Rosja za pomocą terroru powietrznego stara się zamienić Charków w miasto nieprzydatne do zamieszkania - pisze "The Economist". Gazeta przypomina, że Rosja wznowiła bombardowania Charkowa w grudniu, mniej więcej w czasie, gdy problemy z amerykańską pomocą wojskową zaczęły pojawiać się na pierwszych stronach gazet. Od tego czasu miasto cierpi z powodu większej liczby ataków rakietami balistycznymi niż kiedykolwiek od początku rosyjskiej inwazji. Coraz częstsze stały się także ataki dronów, latają szybciej i wyżej, mają skrzydła pokryte karbonem, co utrudnia ich zestrzelenie.
- W związku z eskalacją źródła wojskowe w Kijowie zasugerowały, że Rosja zdecydowała się przekształcić miasto w "szarą strefę" nienadającą się do zamieszkania przez cywilów - czytamy w artykule. Jednak mer Charkowa Ihor Terechow stanowczo zaprzeczył tej hipotezie. W wywiadzie przeprowadzonym w tajnym miejscu dzielnicy przemysłowej Terechow powiedział, że Charków nie ma zamiaru się poddać. Twierdzi, że gorzej było na początku wojny, kiedy z przedwojennej populacji liczącej 2 miliony ludzi opuściło prawie 300 tys. mieszkańców. - Jak można zamienić takie miasto w szarą strefę? Ludzie nie pojadą stąd, bo już pojechali, a potem wrócili. Męczyli się już wystarczająco dużo - powiedział.
Gazeta zwraca uwagę, że wiele problemów Charkowa można by rozwiązać, gdyby Zachód dostarczył potężne systemy obrony powietrznej lub samoloty F-16 zdolne odpychać myśliwce przewożące bomby. "The Economist" pisze również, że Rosja zniszczyła część dostarczonych przez Zachód systemów obrony powietrznej Patriot, których Ukraina używała do obrony takich miast jak Charków. Dokładne zamiary Rosji na tym etapie nie są jasne, chociaż istnieją wyraźne oznaki, że przygotowuje się ona do dużej letniej ofensywy, czytamy w artykule.
- Ukraińskie źródło zaznajomione z wywiadem poinformowało, że Rosja przygotowuje obecnie na Syberii Wschodniej sześć dywizji (około 120 000 żołnierzy) - czytamy.
Według gazety Charków jest jednym z kilku możliwych kierunków przyszłej ofensywy. Nie jest to najbardziej prawdopodobne, ale jest już intensywnie dyskutowane w rosyjskich środkach masowego przekazu. - Może to wskazywać na kampanię informacyjną Kremla mającą na celu zastraszenie mieszkańców Charkowa. A może to ukłon w stronę obozu prowojennego, który nawołuje do ostrzejszej reakcji na częste ataki Ukrainy na Biełgorod, co budzi zaniepokojenie także w kręgach zachodnich - czytamy. Jednocześnie "The Economist" stwierdza, że operacja wojskowa mająca na celu zdobycie Charkowa byłaby dla Rosji niezwykle trudnym zadaniem.
Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musijenko w rozmowie z Ukrayina.pl wyraził opinię, że Rosjanie mogą mieć plan okupacji Charkowa. Jednak Ukraina jest przygotowana do różnych scenariuszy. Ołeksandr Musijenko wyraził opinię, że bezpieczeństwo obwodu charkowskiego bezpośrednio zależy od sytuacji obwodu biełgorodzkiego w Rosji. - Im więcej ataków na rosyjski Biełgorod, tym mniejsze ryzyko dla Charkowa. Ukraina powinna być zainteresowana tym, żeby front przechodził na tereny Rosji, i w taki sposób bronić Charków. Ukraińskie drony latają na odległość 1,5 tys. kilometrów - powiedział ekspert z Kijowa.