Gen. Polko: Rosja wykorzystała słabość Zachodu, a pod Charkowem poniosła porażkę

Władysław Jacenko
Na kierunku charkowskim Rosja poniosła porażkę. Tak uważają nie tylko polscy generałowie, ale też Kijów i Pentagon. Wbrew obawom, że ta ofensywa Kremlowi się uda, nie pomogło Rosjanom nawet to, że sprzęt z Zachodu nie przybył na czas. "To już wojna na wyczerpanie, na froncie widać stagnację" - ocenia gen. Roman Polko w rozmowie z Ukrayina.pl.

Według analityków amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW), rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim stanęła w martwym punkcie. Ukraińcy zawzięcie bronią północy kraju, a wojska rosyjskie nie dokonały planowanych postępów pod Charkowem. Czy tak miało być? Czy zapowiadana przez Moskwę wielka ofensywa to kolejna rosyjska porażka, czy być może część większej strategii Kremla? Ukrayina.pl poprosiła gen. Romana Polko o ocenę tej sytuacji na froncie.

Zobacz wideo Sławomir Sierakowski: Nie znamy wpływu Rosji na PiS, ale już wiemy o wielu kontaktach

Gen. Polko: Rosja nie chciała zdobyć Charkowa, tylko testowała Ukrainę

Na początku maja Rosjanie zaczęli ofensywę w obwodzie charkowskim. W rosyjskich mediach, była ona przedstawiana jako próba zajęcia Charkowa. W praktyce wyglądało to na przenikanie na teren Ukrainy małych grup dywersyjnych, które próbowały wprowadzić chaos i zdezorientować ukraińskie dowództwo.

Ukraińcom udało się powstrzymać Rosjan w obwodzie charkowskim, choć w niektórych częściach regionu walki nadal trwają. Gen. Roman Polsko uważa, że Rosjanom nie chodziło o to, żeby zająć Charków, tylko o to, by wykorzystać moment słabości Zachodu i spróbować swoich sił tam, gdzie się dało. "Zachód w pewnym momencie przestał wspierać Ukrainę. Rosja widziała brak funduszy, braki dostaw" - tłumaczy. 

Rosja nie chciała zdobyć Charkowa. To było wykorzystanie momentu słabości Ukrainy, gdzie jej rzeczywiście brakowało wszystkiego. I w takiej sytuacji uderza się wszystkim, co się ma i testuje się wszystkie możliwości.

Generał jest przekonany, że gdyby ukraińscy obrońcy patrzyli na braki w sprzęcie i przez to zdecydowaliby się na wycofanie wojsk z jednego z kierunków, to pewnie Rosja mogłaby liczyć na sukces. Ale tak się nie stało. "Kreml testował Ukraińców na całej linii frontu. Gdyby znalazł gdzieś miękkie podbrzusze, to z pewnością tam by poszły dużo większe siły. Można więc już dziś stwierdzić, że Rosja poniosła porażkę. Bo wbrew oczekiwaniom, nawet spóźnione dostawy z Zachodu czy te narzucone ograniczenia w użyciu broni przez Ukraińców nie zmieniły sytuacji na froncie. W tej chwili jest to wojna na wyczerpanie, jest tam bardzo duża stagnacja" - ocenia gen. Polko. 

Kijów uderza w Rosję zachodnią bronią. Polko: Zachód za późno na to pozwolił

Wielka Brytania już rok temu pozwoliła Ukraińcom na użycie ich rakiet Storm Shadow na terenie wroga. W obawie przed eskalacją wojny, pozostali sojusznicy zbyt długo zwlekali z tą decyzją. Przełom nastąpił dopiero w maju tego roku, kiedy prezydent USA Joe Biden osobiście pozwolił Ukraińcom na użycie amerykańskiej broni "na bardzo ograniczonym terytorium Rosji". Chodziło głównie o takie rosyjskie miasta jak Biełgorod i Kursk, gdzie są rosyjskie lotniska i bazy wojskowe.

Gen. Polko uważa, że ta decyzja została podjęta zbyt późno. "Nie da się wyprzeć najeźdźcy, nie używając broni na jego terytorium. Rosja w całości przestawia się na tryb działań wojennych. Europa ma problem nawet z udźwignięciem ciut większych wydatków na obronę, czyli tych słynnych 2 proc. PKB. Nie może tak być" - twierdzi generał. Zwraca też uwagę na fakt, że Unia Europejska zapowiadała dostarczenie amunicji, ale dostarczyła Ukrainie jedną trzecią tego, co obiecała. 

Wszyscy podziwiali Ukraińców, bo walczyli nie mając sprzętu, ale zdajemy sobie sprawę, że tak się po prostu nie da długo pociągnąć. Od wsparcia Europy, takiego logistycznego, zależy jak szybko ta wojna się skończy. A z tym wsparciem jest dalej ciężko

Wśród głównych problemów na froncie, które nie pozwalają żadnej ze stron na postęp, generał Roman Polko wymienił braki kadrowe. Podkreślił, że te braki są po obu stronach, a nie tylko po stronie Ukrainy, jak mogłoby się wydawać. "Chłopaki z Moskwy nie chcą walczyć w tej wojnie. Jednak dobrze by było, żeby ludzie z dużych miast rosyjskich odczuli trochę wojny na sobie. Z kolei Ukraińcy, którzy są obecnie poza granicami kraju, mogą powiększyć ukraińską armię. Jednak nie ma takiej możliwości, żeby tych ludzi na siłę ściągać. Nie ma co stosować elementu zastraszania, tylko trzeba tłumaczyć ludziom, że każdy może być w tej wojnie odpowiednio wykorzystany. To nie jest tak, że wszyscy muszą walczyć na pierwszej linii. Potrzebni są logistycy czy informatycy" - zaznacza gen. Polko.