Po spotkaniu Rady NATO-Ukraina na szczeblu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski powiedział, że państwa NATO podjęły decyzję o utworzeniu wspólnej misji wspierającej Ukrainę w obronie przed Rosją. Będzie ona obejmować przede wszystkim działania szkoleniowe. - Nie oznacza to, że idziemy na wojnę, ale że będziemy teraz mogli wykorzystać zdolności koordynacyjne, szkoleniowe i planistyczne sojuszu, aby wspierać Ukrainę w bardziej skoordynowany sposób - powiedział Sikorski. Ołeksandr Kraew, ekspert Rady Polityki Zagranicznej "Ukraiński Pryzmat" w rozmowie z Ukrayina.pl powiedział, że niekoniecznie wszyscy członkowie państw NATO będą zaangażowani w misję.
Ołeksandr Kraew jest pewien, że misja NATO nie będzie bezpośrednim wejściem Sojuszu do wojny w Ukrainie. Co więcej, niekoniecznie wszyscy członkowie NATO będą zaangażowani w misję. - Ta misja może mieć zupełnie inne realizacje. Żołnierze Sojuszu nie będą w okopach ramię w ramię z wojskiem ukraińskim, aby odstraszyć rosyjską agresję. Misja ta może być przedłużeniem misji szkoleniowych lub pomocą w obronie powietrznej, może to być ochrona pracowników infrastruktury krytycznej, mogą to być specjaliści wywiadu - przekonywał ukraiński ekspert.
Ukraiński ekspert wyraził opinię, że żołnierze ukraińscy potrzebują personelu w tyłu frontu i wsparcia, jakie może zapewnić NATO. - Rozmieszczenie wojsk NATO na naszym terytorium nie oznacza przystąpienia NATO do wojny. Polska może odegrać najbardziej aktywną i pozytywną rolę w tej misji. Przecież Polska nadal rości sobie prawa do przywództwa w Europie - zauważył.
Zdaniem eksperta, Polska w ciągu 5 lat może stworzyć największą w Europie armię lądową. - Więc teraz Warszawa musi pokazać to przywództwo. I właśnie zaangażowanie Polski w tę misję, najaktywniejsze uczestnictwo w niej pokaże ambicje kraju i pozwoli jej zadomowić się w gronie najbardziej produktywnych członków Sojuszu - uważa ukraiński ekspert.
Według ukraińskiego profesora Ihora Todorowa misja ta ma być bardziej alternatywą dla Ukrainy zamiast zaproszenia do przystąpienia do Sojuszu podczas zbliżającego się lipcowego szczytu w Stanach Zjednoczonych. - Wygląda na to, że zamiast możliwego i bardzo pożądanego zaproszenia, próbują wymyślić coś innego, coś w rodzaju "cukierka" dla Ukrainy. Aby wyglądać pozytywnie w przeddzień szczytu, aby pokazać, że NATO nadal wspiera Ukrainę, tworzy specjalny fundusz, specjalną misję. Wszystkie te inicjatywy są świetne, są zdecydowanie krokiem naprzód, ale te umowy nie czynią naszych stosunków sojuszniczych, są tylko partnerstwem. Od 11 lat Ukraina toczy wojnę bez sojuszników, tylko z partnerami - powiedział.