W dniach 15-16 czerwca w Szwajcarii odbędzie się globalny szczyt pokojowy z udziałem przywódców z ponad 70 państw. Prezydent Ukrainy zamierza przedstawić na forum im trzy punkty z dziesięciu, które strona ukraińska zawarła w swojej inicjatywie pokojowej. Wołodymyr Zełenski powiedział o tym w wywiadzie dla The New York Times.
Zbliżający się szczyt, który zainicjowała Ukraina, jest współorganizowany przez rząd szwajcarski. Do udziału w tej dwudniowej konferencji międzynarodowej zgłosiło się blisko 100 państw i organizacji światowych. Kijów traktuje ten szczyt bardzo poważnie i przy każdej okazji podkreśla, że będzie to pierwsze na skalę światową wydarzenie, które ostatecznie pomoże zakończyć wojnę. O tym prezydent Zełenski mówił w wywiadzie z amerykańskimi dziennikarzami. Dodał też, że Ukraina skupi się na trzech ważnych dla niej kwestiach.
Pierwszą z nich jest światowe bezpieczeństwo żywnościowe. Drugą jest bezpieczeństwo nuklearne. Trzecią jest wymiana więźniów, w tym powrót do domów deportowanych przez Rosję ukraińskich dzieci.
Część ekspertów w Ukrainie jest sceptyczna. Politolog Maksym Jalij nie wyklucza, że to spotkanie może położyć podwaliny pod przyszłe rozmowy pokojowe między Ukrainą a Rosją. Ale uważa, że przekonanie, iż ten szczyt zakończy rozpętaną przez Kreml wojnę, jest wyrazem naiwności.
"Jeśli te trzy kwestie są omawiane, to znaczy, że to zostało wcześniej ustalone. Czyli uczestnicy wydali zgodę na to, by o tym porozmawiać. Niewątpliwym sukcesem tego szczytu będzie demonstracja poparcia dla Ukrainy nie tylko ze strony zachodnich partnerów, ale też krajów Globalnego Południa. To jest to, co zostanie na powierzchni i pojawi się w komunikacie końcowym" - tłumaczy.
Ukraiński politolog jest przekonany, że nieobecność Rosji na tym szczycie sprawi, że pojawi się pole do dyskusji pozakulisowych o możliwych ustępstwach ze strony Kijowa. "Ukraina będzie musiała przekonać uczestników szczytu, że nie możemy ulegać żądaniom Rosji i wyjaśnić, dlaczego jest to ważne dla bezpieczeństwa międzynarodowego".
Zełenski będzie musiał przekonać partnerów w rozmowach, że wygrana Rosji na jej warunkach sprawi, że kraje Globalnego Południa i Zatoki Perskiej nie będą mogły spać spokojnie. Na pewno powie, że wygrana jednego dyktatora obudzi innych zwolenników takich metod rządzenia w różnych zakątkach świata. Co już się dzieje.
Maksym Julij dodaje, że jednym z kluczowych celów tego forum najprawdopodobniej jest zakulisowa dyskusja na temat możliwych kompromisów ze strony Ukrainy w celu rozwiązania konfliktu. "To platforma do omawiania różnych poglądów i oczywiście Ukraina powinna wykorzystać tę okazję" - twierdzi.
Eksperci zwracają uwagę na to, że z powodu nieobecności głównego rywala USA nie dla wszystkich liderów państw azjatyckich ten szczyt będzie wiarygodny. W pokojowym szczycie nie wezmą udziału Chiny. Zaproszenia nie dostała też Rosja. "Nie powinniśmy więc się spodziewać znaczącego przełomu w relacjach z dość wpływowymi graczami, którzy mają silną pozycję nie tylko w Azji. Chodzi o Chiny, Brazylię czy państwa Południowej Afryki, które odrzuciły zaproszenie od Zełenskiego" - uważa Julij.
Nie powinniśmy oczekiwać też za wiele od USA. Wszystko wskazuje na to, że Bidena nie będzie. Obniży to rangę tego szczytu
Rosyjska propaganda od tygodni wykorzystuje ten fakt, aby w oczach sojuszników Rosji obniżyć ważność tego wydarzenia. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ publicznie stwierdziła, że bez Rosji pokoju nie będzie.
Formuła pokojowa Zełenskiego, która zakłada wycofanie rosyjskich wojsk z Ukrainy, jest nie do przyjęcia dla Kremla. Dlatego zdaniem eksperta Rosja próbuje zdyskredytować pokojowy szczyt we Szwajcarii różnymi metodami. Zarówno poprzez działania na froncie, jak i poprzez celowe zabiegi dyplomatyczne.
Na miesiąc przez szczytem Rosjanie rozpoczęli ofensywę wojskową pod Charkowem. Ponieśli porażkę, ale w telewizji kremlowskiej zapewniają publiczność, że to dopiero początek. Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow ostrzegł rodaków przed zmasowanymi atakami.
"Rosjanie zrobią wszystko, by przekonać świat, że formuła pokojowa Zełenskiego jest nierealna, a wręcz przeciwnie, by zmusić ich do poparcia chińskiego planu pokojowego, który im odpowiada" - uważa Maksym Jalij. Politolog jest przekonany, że jedynym sposobem na pokonanie Rosji jest droga militarna.
Chiński plan pokoju, który zaakceptował Kreml, nie zakłada wycofania rosyjskich wojsk z Ukrainy. Oznacza to, że ich ostatecznym celem jest wykazanie nierealności planu Zełenskiego i zamrożenie wojny na lata.
Jak mówi doradca kancelarii prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, Kijów zdaje sobie sprawę z tego, że w długiej wojnie wygra ten, kto ma więcej zasobów ludzkich. Czas gra na niekorzyść Ukrainy. "Dlatego nie wolno konfliktów zamrażać. Kijów wie, jak to zrobić. Musimy zadać Rosji druzgocące straty na froncie. Kreml zatrzyma się dopiero wtedy, kiedy zda sobie sprawę, że im dalej się posuwa, tym jest gorzej dla niego. Wtedy Rosjanie będą naprawdę chcieli rozmawiać o pokoju. Jak nie z Ukrainą, to z jej sojusznikami. Taki wniosek płynie z historii wcześniej toczących się wojen w Europie" - podsumowuje ekspert.