Co raz więcej ograniczeń dla niechętnych wstąpić do wojska ukraińskiego. Ukraiński rząd zakazał wysyłania paszportów za granicę. Zgodnie z rozporządzeniem rządu z 23 kwietnia mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat będą mogli otrzymać dokumenty wyłącznie na terytorium Ukrainy. Konsulaty Ukrainy nie będą rozpatrywać wniosków mężczyzn w wieku poborowym. 9 maja Rada Najwyższa poparła także podwyższenie mandatów za naruszenie zasad poboru. Nowe kary są znacznie wyższe. Zgodnie z obowiązującymi przepisami za niestawienie się przed komisariatem wojskowym lub odmowę wezwania grozi kara grzywny w wysokości od 3400 (341 zł) do 8500 (853 zł) hrywien. W Ukrainie jednak trwają dyskusje, co do legalnej możliwości uniknięcia poboru do armii. Głos zabrał przywódca prezydenckiej frakcji Sługa Narodu.
Komisja Obrony w Radzie Najwyższej Ukrainy rozważa modele legalnego uniknięcia poboru do armii. Obecnie trwają dyskusje na ten temat - powiedział Dawid Arachamia, przywódca frakcji Sługa Narodu, jak podaje ukraiński portal LB.ua. - Toczą się dyskusje nad dwoma modelami. Z jednej strony rozumiemy, że nie możemy wydać ani dolara z ogromnej pomocy (z państw zachodnich - red.) na pensje wojska. Z drugiej strony chcemy więcej żołnierzy i wyższych dla nich wynagrodzeń. Aby te pieniądze się pojawiły, gospodarka musi działać - powiedział.
Jak wyjaśnił Dawid Arachamia, pierwszy z modeli przewiduje, że podatek od pensji poborowego powinien wynosić 35 tys. hrywien (3515 zł), aby kwota ta wystarczyła na utrzymanie jednego ukraińskiego żołnierza. Według drugiego modelu każda firma może "zarezerwować" do 10 proc. osób przed poborem do wojska. Wyjaśnił, że firmy mogłyby same decydować, kto z pracowników trafi na listę tych, którzy nie pójdą do wojska. - Za każdą z tych osób co miesiąc trzeba by było zapłacić kwotę równą minimalnej pensji żołnierza, czyli 20 tys. hrywien (około 2 tys. złotych) - powiedział.
Arachamia dodał, że w dyskusjach pojawi się jeszcze jakiś model, który wywoła najmniejsze oburzenie. Według niego, Komisja Bezpieczeństwa zapoznała się z doświadczeniem międzynarodowym tej kwestii. Powiedział jednak, że "bez względu na to, jaką decyzję wybierzemy, jest wielu ludzi, którzy są za taką inicjatywą, a jest wielu, którzy są przeciwni temu".