W rozmowie z Ukrayina.pl polski politolog, doktor habilitowany nauk społecznych i profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, stwierdza, że Polacy masowo pomagali Ukraińcom i w tym sensie PiS pokazując wielkie wsparcie dla uchodźców z Ukrainy, udzielone przez Polaków, po części stara się oddolne działania obywateli zagospodarować jako własny sukces rządzących.
PiS w swojej kampanii musi zająć stanowisko w sprawie Ukraińców w Polsce, gdyż pojawiające się nastroje antyukraińskie są "paliwem" dla Konfederacji, z którą rywalizuje o część prawicowych wyborców. Dobrze to ilustruje kwestia zboża z Ukrainy. W kampanii PIS musi opowiedzieć się po stronie polskich rolników, bo to rząd odpowiada za ich problemy. Dla wyborczego wyniku jest gotowy oczywiście na pogorszenie relacji z Ukrainą,
– mówi Ossowski.
Jak wynika z rozmowy, politolog Ossowski uważa, że temat uchodźców został wybrany jako jeden z głównych tematów kampanii wyborczej, o czym najlepiej świadczy pytanie referendalne, które zostało przedstawione przez partię rządzącą PiS. Jest to też widoczne w spotach reklamowych oraz wypowiedziach liderów partii. W obawie przed uchodźcami PiS chce zbudować własny kapitał polityczny, wykorzystując różne fobie i zwyczajny strach przed pogorszeniem sytuacji życiowej Polaków.
Narracja się zmienia, gdyż sztabowcy i doradcy widocznie uznali, że to może pomóc w kampanii. Temat Ukrainy jest podczas niej instrumentalnie wykorzystywany: z jednej strony wojna u granic Polski służy integracji obywateli wokół rządzących, z drugiej problemy, jakie niesie eksport ukraińskiego zboża oraz duża liczba Ukraińców pracująca w Polsce, wzmagają nastroje przeciwne nadmiernej pomocy, czego PiS nie może zignorować
– słyszymy od Ossowskiego.
Zdaniem politologa nowa narracja PiS-u ma pomóc konsolidacji wyborców prawicowych o poglądach nacjonalistycznych, którzy odpływają w kierunku Konfederacji. Profesor Szymon Ossowski twierdzi, że jest to mało prawdopodobne, że demokratyczni wyborcy pójdą drogą prawicy.
Wątpliwe, czy uda się w ten sposób przyciągnąć wyborców "demokratycznej" opozycji. Za to może zachęcić do głosowania na PiS zdemobilizowaną część elektoratu, która z obawy przed "obcymi", szukając poczucia bezpieczeństwa, ponownie zwróci się w kierunku rządzących
– tłumaczy Szymon Ossowski.