Od naiwnych obietnic po trudne decyzje. Koniec kadencji Zełenskiego, ale nie koniec prezydentury

Władysław Jacenko
20 maja dobiega końca pięcioletnia kadencja prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, przedłużona na czas nieokreślony ze względu na agresję rosyjską na pełną skalę. W warunkach stanu wojennego niemożliwe jest przeprowadzenie wyborów.

20 maja 2024 r. upływa dokładnie pięć lat sprawowania przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego swoich obowiązków. Rocznica zbiega się z 817. dniem wojny. Wybory możliwe są dopiero w przyszłości, a teraz Wołodymyr Zełenski będzie musiał pełnić obowiązki głowy państwa do końca wojny. Obowiązująca ustawa o reżimie prawnym stanu wojennego w Ukrainie zabrania organizowania wyborów prezydenckich, parlamentarnych, referendów, zmian w konstytucji. Przepisy tej ustawy przedłużają kadencję głowy państwa do dnia zaprzysiężenia prezydenta wybranego po zakończeniu stanu wojennego.

Zobacz wideo Gen. prof. Stanisław Koziej: Ciśnienie rosyjskie jest potężne

Jak wojna zmieniła Wołodymyra Zełenskiego 

- Opowiem wam o Ukrainie moich marzeń. Ukrainie, gdzie strzelają tylko fajerwerki na weselach i urodzinach. Ukrainie, gdzie w godzinę otworzysz firmę, w 15 minut wyrobisz paszport, w ciągu sekundy zagłosujesz w wyborach przez internet - mówił Wołodymyr Zełenski w swojej kampanii w 2019 roku, kiedy kandydował na prezydenta. Wiele punktów programu Zełenskiego zostało zrealizowanych, choć nie zawsze w całości. Wiele ekspertów podkreśla, że przede wszystkim wybór Wołodymyra Zełenskiego na prezydenta był próbą odpowiedzi ukraińskich wyborców na poprzednią "przestarzałą" politykę. 

 

- Niezgoda z ustalonym porządkiem i chęć pokazania własnej siły byli niezmiennymi elementami wszystkich działań Zełenskiego w ciągu pięciu lat. Ostatecznie niechęć wyjazdu z Kijowa w momencie inwazji wyrasta z tej samej chęci walki - pisze o Zełenskim portal Ukraińska Prawda

Ukraiński politolog: Zełenski ma najwięcej wyzwań spośród poprzedników

- Zełenski ma najwięcej wyzwań spośród wszystkich swoich poprzedników. Najpierw pandemia, później pełnoskalowa inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Przez ponad połowę kadencji prezydenckiej Zełenskiego żyjemy w warunkach wojny na pełną skalę - mówi Jewhen Mahda, ukraiński politolog i dyrektor Instytutu Polityki Światowej,  w rozmowie z Ukrayina.pl.

Ukraińska Prawda podkreśla, że Zełenski nie spodziewał się, że po walce z pandemią los postawi go przed wyzwaniem, przed którym nie stanął żaden z ukraińskich prezydentów. - Być może po raz pierwszy w historii nie zaufał swoim partnerom, którzy ostrzegali go przed atakiem Rosji. I niezależnie od tego, jak bardzo później tłumaczył swoją kojącą retorykę intencjami zapobiegania panice w społeczeństwie, prezydent nie wierzył w najgorszy scenariusz przed pierwszymi eksplozjami w ukraińskich miastach - czytamy. 

OSW o Zełenskim: Prezydent do końca wojny

Jewhen Mahda w rozmowie z nami mówi, że Zełenski w ciągu ostatnich pięciu lat zmienił się, ale nie tak bardzo, jak by mógł. - Nie wykorzystał wszystkich możliwości do zmian. Dlaczego? To pytanie, na które władzy będą musieli odpowiedzieć po zakończeniu wojny. Mam nadzieję, że zobaczymy pozytywne zmiany i bardziej przemyślane decyzje. Czy Wołodymyr Zełenski może zostać prezydentem na jeszcze jedną kadencję? Uważam, że będzie to bardzo problematyczne - mówi ukraiński politolog. 

Jednak Zełenski wciąż ma duży mandat społeczny do rządzenia i jest liderem rankingów zaufania do polityków, podkreśla Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Zgodnie ze styczniowym badaniem Centrum Razumkowa ufa mu 69 proc. Ukraińców (a nie ufa jedynie 24 proc.). W Ukrainie panuje też konsensus społeczny i polityczny odnośnie do nieprzeprowadzania wyborów. Według lutowego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii 69 proc. Ukraińców uważa, że Zełenski powinien pozostać na stanowisku do końca stanu wojennego, a jedynie 15 proc. opowiada się za organizacją głosowania.

- Przeprowadzenie wyborów byłoby niemożliwe z przyczyn praktycznych, ponieważ ich organizatorzy stanęliby przed koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa głosującym oraz komisjom wyborczym w warunkach ciągłych ataków lotniczych i bombardowań. Działania wojenne drastycznie ograniczają też swobodę agitacji i zgromadzeń. Ponadto w obliczu ciągłego przemieszczania się ludności stworzenie wiarygodnego spisu wyborców jest nierealne - czytamy w publikacji OSW.