Wspólne rosyjsko-białoruskie manewry mają pomóc obydwu stronom w podtrzymaniu gotowości żołnierzy do zastosowania taktycznej broni jądrowej. Według Kremla ma to zagwarantować bezpieczeństwo Białorusi i pomóc jej w zapewnieniu integralności terytorialnej byłej republiki radzieckiej ze stolicą w Mińsku. Choć jak zauważa gen. Roman Polko, powód jest jedynie przykrywką, bo nikt nie planuje ataku na Białoruś.
W komunikacie rosyjskiego resortu obrony czytamy, że żołnierze z Południowego Okręgu Wojskowego Rosji podczas pierwszego etapu szkoleń ćwiczyli m.in. szybkość w obsłudze rakietowych zestawów Iskander, instalowanie pocisków i "tajne przemieszczanie sprzętu w wyznaczone rejony". Siły powietrzne obu państw przeprowadziły ćwiczenia z rakietami Kindżał, które są odpalane z samolotów.
Generał Roman Polko w rozmowie z Ukrayina.pl wyraził opinię, że te ćwiczenia są kolejnym dowodem na utratę niepodległości Białorusi. "Strona białoruska powinna być zmartwiona, bo zupełnie straciła niepodległość i całkowicie podporządkowuje się Rosji. Nikt nie planuje żadnego ataku na Białoruś. Na polecenie Putina, jak sądzę, trwa atak na polską granicę z użyciem migrantów i całego tego bandyckiego procederu, który tam ma miejsce" - twierdzi.
W tej chwili Rosja gra sobie z Białorusią. Wciąga ją w ćwiczenia nuklearne. Choć o użyciu tej broni z pewnością nie będzie decydował Mińsk, tylko Moskwa.
Generał jest przekonany, że nikt rozsądny nie może mieć wątpliwości, że o użyciu broni jądrowej nie będzie decydował Łukaszenka. Jak twierdzi, tylko Rosja może tej broni użyć. Co w dalszym ciągu jest niebezpieczne nie tylko dla Polski, ale też dla całego regionu.
Anna Maria Dyner, analityczka ds. Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej z PISM, zgadza się z generałem Romanem Polko co do tego, że decyzja o ewentualnym użyciu broni jądrowej może zapaść jedynie w Moskwie. W rozmowie z Ukrayina.pl powiedziała, że ćwiczeniami nuklearnymi Rosja i Białoruś chcą po raz kolejny zastraszyć społeczność międzynarodową.
Te ćwiczenia mają ważny wymiar informacyjny i mają na celu zastraszenie społeczności międzynarodowej państw regionu. Dotyczy to zarówno Ukrainy, Polski, jak też państw bałtyckich. Ćwiczenia mają pokazać, że siły zbrojne w Białorusi są przygotowywane do użycia rosyjskiej taktycznej broni jądrowej.
Dzisiaj został wydany rozkaz o rozpoczęciu ćwiczeń lotnictwa białoruskiego oraz jednostek rakietowych dysponujących systemami Iskander. Anna Maria Dyner zauważa, że Białoruś przedstawia to jako odpowiedź na rzekomą militaryzację ze strony Polski. "Zarówno Moskwa, jak też Mińsk przedstawiają to jako odpowiedź na rzekomą wrogą politykę państw NATO wobec Białorusi i Rosji. I częściowo jako ich odpowiedź na zagrożenie płynące z terytorium Ukrainy, gdzie trwa wojna" - dodaje.
W rozmowie z nami analityczka PISM stwierdziła, że te ćwiczenia dla Rosji są tylko przykrywką większego planu. "Prawdopodobnie część elementów rosyjskiej niestrategicznej broni jądrowej została rozmieszczona na Białorusi. I choć całkowitej pewności nie mamy, wiemy, że w ten sposób Rosja zagwarantowała sobie prawo do zwiększenia politycznej kontroli nad Białorusią" - podsumowuje Anna Maria Dyner.
Na początku maja 2024 roku rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło ćwiczenia z niestrategiczną (taktyczną) bronią nuklearną w odpowiedzi na "prowokacyjne wypowiedzi i groźby" z Zachodu. 9 maja Władimir Putin poinformował, że w drugim etapie do ćwiczeń dołączy białoruska armia. "Nie robimy nic specjalnego. Przygotowujemy się, trenujemy. Musimy być gotowi. Świat jest niestabilny i niebezpieczny" - powiedział Aleksander Łukaszenka, komentując przyłączenie się białoruskich wojskowych do ćwiczeń. 21 maja w Południowym Okręgu Wojskowym rozpoczął się pierwszy etap ćwiczeń. 11 czerwca Ministerstwo Obrony Rosji rozpoczęło drugi etap ćwiczeń z taktyczną bronią nuklearną.