Ukraina uderza w Rosję zachodnią bronią. Krzyżuje to plany Kremla, który chce zniszczyć Charków

Władysław Jacenko
Rosjanie w Biełgorodzie skarżą się na częstsze ataki, odkąd Kijów wywalczył pozwolenie na wykorzystanie na terenie Rosji dostarczonej przez USA broni. Na pierwszej linii ognia są rosyjskie miasta Biełgorod i Kursk, skąd Rosjanie atakują Ukrainę. Zielone światło dla ataków na Rosję przed USA dała Wielka Brytania, a także m.in. Czechy i Estonia. Zapytaliśmy ukraińskiego eksperta wojskowego Oleksandra Musijenkę, czy pomoże to obronić Charków.

W obawie przed eskalacją wojny, kraje zachodnie długo zwlekały z wydaniem Ukrainie pozwolenia na używanie ich broni na terenie Rosji. Wcześniej Zachód (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii) wielokrotnie potępiał takie ataki, ale w maju sytuacja uległa zmianie. Najpierw przywódcy Czech, Estonii i Finlandii pozwolili Ukrainie bronić się na terenie wroga z wykorzystaniem ich sprzętu. W końcu również prezydent USA Joe Biden osobiście pozwolił Ukraińcom na użycie amerykańskiej broni "na bardzo ograniczonym terytorium Rosji". Co to za teren i czy uratuje to sytuację, w której znalazł się Charków?

Ukraińskie drony badają teren. Na linii ognia: Biełgorod i Kursk

Gdy Kijów dostał od Waszyngtonu zielone światło na użycie amerykańskiej broni w Rosji, Ukraina zmieniła taktykę obrony. W tej chwili siły specjalne namierzają cele wojskowe na rosyjskim terenie i atakują te, które już zostały namierzone. Do tych ataków może używać różnego sprzęty, z wyjątkiem rakiet ATACMS. - Chodzi głównie o artylerię, pociski 155 mm, pociski Excalibur, HIMARS czy zestawy do bomb JDAM. Ukraina od dawna ma prawo uderzać w Rosję też brytyjskimi rakietami Storm Shadow i SCALP EG - tłumaczy ekspert wojskowy Oleksandr Musijenko.

Krem traci na tym miliardy, bo Ukraińcy niszczą rosyjski sprzęt znajdujący się 50 km od ukraińsko-rosyjskiej granicy. Kijów poluje nie tylko na rosyjskie lotnictwo, lecz także na systemy obrony powietrznej S-300 oraz S-400, które Rosja produkuje na potrzeby tej wojny. Na początku czerwca ukraińskie wojsko zniszczyło zachodnim sprzętem rosyjskie wyrzutnie rakietowe i systemy radarowe warte blisko pół miliarda euro. 

Zobacz wideo Tarcza Wschód – omawiamy mocne i słabe punkty z ppłk. Korowajem

Rosjanie narzekają na ataki. Ukraińcy: Musimy obronić Charków

W maju wojska rosyjskie rozpoczęły zmasowaną ofensywę na obwód charkowski. Stworzyło to poważne zagrożenie dla samego Charkowa, a także dla wielu wsi regionu. Rosji udało się zdobyć kilka wiosek na Charkowszczyźnie. Wielu ekspertów ostrzegało, że Rosjanie mogą rozszerzyć ofensywę także na terytorium obwodu sumskiego, który graniczy z Rosją.

Kijów ma rozwiązane ręce, odkąd może używać do obrony Charkowa broni sojuszników. Wcześniej mógł korzystać jedynie z pocisków własnej produkcji, a te zasoby miał mocno ograniczone. Ukraiński ekspert wojskowy Oleksandr Musijenko twierdzi, że decyzja Zachodu była potrzebna, ale zbyt późno podjęta, choć lepiej późno niż wcale.

- USA podjęły decyzję, kiedy wojska rosyjskie zintensyfikowały działania ofensywne w obwodzie charkowskim. Istniało ryzyko większych działań ofensywnych w obwodzie sumskim. Zachodni sojusznicy Ukrainy obawiali się, że wojska rosyjskie odniosą sukces. Aby temu zapobiec, pozwolili nam na użycie ich sprzętu na terenie Rosji, gdzie stoją wyrzutnie rosyjskie, które atakują Charków rakietami - tłumaczy.

Eksperci zauważają, że tempo i sposób wspierania Ukrainy przez Zachód zależą od sytuacji geopolitycznej na całym świece. Szczególnie od polityki Chin. - Istniała obawa, że Chiny pomagają Rosji aktywniej niż Zachód Ukrainie poprzez dostarczanie jej technologii do produkcji broni. Chiny mają dość bliskie powiązania z Rosją - dodaje Musienko. Pekin zwykle wstrzymuje się od krytyki rosyjskiej inwazji i zbrodni popełnionych przez Federację Rosyjską na Ukrainie. Choć Chiny publicznie zaoferowały pomoc w rozmowach pokojowych, kraje zachodnie podejrzewają, że Pekin na różne sposoby wspiera Rosję w kontynuowaniu jej zbrojnej agresji.

Ekspert: Ataki w głębi Rosji wyrównują szanse na polu walki

Ukraińska armia trzeci rok stawia czoła rosyjskiemu wojsku, które ma przewagę liczebną i militarną. Wojskowi eksperci twierdzą, że ataki na rosyjskie obiekty wojskowe w Rosji mogą znacząco zakłócić działania logistyczne armii rosyjskiej i ruch jej wojsk. 

Celem Ukrainy w najbliższym czasie będą obiekty na terenie Federacji Rosyjskiej. Powinna zniszczyć ich środki obrony powietrznej, żeby obronić Charków. Bo to właśnie z tych systemów S-300 i S-400 Rosjanie ostrzeliwują miasto i zabijają jego mieszkańców

Według kierownictwa ukraińskiej armii trwająca od miesiąca rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim się nie powiodła. Wojska rosyjskie mają pewne sukcesy lokalne, ale są one znikome. Ukraińskim oddziałom udaje się ustabilizować sytuację i stworzyć tu warunki do kontrataku. - Próbują wszystkich sposobów wyparcia Rosjan na wschodzie, w Donbasie. I w zasadzie dzięki dostawom broni z USA Ukraina znacząco się wzmocniła - podsumowuje Musijenko.