Co Rosja przygotowuje na 9 maja? Prognozy ekspertów i wojskowych. "Złe przeczucie"

Rosja może szykować serię prowokacji na 9 maja, by później zrzucić winę za nie na Ukrainę. Oznaki przygotowania do takich operacji zostały dostrzeżone przez wywiad ukraiński. Tymczasem eksperci wojskowi nie wykluczają zamachu terrorystycznego na dużą skalę z ofiarami, a nawet z użyciem broni chemicznej. "Nie można nie doceniać zdolności Putina do robienia nieprzewidywalnych rzeczy" - mówi Wiktor Szwec, prezes Ukraińskiej Fundacji Badaczy Prawa.

Ukraiński wywiad dostrzegł sygnały, że Rosjanie mogą przygotowywać prowokacje wobec swoich obywateli. Niektórzy eksperci wojskowi z tym się zgadzają.

Дивись відео Śmiszek: Polska kreuje się na adwokata interesów Ukrainy

Rosja przygotowuje prowokacje na 9 maja. "Putina nie można lekceważyć"

"Od 2014 roku okupanci stosują tego rodzaju prowokacje i możliwe, że i teraz będziemy mieli z nimi do czynienia. W tej sytuacji prowokacje mogą być skierowane przez rosyjskie służby specjalne przeciwko rosyjskiej ludności cywilnej i są związane z obchodami pewnych świąt, na przykład 9 maja" – cytuje służba prasowa Głównego Zarządu Wywiadu przedstawiciela GZW Ministerstwa Obrony Ukrainy Andrija Jusowa.

On zakłada, że Rosjanie mogą prowokować także Białorusinów — taka rosyjska "operacja pod fałszywą flagą" może mieć na celu wciągnięcie białoruskiej armii do wojny z Ukrainą. "Nikt, ani w Ukrainie, ani na świecie, nie wierzy już w takie inscenizacje. Co nie znaczy, że nie będzie prowokacji" – powiedział Jusow.

Ołeksij Buriaczenko, kandydat nauk politycznych, uważa, że Rosjanie mogą tego dnia zaplanować poważne akty terrorystyczne, zarówno na swoim terytorium, jak i w Ukrainie.

Według niego w prowokacjach mogą wziąć udział rosyjscy wojskowi ubrani w ukraińskie mundury. "Na pewno do kieszeni, blisko serca, włożą paszport ukraiński, żeby było w stu procentach oczywiste dla wszystkich, że są Ukraińcami. W rzeczywistości nie ma wątpliwości, że takie prowokacje są przygotowywane" – powiedział Buriaczenko na antenie kanału "Rada".

Ołeksij Hetman, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej i major rezerwy Sił Zbrojnych Ukrainy, mówi, że po Rosjanach można spodziewać się wszystkiego. Wszystko po to, by później o tym obwiniać Ukrainę.

"Jest takie złe przeczucie, że w Moskwie na "paradzie zwycięstwa" mogą zrobić coś takiego. Mogą tam nawet zrobić strzał z broni chemicznej, mają jej dużo" – podkreślił na kanale 24.

Wiktor Szwec, prezes Ukraińskiej Fundacji Badaczy Prawa, nie wyklucza użycia broni nuklearnej.

"Nie można nie doceniać zdolności Putina do nieprzewidywalnych działań. Wiele z tego, co dzieje się w ostatnich dniach, daje podstawy do przypuszczenia, że Putin zaczął realizować jakiś własny plan. (…) Putin może zdecydować się na najbardziej szalony krok, który jest dyskutowany od dłuższego czasu. Jedyna nadzieja w tym, że nasi przyjaciele uważnie obserwują, co dzieje się tam w bunkrze Putina, i nie pozwolą Putinowi zrobić szalonego kroku" - napisał na swoim blogu na stronie "Obozrewatel".

Czy będzie atak rakietowy?

Rzeczniczka Zjednoczonego Koordynacyjnego Centrum Prasowego Sił Obronnych Południa Natalia Humeniuk przewiduje, że Rosja może zaoszczędzać pociski Kalibr, aby 9 maja użyć ich przeciwko Ukrainie. Według niej Rosjanie uderzyli w Odessę pociskami Сh-22, chociaż w tym czasie na morzu znajdowały się cztery rakietowce wyposażone w 32 Kalibry.

"Jest całkiem prawdopodobne, że używając Ch-22, oni mogli dostosować się do tego, gdzie i jak będzie działać obrona powietrzna, aby ominąć te obszary za pomocą broni precyzyjnego rażenia i wykonać swoją brudną robotę" – powiedziała rzeczniczka na antenie "Jedyni Nowyny".

Ekspert wojskowy Ołeh Żdanow mówi, że jest mało prawdopodobne, aby Rosja zignorowała możliwość przeprowadzenia "mniej lub bardziej zmasowanego" ataku rakietowego w "Dniu Zwycięstwa". Uważa, że ostrzał będzie złożony z użyciem różnych rodzajów broni.

"To będzie złożony atak: drony i rakiety. Nie wykluczam użycia Kindżałów. Chociaż prawdopodobieństwo jest bardzo małe, bo Kindżałów jest bardzo mało i nie są to masowo produkowane "Kindżały", ale pociski, które zostały, a wyprodukowane na zlecenie instytutu badawczego... Co do Kindżałów mam wątpliwości, ale reszta - Ch-101, Ch-555, Ch-22 i drony - ten zestaw niestety możemy zobaczyć na naszym niebie" – powiedział w komentarzu na kanale telewizyjnym "Fakty ICTV".