Blokada granicy dusi ukraińską gospodarkę? Wicepremier Ukrainy: straciliśmy 800 mln złotych przez protest rolników tylko w lutym

Alina Makarczuk
Kijów podliczył, ile kosztowała Ukrainę polska blokady granicy. Tylko w lutym ta kwota sięgnęła 8 mld hrywien, czyli ponad 839 mln zł. O tyle mniej znalazło się w ukraińskiej budżecie. Jak twierdzą ukraińscy ekonomiści, osłabia to nie tylko rynek, ale również walczącą armię. Tym czasem blokada trwa i przynosi miliardowe straty obydwu stronom. "Polska traci więcej od nas, bo jej eksport jest ponad dwukrotnie większy" - mówi w rozmowie z Ukrayina.pl ukraiński wicepremier Ołeksander Kubrakow.

Polscy rolnicy już drugi miesiąc blokują drogi prowadzące do przejść granicznych z Ukrainą. Utrudniają transport towarów i żądają całkowitego zamknięcia granicy. Premier Donald Tusk już zapowiedział, że tego wymogu jego rząd nie spełni. Mimo to blokada trwa, a rolnicy zaostrzają działania i już 20 marca chcą zablokować wszystkie miasta obwodowe. Przed granicznymi punktami kontrolnymi są kolejki ciężarówek. Ich kierowcy oczekują na przekroczenie granicy od tygodnia do 21 dni. "Są zrywane kontrakty, bo przewoźnicy nie wywiązują się z umów" - mówi w rozmowie z nami wicepremier Ukrainy Ołeksandr Kubrakow, który bierze udział w negocjacjach pomiędzy Kijowem a Warszawą. 

Zobacz wideo Czy polscy rolnicy powinni obawiać się Ukrainy?

Blokada granicy trwa. Widać, że polski premier rozmawia z rolnikami i wprost deklaruje, że nie będzie w stanie spełnić ich wymogu dotyczącego całkowitego zamknięcia granicy z Ukrainą. Mimo to, wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak stwierdził w kilku wywiadach, że Kijów może się zgodzić na takie rozwiązanie i że rozmowy o tym trwają. Czy tak rzeczywiście jest?

Nikt ze strony ukraińskiej nie prowadzi takich rozmów z polską delegacją. To nonsens. Potrzebujemy sprawnie działającej granicy. Dla nas to kwestia ochrony życia w czasie wojny. Widać to było w lutym 2022, kiedy rosyjskie bomby spadły na Kijów. Jesteśmy bezgranicznie wdzięczni zwykłym Polakom, którzy przyjęli w swoich domach miliony uchodźców z Ukrainy na początku pełnowymiarowej inwazji Rosji na nasz kraj. O tym będziemy pamiętać do końca życia. Jestem pełny wiaty, że naród polski mimo wszystko pozostanie z nami w walce przeciwko rosyjskiej agresji. 

Na razie jednak sytuacja pomiędzy obydwoma rządami wygląda na napiętą. Źle to się odbija też na zwykłych ludziach. Widzieliśmy obrazki z wysypywanym ukraińskim zbożem. Incydent pod Bydgoszczą był jawną prorosyjską prowokacją, którą po kilku godzinach skomentowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Przez miesiąc w Polsce mnożyły się nieprawdziwe informacje na temat trującego ukraińskiego zboża niskiej jakości. Niektóre z nich powielali również rolnicy. Od jednego z nich nawet się dowiedziałam, że polskie dzieci chorują na raka przez ukraińskie zboże. Rosja inwestuje miliardy na propagandę w Polsce. Co Kijów na to?

Kryzys zbożowy jest podgrzewany przez Rosję. Narasta wokół ukraińskiego zboża wiele mitów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jedyne, co możemy zrobić to je obalać. Tłumaczyć. Wyjaśniać, jak jest naprawdę. Propaganda kłamstwa polega na wmawianiu rolnikom w Europie, że "ukraińskie zboże wjeżdża do Polski po cichu lub potajemnie". Często słyszymy o rzekomym "niekontrolowanym napływie zboża z Ukrainy". To jawne kłamstwo. Polskie służby nie odnotowały takich przypadków, co potwierdził osobiście Michał Kołodziejczak, wspomniany przez Panią. Od kwietnia zeszłego roku działa polskie embargo na podstawowe rodzaje ukraińskich zbóż. Polska jest dla nas wyłącznie krajem tranzytowym. Ukraińskie wagony są oplombowywane i zapieczętowywane zgodnie ze wszystkimi wymogami Unii Europejskiej. Każdy pociąg z Ukrainy jest zatrzymywany w Polsce do kontroli. Tak było. Tak jest i tak będzie. 

Kolejny mit, który muszę obalić, to fałszywe informacje o rzekomym reeksporcie ukraińskiego zboża z państw bałtyckich. Może to potwierdzić minister rolnictwa na Litwie czy ministrowie w innych państwach. Litwinie więcej zboża eksportują z Polski niż Polacy z Litwy. 

Trzeci mit, z którym się spotkałem, dotyczy tezy, że poprzez blokadę granicy polscy rolnicy chronią swój rynek przed ukraińskim zbożem. Fakty są takie, że Polska traci setki milionów złotych na tej blokadzie. Notuje straty w sektorach paliwowym i portowym. W ostatnich dwóch latach, w czasie wojny, Polska dużo zarobiła na transporcie morskim, w dużej mierze dzięki zwiększonemu popytowi przez wojnę w Ukrainie. Proszę mi powiedzieć, czy nie lepiej byłoby dalej współpracować, zamiast razem tracić?

Co w takim razie Kijów i Warszawa mogłyby zrobić inaczej? Można było jakoś tego kryzysu uniknąć? 

Ukraiński rząd opracował plan porozumienia, którego spełnienie mogłoby doprowadzić do odblokowania polsko-ukraińskiej granicy. Jeden z punktów tego planu przewiduje wspólny apel do Komisji Europejskiej. Chcieliśmy, aby Warszawa razem z nami zwróciła się do UE z prośbą o nałożenie embarga na żywność i zboże z Rosji. Takie ograniczenia samodzielnie wprowadziła na przykład Łotwa. Moim zdaniem jest to konieczne, żeby pomóc rolnikom w Europie. Jeśli razem wyprzemy rosyjską produkcję z unijnego rynku, to miejsca na nim starczy dla nas wszystkich. Mówię zarówno o polskich jak też ukraińskich rolnikach. 

Prezydent Ukrainy ostatnio ujawnił, że przez Polskę jedzie zaledwie 5 proc. ukraińskiego zboża. Chodzi o tranzyt do państw trzecich. Na czym więc polega ten ostry ton Kijowa, jeśli chodzi o eksport zboża? O co w tym chodzi? 

Dzięki Siłom Zbrojnym Ukrainy odblokowaliśmy korytarz na Morzu Czarnym. Większość naszego zboża wysyłamy tamtędy do Afryki i Azji. Część eksportujemy przez Dunaj. W sumie aż 90 procent naszej produkcji rolnej jedzie tymi szlakami. Niestety problem nie dotyczy tylko zboża. Polscy rolnicy blokują wszystkie ciężarówki, a więc nie tylko zboże, ale też inną żywność, meble, części zamienne do aut, mięsne wyroby, kable, mleko oraz inne towary, które jadą tranzytem przez Polskę do innych unijnych państw lub z Polski na Ukrainę. 

Ile Ukraina straciła na tej blokadzie? 

Z naszych szacunków wynika, że tylko w lutym straciliśmy 8 mld hrywien. To równowartość 800 mln złotych. Nie jest to dobra wiadomość, bo to dziura w budżecie, której nie pokryjemy bez wsparcia sojuszników. 

Jak rozumiem, polska strona o tym wie. 28 marca spotkacie się w Warszawie i coś będziecie musieli ustalić. Wiemy, czego chcą rolnicy w Polsce. Nie wiemy, co z tym zrobi ostatecznie polski rząd. A jakie oczekiwania ma Kijów przed tym spotkaniem? 

Myślę, że polski rząd zbyt dobrze wie, z czym się ta blokada wiąże. Wierzę, że wspólnie znajdziemy takie rozwiązania, które będą do zaakceptowania dla każdej ze stron. Udziałowcom ukraińskiego rynku zaproponujemy alternatywne drogi. Otworzymy dla nich porty w Odessie. Liczymy na to, że to się uda. Rozmawiamy też równolegle z partnerami w Mołdawii i Rumunii, żeby móc zwiększyć możliwości tranzytowe przez ich kraje. Poprawa warunków transportu na Dunaju również pomoże zwiększyć przepustowość polskiego rynku i będzie cegiełką w uregulowaniu tej trudnej sytuacji polskich rolników. 

Jak dziś wygląda sytuacja na granicy? Czy coś się zmieniło po tym, jak polski premier zapowiedział wpisanie dróg prowadzących do granicy z Ukrainą na listę obiektów infrastruktury krytycznej? 

Po stronie ukraińskiej w elektronicznym systemie e-kolejki na przejazd od tygodni oczekuje blisko 20 tys. ciężarówek. Z nich aż 13 tysięcy jedzie z Polski na Ukrainę i 7 tys. jedzie z Ukrainy do Polski. Kierowcy mogą się rejestrować w tym systemie z wyprzedzeniem. Warszawa eksportuje do nas ponad dwa razy więcej towarów niż my w kierunku Warszawy. Tak było przed wojną i tak jest do dziś. Polska nie ma elektronicznego systemu e-kolejki, a więc ciężarówek fizycznie stojących po polskiej stronie w żywej kolejce jest około dwóch tysięcy. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi 10 dni. 

Polska strona twierdzi, że sprzęt wojskowy i pomoc humanitarna przejeżdża bez zakłóceń. Czy tak rzeczywiście jest?

Jeśli chodzi o transport pomocy humanitarnej i wojskowej, to sytuacja nie wygląda tak, jak przed blokadą. Zdarzają się sytuacje, kiedy w ciężarówkach jedzie coś, co jest potrzebne na froncie. W czasie wojny liczy się każda godzina, ale czas oczekiwania na polsko-ukraińskiej granicy wynosi kilkanaście dni. Chcę też przy okazji podziękować polskim służbom, szczególnie policji, która natychmiastowo reagowała na takie incydenty. Liczymy też na ukaranie sprawców, którzy wysypali na ziemie ukraińskie zboże i cyniczne to sfilmowali, chwaląc się w mediach swoją dywersją. Ukraińscy rolnicy w wielu regionach naszego kraju zbierają płody w kamizelkach kuloodpornych. Są pod rosyjskim ostrzałem w trakcie żniw. Rosjanie palą nasze pola. Nasz chleb. Nasi rolnicy są zagrożeni atakami rakietowymi. W 2023 roku w samym obwodzie chersońskim po wejściu na rosyjskie miny w polu zginęło dwudziestu rolników. 

Jakie straty poniosło ukraińskie rolnictwo w wyniku rosyjskiej napaści? 

W sumie sektor rolny w Ukrainie stracił ponad 80 mld dolarów (300 mld złotych) po napaści Rosji na Ukrainę. To są dane Banku Światowego. Rosjanie zniszczyli mnóstwo sprzętu rolniczego o łącznej wartości 5,8 mld dolarów.