Podczas konferencji prasowej 19 grudnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że na jednym z ostatnich spotkań z wojskiem padła propozycja mobilizacji dodatkowych 450-500 tys. osób, ale kwestia ta jest obecnie finalizowana. Pomoc w mobilizacji mężczyzn za granicą zaoferował jeden z sojuszników Kijowa. Chodzi o estoński rząd. Estoński minister spraw wewnętrznych Lauri Laanemets powiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Estonia jest gotowa pomóc Ukrainie w mobilizacji obywateli w wieku poborowym.
Minister spraw wewnętrznych Estonii Lauri Laanemets powiedział, że w kraju mieszka około 7500 obywateli Ukrainy w wieku poborowym. Jednocześnie zauważył, że wielu z nich zostało zwolnionych z mobilizacji. "Według ukraińskiego ustawodawstwa z mobilizacji zwolnieni są rodzice samotnie wychowujący dzieci, rodzice co najmniej trójki dzieci, rodzice dzieci niepełnosprawnych oraz osoby opiekujące się osobą bliską. Oznacza to, że kryteriów, według których osoba nie podlega mobilizacji, jest dość dużo" – wyjaśnił Laanemets, cytowany przez portal Postimees.
Zdaniem ministra, zgodnie z prawem międzynarodowym Ukraina nie może mobilizować Ukraińców mieszkających w Estonii, gdyż wymaga to porozumienia między państwami. Lauri Laanemets zamierza oficjalnie poinformować władze w Kijowie, że w przypadku potrzeby Estonia jest gotowa zawrzeć takie porozumienie z Ukrainą.
"Estonia nie będzie stać z boku. Możemy zawrzeć takie porozumienie i pomóc Ukrainie. Jesteśmy gotowi pomóc w dostarczeniu tych ludzi z Estonii do Ukrainy, jeśli tego potrzebują" – dodał.
Zełenski powiedział, że mobilizacja dodatkowych 450-500 tys. osób to "bardzo poważną" liczba i stwierdził, że potrzebuje więcej argumentów, aby poprzeć ten pomysł, ponieważ "jest to kwestia ludzi, sprawiedliwości, zdolności obronnych i finansów". Podkreślił również kwestię demobilizacji niektórych oddziałów, które bronią Ukrainy od początku inwazji Rosji na pełną skalę.
"Mobilizacja w tym formacie będzie kosztować Ukrainę dodatkowe 500 mld hrywien. Dlatego jako prezydent Ukrainy i osoba, która poświęca dużo czasu na znalezienie wsparcia finansowego dla Ukrainy, chciałbym zrozumieć od premiera i ministra finansów, skąd będą pochodzić pieniądze" – dodał.