30 czerwca we Francji odbyła się pierwsza tura wyborów parlamentarnych. Dziś rano, 1 lipca, francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało jej oficjalne wyniki. Najwięcej głosów Francuzi oddali na Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, które wygrało pierwszą turę z wynikiem 33,2 proc.
Na drugim miejscu znalazł się lewicowy Nowy Front Ludowy, na który zagłosowało 28 proc. wyborców. Liberalny obóz prezydenta Emmanuela Macrona zdobył 20 proc., a Republikanie 6,6 proc. Cała Europa czeka na drugą turę wyborów we Francji, która ostatecznie rozstrzygnie, jak będzie wyglądał układ sił we francuskim parlamencie.
Mimo że zgodnie z konstytucją Francji to prezydent Macron nadal będzie odpowiadał za politykę zagraniczną kraju, Kijów z niepokojem przygląda się temu, na kogo głosują Francuzi. Wiele będzie zależało od tego, kto będzie miał większość we francuskim parlamencie. Gdyż każdy pakiet pomocy wojskowej zainicjonowany przez prezydenta musi zatwierdzić rząd.
Ukraińców niepokoi też to, że zwycięski obóz Marine Le Pen przez wiele lat był współfinansowany przez Rosję, a liderka tego obozu nigdy nie ukrywała swojej sympatii do Putina. Marine Le Pen wielokrotnie publicznie bagatelizowała też kompetencje francuskiego prezydenta. Przekonywała Francuzów, że zwierzchnictwo nad wojskiem należy interpretować jedynie jako prezydencki "tytuł honorowy, bo to premier zarządza we Francji kasą".
Pod tym względem ostateczny wynik wyborów we Francji będzie miał ogromny wpływ na dalsze wsparcie dla Ukrainy. Wygrana skrajnej prawicy stworzy wiele zagrożeń. O tym na antenie ukraińskiej telewizji Espreso mówił ekspert ds. polityki międzynarodowej Andrij Szkil.
Budżet wojskowy we Francji jest zatwierdzany przez parlament. To rząd odpowiada za większość decyzji, które mają wpływ na bezpieczeństwo kraju i też pośrednio wpływa na rozmiar wsparcia dla Ukrainy. Będzie to trudne do pogodzenia, jeśli minister obrony będzie w opozycji do prezydenta Macrona
Prezydent Emmanuel Macron jako pierwszy przywódca w Europie zaczął publiczną dyskusję o konieczności wysłania na Ukrainę zachodnich instruktorów. Sprzeciwiało się temu wielu francuskich polityków, przy czym najgłośniej robiła to właśnie Marine Le Pen, która do dziś pełni ważną rolę w Zjednoczeniu Narodowym. Choć obóz ten od niedawna ma twarz młodego polityka Jordana Bardello, który został jego przewodniczącym.
"Francja może wycofać się z wysłania francuskich instruktorów wojskowych na Ukrainę i odmówić wysłania rakiet francuskiej produkcji" - czytamy w artykule BBC Ukraine.
Zjednoczenie Narodowe we Francji sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w NATO i UE
- podkreślają dziennikarze BBC.
Jednocześnie ukraiński portal Europejska Prawda zaznacza, że ewentualne zwycięstwo skrajnej prawicy we Francji nie oznacza przyjaznych stosunków z Federacją Rosyjską. Dodając, że negatywna percepcja putinowskiej Rosji dominuje nawet wśród wyborców skrajnej prawicy.
Za prezydentury Emmanuela Macrona Francja stała się jednym z kluczowych partnerów Ukrainy. Według francuskiego resortu obrony od 24 lutego 2022 roku do 1 maja tego roku Ukraina dostała od Francji pomoc wojskową o wartości 5,135 mld euro (blisko 22 mld złotych), z czego większość to wsparcie bezpośrednie. 2,1 mld Paryż przekazał za pośrednictwem Europejskiego Funduszu Pokoju.
Bardella sprzeciwia się wysłaniu rakiet dalekiego zasięgu na Ukrainę
Skrajna prawica we Francji od niedawna ma twarz młodego polityka, który jest przewodniczącym Zjednoczenia Narodowego. Jordan Bardella to polityczny wychowanek Marine Le Pen, który zrobił furorę w mediach społecznościowych i zdobył popularność na Tik Toku (w Polsce tego zabiegu użył konfederata Sławomir Mentzen). Poprawiło to sondaże partii, szczególnie wśród młodych wyborców.
W sprawie wojny w Ukrainie Bardella głosi dość nietypowe poglądy i zupełnie odmienne od tych, które wypowiadała jego mentorka Le Pen. Niektórzy eksperci uważają to za celowy zabieg przedwyborczy.
W czerwcu 2024 roku Jordan Bardella nazwał politykę rosyjską wielowymiarowym zagrożeniem zarówno dla Francji, jak też Europy. Powiedział, że nie ma zamiaru kwestionować zobowiązań, jakie podejmuje dziś Francja wobec Ukrainy. Co więcej, stwierdził, że popiera kontynuację wsparcia logistycznego i obronnego dla Kijowa.
Przy tym Bardella sprzeciwia się wysłaniu Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu lub innego sprzętu wojskowego, z którego Kijów mógłby zaatakować rosyjskie miasta. Przewodniczący skrajnej prawicy we Francji jest też przeciwny wprowadzeniu zachodnich wojsk na ziemię ukraińską.
Już w najbliższą niedzielę, 7 lipca, Francuzi znów pójdą do urn. Druga tura wyborów parlamentarnych ma rozstrzygnąć, czy francuska skrajna prawica zdobędzie większość w parlamencie. Byłby to pierwszy taki rząd w nowoczesnej historii Francji.
Francuska lewica już zadeklarowała, że wycofa swoich kandydatów z okręgów, w których w drugiej turze narodowców mogą pokonać politycy z obozu Macrona. W pierwszej turze centrowa koalicja, która poparła prezydenta Francji, zajęła trzecie miejsce. Zagłosowało na nią 20,4 proc. wyborców.