We wtorek 20 lutego ukraińscy przewoźnicy rozpoczęli protest na punktach kontrolnych na granicy z Polską. Ten protest jest odpowiedzią na blokadę ukraińskich ciężarówek przez polskich rolników. Powiedział o tym Wołodymyr Michałewicz, szef organizacji "Międzynarodowi Przewoźnicy Ukrainy", w rozmowie z portalem Suspilne.
Na granicy polsko-ukraińskiej 20 lutego dużo emocji było po obu stronach przejścia granicznego. Polscy rolnicy podkreślają, że największym dla nich problemem jest niekontrolowany przepływ towarów z Ukrainy. Planują dalsze blokowanie przejść granicznych z Ukrainą. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wezwało do odblokowania granicy polsko-ukraińskiej, która jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej. Ukraińscy przewoźnicy odpowiadają na blokadę granicy protestem. Jak przekazuje portal Suspilne, ukraińscy kierowcy umieścili na ciężarówkach plakaty z napisami w języku ukraińskim i angielskim: "Skończcie blokadę – niech ukraińscy kierowcy wrócą do domu", "Zatrzymajcie blokady na granicach", "Ukraina przegra – Polska przegra", "Blokada Ukrainy to zdrada wartości europejskich" i inne podobne w treści.
To, co robią Polacy, przekroczyło już wszelkie granice. Istotą naszego protestu jest zatrzymanie polskich samochodów, które jeżdżą poza kolejką. I kontrolowanie, aby stały tutaj, tak jak nasze stoją w Polsce
– w rozmowie z portalem Suspilne powiedział Oleg Dubyk, szef organizacji "Ukraińska Unia Transportowa w Obwodzie Lwowskim".
Oleg Dubyk poinformował, że polskie ciężarówki będą wpuszczane na terytorium Ukrainy z takim samym opóźnieniem, z jakim Polacy dopuszczają ukraińskie.
"Dołączyłem, bo Polacy niesprawiedliwie blokują granice, ale jeżdżą samochodami poza kolejką. Zarabiają na tym duże pieniądze. Nasi kierowcy bardzo obrażają się na to. Jeśli oni bronią swoich praw, niech tak robią to godnie i sprawiedliwie oraz nie dyskryminuj krajów i ludzi. Nigdy tego nie zapomnimy" – mówi kierowca ciężarówki Walerij Oszowski.
Albo wszyscy stoją, albo wszyscy jeżdżą. Nie może być tak, że ukraińskie samochody stoją, a polskie samochody będą jeździć. Rozumiemy sytuację, czego oni chcą. Ale wszystkie żądania Polaków są albo do Unii Europejskiej, albo do własnego rządu, nie ma żadnych żądań wobec Ukrainy. Więc to jest bardzo dziwna sytuacja
– mówi Wołodymyr Michałewicz, szef organizacji "Międzynarodowi Przewoźnicy Ukrainy"
W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy twierdzą, że działania polskich rolników osłabiają ukraińską gospodarkę i walkę z agresją Federacji Rosyjskiej. "Blokowanie granicy polsko-ukraińskiej, bez względu na to, jakie towarzyszą temu hasła, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Granice lądowe pozostają ważne w obliczu rosyjskiej agresji. Działania polskich protestujących i części radykalnych polskich polityków osłabiają ukraińską gospodarkę i odporność na odparcie rosyjskiej agresji" - napisał na Facebooku rzecznik MSZ Ukrainy Oleg Nikołenko.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreśla, że granica Polski i Ukrainy jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej, która nie powinna być "zakładnikiem jakichkolwiek interesów politycznych".
Za niedopuszczalną uważamy także agresywną postawę protestujących wobec Ukraińców i ukraińskich towarów przekraczających granicę polsko-ukraińską. Antyukraińskie hasła słyszane na granicy potwierdzają polityczny charakter akcji. Jego celem jest sprowokowanie dalszego zaostrzenia stosunków dwustronnych
– napisał Oleg Nikołenko.