na siebie. Czekałem, aż BWP wyjedzie na widoczną pozycję - dodaje. Jego noga w czasie walk została uszkodzona - rozerwaniu uległa część łydki. Kilka minut później doznał rany odłamkowej w plecach.
- Dałem grupie rozkaz wycofania się ponieważ zrozumiałem: jeśli zaczniemy walczyć, wszyscy zginą. Lepiej stracić jednego. Wiedziałem, że nie będę żył - mówi Ihor. Jak dodaje, półprzytomny przekazał dowódcy informację o sytuacji. - Potem uderzyliśmy we wroga ogniem z moździerzy. [Rosjanie] byli zdezorientowali i przestali walczyć - wskazuje.
Ale Ihor Skuczynski wtedy o tym nie wiedział. Trzymał w ręku granat, czekając, aż podejdą raszyści [tak Ukraińcy nazywają rosyjskich żołnierzy - red.], żeby wysadzić się razem z nimi. - Nagle usłyszałem: "Ihorku, to ja, odłóż granat" - mówi Igor. To był jego przyjaciel Serhij.
Za ten wyczyn na mocy dekretu Prezydenta Ukrainy Ihor Skuczynski został odznaczony Orderem Bohdana Chmielnickiego III stopnia.
W szpitalu lekarze ustalili, że żołnierz stracił 65 procent krwi i doznał dwóch zatrzymań akcji serca. Amputowano mu lewą nogę powyżej kolana. - Swoje życie zawdzięczam w szczególności Oksanie Harpynycz, która udzieliła pierwszej pomocy (zginęła 4 maja) - opowiada żołenierz.
Skuczyński spodziewa się całkowitego wyzdrowienia pod koniec października. Jest zdecydowany wrócić do służby. - Póki żyje dusza, żyje ciało - mówi bohater.
Łarysa PECUCH
—-----