Premier Węgier Viktor Orban po raz pierwszy od 2012 roku odwiedził Kijów. Węgierski przywódca ostatni raz był w Ukrainie przed zamachem stanu, dokonanym przez prorosyjskiego ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Po wybuchu wojny na pełną skalę Zełenski dwukrotnie zapraszał Orbana do Kijowa. Węgierski polityk odmawiał. Co więc się zmieniło?
Ukraińska dyplomacja przez dwa lata nieustannie pracowała nad tym, aby Orban w końcu przyjechał do Ukrainy. Dyplomaci chcieli go zabrać na wycieczkę do Buczy, gdzie Rosjanie dokonali okrutnych zbrodni wojennych. Dziś widać, że Orban czekał na odpowiedni moment. Jego wizyta w Kijowie zbiegła się z początkiem prezydencji Węgier w UE.
Na wspólnym węgiersko-ukraińskim briefingu prasowym było dobitnie widać, że przywódcy nie liczą na sympatię wzajemną, tylko każdy z nich ma swój cel. Ukraińscy eksperci zwrócili uwagę na wysiłki prezydenta Zełenskiego, który z całej mocy próbował zachować spokój w czasie wspólnej z Orbanem konferencji prasowej, kiedy gość z Budapesztu powielał narracje Putina.
Nie jest tajemnicą, że pomiędzy prezydentem Ukrainy a premierem Węgier nigdy nie było chemii, a ich spotkania kuluarowe i nietypową dla polityków mimikę w czasie ostrej wymiany zdań w Brukseli nieraz uwieczniały kamery zachodnich mediów.
Tym razem Zełenskiemu zależało na tej wizycie nie mniej niż Orbanowi. Węgry mają przewodniczyć obradom Unii Europejskiej do końca roku. Polska prezydencje w UE przejmie dopiero w styczniu 2025 roku. Kijów nie może zmarnować tych miesięcy. Te pół roku chce poświęcić na skrupulatną pracę i dalsze rozmowy z Brukselą w ramach negocjacji akcesyjnych. Prawdopodobnie właśnie stąd wynika ta chęć Kijowa do pacyfikacji w relacjach z Orbanem.
Na spotkaniu z Orbanem w Kijowie Zełenski podkreślił, że Ukrainie zależy na negocjacjach z UE. Orban natomiast wezwał go do rozmów z Putinem. Na wspólnej konferencji prasowej w Kijowie węgierski premier wezwał Zełenskiego do rozważenia zawieszenia broni przed szczytem NATO w Waszyngtonie.
Orban stwierdził, że docenia wysiłki ukraińskiego przywódcy, ale uważa, że osiągnięcie pokoju w ten sposób zajmie zbyt dużo czasu. Ukraińcy byli zbulwersowani tą wypowiedzią Orbana. Eksperci też.
Orban nie podzielił się z opinią publiczną informacją, czy rozmawiał na ten temat z Putinem. Nie doprecyzował, jak to widzi. Nie wiadomo też, czy prosił o zawieszenie broni Moskwę. - Jasne jest, że Ukraina tego nie zrobi, bo się broni, a jak przestanie, to rosyjskie wojsko bez przeszkód pójdzie dalej - mówią eksperci w Kijowie.
Węgry nie są pierwszym krajem, który zaproponował Kijowowi zawieszenie broni. "Prezydent Ukrainy wysłuchał swojego rozmówcy, ale w odpowiedzi przedstawił swoje stanowisko, które jest jasne, zrozumiałe i powszechnie znane" – tak to skomentował na antenie ukraińskiej telewizji publicznej zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Ihor Żowkwa.
Dodał też, że cel Kijowa został osiągnięty, bo na tejże konferencji Orban zapewnił Zełenskiego, że Węgry są gotowe wspierać modernizację ukraińskiej gospodarki, a także zamierzają pomóc Ukrainie w czasie przewodnictwa w Radzie UE.
Budapeszt wciąż utrzymuje bliskie kontakty z Moskwą, a sam Orban regularnie sprzeciwiał się unijnej pomocy finansowej dla Kijowa, przez co dostał w UE "tytuł" polityka prorosyjskiego. Według Dmytra Tużanskiego, dyrektora ukraińskiego Instytutu Strategii Środkowoeuropejskiej, ukraińsko-węgierski kryzys był od samego początku podsycany i wykorzystywany przez Rosję.
Jednym z głównych sporów, sztucznie kreowany, przez Kreml, były prawa mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu. Jednym z ostatnich żądań Węgier było nadanie ich mniejszości w Ukrainie prawa do uczestnictwa w wyborach do parlamentu ukraińskiego.
Ekspert zwraca też uwagę na to, że kiedy Orban był w Kijowie minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijarto zainicjował i przeprowadził rozmowę telefoniczną z ministrem spraw zagranicznych Rosji Sergiejem Ławrowem.
Według oficjalnych komunikatów w tej rozmowie zgodzili się, że "Ukraina powinna zapewnić prawa wszystkim mniejszościom narodowym na swoim terenie". - To od dekad wpisane jest w strategię Kremla, który zarzuca Ukrainie rzekome łamanie praw człowieka, żeby podkopać jej pozycje na Zachodzie - przypomina Tużanski.
Wygląda to na kolejną rosyjską dezinformacje i operację specjalną przeciwko Ukrainie.
Według dyrektora ukraińskiego Instytutu Strategii Środkowoeuropejskiej, Rosja robi wszystko, aby odizolować Ukrainę od Europy. W tym celu stosuje różne środki, żeby skłócić ją z najbliższymi sąsiadami.
Od ponad 7 lat w stosunkach ukraińsko-węgierskich panuje kryzys, który ma destrukcyjny wpływ na ukraińską agendę europejską i transatlantycką.
Tużański dodaje, że rosyjska inwazja na Ukrainę pogłębiła podziały na linii Kijów-Budapeszt. - Stanowczo nieprzyjazna pozycja UE i całego Zachodu wobec Rosji determinuje Węgry do normalizacji stosunków z Ukrainą. Nie wiemy, jak Kijów i Budapeszt wykorzystają ten moment. Kwestia przyszłego kursu tych relacji pozostaje pytaniem otwartym - uważa.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski osobiście co najmniej dwukrotnie zapraszał Orbana do Kijowa. Ostatnio rozmawiali w Brukseli. Nie wiemy jednak czego dotyczył ich krótki dialog. Węgierski premier odrzucał zaproszenia, ponieważ - zdaniem Tużanskiego - starał się wykorzystać rosyjską agresję na Ukrainę politycznie, przede wszystkim do wewnętrznej krytyki kierownictwa UE na Węgrzech, zwłaszcza do krytyki Ursuli von der Leyen.
Retoryka Orbana w sprawie Ukrainy przypomina tę stosowaną przez trumpistów. Obóz Trumpa też wykorzystuje temat wsparcia dla Ukrainy do dyskredytacji Demokratów i mobilizacji własnego elektoratu.
Politolog zaważa, że UE i NATO odegrały tu kluczową rolę. Ostatecznie Viktorowi Orbanowi nie pozwolono kompromitować ukraińskich wysiłków na szczeblu UE, a Kongres USA pod przewodnictwem Republikanina po wielu naciskach odblokował wsparcie dla Ukrainy.
Stanowisko Brukseli jest jasne: kraj, który przez pół roku przewodniczy UE, nie może zajmować otwarcie antyukraińskiego czy prorosyjskiego stanowiska. Orban próbuje więc lawirować
– wyjaśnia Dmytro Tużański w rozmowie z Ukrayina.pl.
Jego zdaniem Orban spotkał się z Zełenskim, bo nie miał wyjścia. - Jego próby blokowania wsparcia dla Ukrainy się nie powiodły. Po tym jak w grudniu 2023 roku został zmuszony do wyjścia "na kawę", kiedy UE przegłosowała pakiet wsparcia dla Ukrainy, węgierski polityk wreszcie zrozumiał, że będzie jednak musiał wybrać się do Kijowa - uważa.
"Co innego, gdy jedzie się do Kijowa jako przywódca kraju sprawującego przewodnictwo w UE i ma się od strony ukraińskiej carte blanche na wyrażenie swojego wręcz absurdalnego stanowiska o konieczności zawieszenia broni i zasiadania do stołu negocjacyjnego z Rosją. Viktor Orbán, jako utalentowany polityk, wszystko zorganizował tak, aby nie tylko zachować twarz, ale także spróbować stworzyć dla siebie odskocznię do dodatkowych bonusów na Zachodzie" - mówi ekspert.
Orban ma też inny cel. Analityk podkreśla, że stanowisko Węgier wobec Ukrainy podczas prezydencji w UE mogłoby pomóc Budapesztowi odblokować przynajmniej część funduszy unijnych, które są zablokowane ze względu na problemy z praworządnością w tym kraju.
W Kijowie Orban nagle oświadczył, że Węgry chcą podpisać z Ukrainą umowę o współpracy. „Chcemy naprawić stosunki między naszymi krajami. Chcemy podpisać z Ukrainą globalną umowę o współpracy, na wzór umów, które mamy z innymi sąsiadującymi krajami" – powiedział.
Zełenski podziękował Orbanowi za ten krok i zauważył, że dokument ten pozytywnie wpłynie na wzajemne stosunki.
Ta umowa może opierać się na lustrzanym podejściu do stosunków dwustronnych między Ukrainą a Węgrami, co pozwoli naszym narodom cieszyć się wszystkimi dobrodziejstwami jedności
W Kijowie Orban ogłosił, że Węgry planują też zainwestować w pierwszą szkołę dla dzieci ukraińskojęzycznych. "Zostanie otwartych tyle ukraińskich szkół, ile trzeba. Zależy nam, aby Ukraińcy czuli się na Węgrzech jak w domu" – powiedział Orban.