Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przed szczytem NATO, który odbędzie się 9-11 lipca w Waszyngtonie, złoży wizytę w Polsce. Poinformował o tym premier Donald Tusk.
"Unia zrozumiała to, co Polacy wiedzą od początku tej wojny: obrona Ukrainy to obrona Europy. Umówiliśmy się z prezydentem Zełenskim na rozmowę w Warszawie jeszcze przed szczytem NATO" - napisał w serwisie X szef polskiego rządu.
Kalendarz wskazuje na to, że do tego spotkania może dojść przed wylotem obu delegacji do Waszyngtonu. Tak się składa, że w poniedziałek o godz. 9 odbędzie się też posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, o czym poinformował prezydent Polski Andrzej Duda po spotkaniu z ministrem obrony Kosiniakiem-Kamyszem.
Jeśli w tym dniu prezydent Ukrainy pojawi się w Warszawie, to będzie jego druga oficjalna wizyta w Polsce od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
Ostatnio Zełenski był w Warszawie 5 kwietnia zeszłego roku, kiedy wygłosił przemówienie na Zamku Królewskim. Były też wizyty nieoficjalne. Na przykład z prezydentem Polski Andrzejem Dudą na lotnisku w Rzeszowie, z którego Zełenski często odlatuje do innych państw.
Były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Ukrainie Jan Piekło w rozmowie z nami mówi, że bezpieczeństwo w Europie zależy nie tylko od Putina. - Wiele zależy od polsko-ukraińskich relacji - mówi.
Ta wizyta podkreśli, że relacje polsko-ukraińskie są ogromnie istotne nie tylko dla samej Ukrainy i Polski, ale również dla bezpieczeństwa europejskiego i transatlantyckiego, co nas wysoko pozycjonuje.
Prawdopodobnie, że przed szczytem NATO w Waszyngtonie między Polską a Ukrainą zostanie podpisana umowa dotycząca bezpieczeństwa. Kijów podpisał już 20 takich umów, m.in. z państwami G7 i Unią Europejską.
Według Jana Piekło, Warszawa jest jedną z ostatnich ważnych dla Ukrainy stolic, która jeszcze nie podpisała z Kijowem tego porozumienia. - Ma to swoje wytłumaczenie - mówi były ambasador RP w Kijowie, który na ten temat rozmawiał z ukraińskimi dyplomatami.
Polska jest jednym z najważniejszych krajów dla Ukrainy ze względu na długość wspólnej granicy i hub logistyczny, który zapewnia Kijowowi dostawy broni, amunicji, również pomoc humanitarną. Pewnie dlatego prace nad umową się wydłużyły.
Umowy podpisywane z sojusznikami są nazywane w Ukrainie "gwarancjami bezpieczeństwa". Zachodni partnerzy nazywają je porozumieniami o bezpieczeństwie. Treść umowy w przypadku każdego kraju jest inna, ale każda taka umowa dotyczy 10-letniej współpracy w sektorze obronnym.
Premier Donald Tusk tydzień temu mówił, że Polska kończy przygotowywać gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. 4 lipca na antenie TVN24 w programie "Kropka nad I" szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział, że umowa jest już przygotowana do podpisania.
Kijów już wie, że Ukraina nie otrzyma wymarzonego zaproszenia do Sojuszu Północnoatlantyckiego na najbliższym szczycie w Waszyngtonie. Mówił o tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla The Philadelphia Inquirer.
USA się temu sprzeciwiają, bo nie chcą irytować Władimira Putina. Pomysłu zaproszenia Ukrainy do NATO nie popiera ani Joe Biden, ani Donald Trump.
Zełenski dodał, że oczekuje od NATO konkretów. - Jeśli Waszyngton boi się zdenerwować Putina i właśnie dlatego nie jesteśmy zaproszeni do Sojuszu, to uprzejmie prosimy USA, aby dały nam wszystko, co może pomóc nam się bronić. Chodzi o systemy Patriot, samoloty F-16 i amunicje, której nie dostarczyli w wystarczającej ilości - doprecyzował prezydent Ukrainy.
The Hill pisze, że sojusznicy jako alternatywę zaproponują Ukrainie szwedzki model współpracy. Polegał on na bliskiej współpracy z NATO w dziedzinie bezpieczeństwa bez formalnego członkostwa.
W rozmowie z Ukrayina.pl były ambasador wspomina rok 2008. - To był rok straconych szans. Wtedy USA chciały, aby Ukraina i Gruzja miały realną szansę na uzyskanie planu działania na rzecz członkostwa, ale Niemcy i Francja blokowały amerykańską inicjatywę i współpracowały z Rosją - przypomina Jan Piekło.
To spowodowało, że Rosja odważyła się najpierw zaatakować Gruzję, a potem Ukrainę. Uważam, że dopóki Ukraina nie będzie w NATO i nie dostanie jasnych gwarancji bezpieczeństwa, zawsze będziemy mieli problem.
Ostatnie badania Kijowskiego Instytutu Socjologii pokazują, że zdecydowana większość Ukraińców (77 proc.) chce, aby ich kraj dołączył do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przypomnijmy, 30 września 2022 roku prezydent Wołodymyr Zełenski, przewodniczący Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk i premier Denys Szmyhal podpisali wniosek o przystąpienie Ukrainy do NATO w trybie przyspieszonym.
Kijów spodziewał się pozytywnego rozpatrzenia tego wniosku przed zeszłorocznym szczytem NATO, który odbył się w Wilnie 11–12 lipca 2023 roku. Ale tak się nie stało. Nie było zgody wśród sojuszników w sprawie ukraińskiej przyszłości w NATO. Odrzucono też wówczas plan działań na ścieżce do członkostwa, co według ekspertów tylko opóźni ewentualne dołączenie Ukrainy do Sojuszu.