Sobota. Poranek. Nowożeńcy i ich bliscy zbierają się w pobliżu USC. Robią zdjęcie na pamiątkę, przytulają się. Słychać, jak panna młoda mówi: "Chciałaby, żeby dziś nie było alarmu przeciwlotniczego".
Tymczasem inni nowożeńcy czekają przed salą ceremonialną. Oksana ubrana jest w długą zieloną haftowaną sukienkę. Na głowie ma białą koronę. Narzeczony Jurij jest w mundurze wojskowym. Od pierwszych dni wojny, po ukończeniu szkolenia, wykonuje zadania w obwodzie donieckim.
"Oksana i ja spotykamy się od ponad czterech lat - mówi 29-letni Jurij. - Wkrótce znowu pojadę na front. Rozumiemy, że ślubu nie można już dłużej odkładać. W końcu mam taką "pracę", że wszystko może się zdarzyć. Miesiąc miodowy i świętowanie będą po zwycięstwie! Dzisiaj będziemy skromnie świętować to wydarzenie w domu". W rytm walca Mendelssohna nowożeńcy wchodzą do sali ceremonialnej wraz z rodziną i przyjaciółmi.
Tymczasem 20-letni Justyna i Lubomyr, oboje w haftowanych ubraniach, robią zdjęcia na podwórku. "Chcieliśmy przełożyć ślub, ale zdaliśmy sobie sprawę, że mamy żyć teraz" - mówi panna młoda. "Prosiliśmy gości, aby nie witali nas kwiatami, ale zaoszczędzone pieniądze wrzucali do naszej skarbonki na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy".
Poznaję kolejną parę: 27-letnich Martę i Tarasa. Obok nich jest ich 5-letnia córka. Taras i Marta są ze sobą od wielu lat, ale dopiero teraz zdecydowali się na ślub. Mówią, że podobnie jak wiele innych par, nie będą świętować hucznie.
Na samym początku wojny ludziom było daleko do wielkich ceremonii, ale później sytuacja się zmieniła. "Rozpoczął się u nas ślubny boom - mówi Zinowij Starościński, naczelnik miejskiego wydziału państwowego Urzędu Stanu Cywilnego zachodniego departamentu międzyregionalnego Ministerstwa Sprawiedliwości. - Dziennie bierze ślub nawet 15 par. Zdarza się, że dziś młodzi biorą ślub, a jutro mąż idzie na front".
W dniach zmasowanych ataków rakietowych, kiedy rozbrzmiewał alarm przeciwlotniczy, pracownicy USC zapraszali nowożeńców do rejestracji w najbardziej chronionym miejscu sali, a sama ceremonia odbywała się po zakończeniu alarmu przeciwlotniczego. Trzeba było też dostosować się do harmonogramów wyłączania światła. Na przykład, małżeństwo było rejestrowane w czasie, gdy był prąd, a sama ceremonia odbywała się później, przy świecach.
Według prowadzącej ceremonie Oleny Pańkiw obecnie śluby odbywają się kameralnie, nikt już nie przyprowadza stu gości. Rozmówczyni potwierdza, że żeni się dużo żołnierzy.
"Kiedy prowadzę dla nich uroczystość, nowożeńcy i ja mamy łzy w oczach - mówi rozmówczyni. Niedawno ożenił się żołnierz bez nogi, jeździł na wózku inwalidzkim. Ceremonia odbywała się bezpośrednio w holu, ponieważ do sali ceremonialnej trzeba wejść po schodach. Na koniec życzyłam parze zwycięstwa i pokoju, a wojskowy zapewnił nas, że na pewno wygramy!"
Wojna przyniosła również nowe trendy weselne. "Teraz wojskowi noszą specjalne szewrony na uroczystościach, na przykład, "Moje serce jest pod opieką mojej żony" - mówi pani Olena. I dodaje: "Przychodzą pary, które chcą ponownie zawrzeć związek małżeński. Na przykład, kobieta i mężczyzna zerwali z jakiegoś powodu. A teraz mężczyzna jest mobilizowany, musi iść na front, para postanowiła zjednoczyć się ponownie".
Na koniec pan Zinowij podaje statystyki. "W marcu 2023 r. w naszym USC zawarło związek małżeński 147 par, w kwietniu - 226. A w czerwcu-sierpniu chętnych będzie jeszcze więcej. Wesela były, są i będą!" - podsumowuje Zinowij Starościński.
Poza tym, według Ministerstwa Sprawiedliwości Ukrainy, w 2022 roku (w okresie marzec-grudzień) zawarło związek małżeński 198 332 ukraińskich par. A to o 7654 więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.