Rosjanie mają wypędzić wojska Ukrainy spod Kurska do października. Taki dostali rozkaz

Putin dostał od swoich generałów zapewnienie, że rozprawią się z ukraińskim wojskiem, które wtargnęło na teren Rosji przed 1 października. Rosjanie ściągają tam swoje rezerwy i przeprowadzają szturmy. Ukraińcy się nie wycofują, a Kijów twierdzi, że ta operacja przynosi efekty. Sprawdzamy, jak naprawdę wygląda sytuacja pod Kurskiem.

Rosjanie rozpoczęli aktywne operacje szturmowe w okolicach Kurska. Widać to na mapie DeepState, która codziennie jest aktualizowana przez ukraińskich analityków wojskowych. W swoim ostatnim raporcie piszą, że Rosjanie przeprawiają pojazdy opancerzone przez rzekę Sejm i mniejsze rzeki w tym regionie.

W raporcie twierdzą, że sytuacja ukraińskiego wojska pod Kurskiem się pogarsza.

DeepState: Rosjanie próbują wyprzeć ukraińskie wojsko spod Kurska

Analitycy DeepState sprawdzili informacje płynące z zachodnich gazet. Rzeczywiście Rosjanie próbują wyprzeć ukraińskie wojsko spod Kurska i wykorzystują w tym celu rzekę Sejm. Ale Ukraińcy też wzmacniają swoje pozycje na terenie Rosji.

Rosyjscy generałowie wyznaczyli 1 października jako datę, kiedy ich wojsko ma wypędzić Ukraińców z terenu Rosji. Wzmacniają swoje jednostki w tym regionie. - Nie mają na to wystarczających sił, ale mogą przeprowadzać większe szturmy w regionie Kurska. Jednak nie będzie to łatwe, bo ukraińska operacja jest dobrze przemyślana - mówi Mychajło Samus, ekspert wojskowy i szef New Geopolitics Research Network w rozmowie z Espreso TV.

Dodał też, że rosyjskie wojska rozproszyły swoje działania i próbują teraz przełamać ukraińską obronę na kilku obszarach frontu jednocześnie. Chodzi m.in. o Pokrowsk, Toretsk, Wuhledar i Czasiw Jar. Jednak ukraińscy obrońcy przejmują inicjatywę i odpierają większość rosyjskich ataków na tych kierunkach.

Zobacz wideo Wołodymyr Zełenski - przez krytyków był nazywany komikiem i klaunem, dziś odważnie przewodzi Ukrainie

- Jest zbyt wcześnie, by twierdzić, że ta letnia rosyjska ofensywa została powstrzymana. Ale oczywiste jest, że Rosjanie nie mają wystarczających rezerw i sił, aby posuwać się naprzód na wszystkich tych kierunkach naraz. W ten sposób nie odniosą sukcesu w Donbasie - uważa ekspert.

Ukraińska operacja pod Kurskiem ma też wymiar psychologiczny

Zachodni eksperci uważają, że ukraińska operacja pod Kurskiem jest elementem wojny informacyjnej i psychologicznej. - Ironia tej sytuacji polega na tym, że dla takich dyktatorów, jak rosyjski przywódca Władimir Putin, wojna psychologiczna jest podstawą rządów - mówi ekspert ds. obrony i bezpieczeństwa narodowego Michael Peck w rozmowie z CEPA.

Analityk zauważył, że Putin dobrze sobie zdaje z tego sprawę, bo prowadzi wojnę psychologiczną przeciwko własnym obywatelom, a polega to głównie na masowym zastraszaniu. - Putin straszy wszystkich dookoła. Zastraszył opozycję polityczną i własnych obywateli. Straszy też inne kraje i próbuje przekonać wszystkich, że ich opór jest daremny, bo i tak to on jest władcą wszystkich i wszystkiego - wyjaśnia ekspert.

Peck dodał też, że Putin spędził lata na podkopywaniu Ukrainy poprzez dezinformację, bo potrzebował tego do zajęcia Krymu. Do zajęcia innych ukraińskich miast potrzebował pocisków i dronów, bo nie poszło po jego myśli. Był opór, którego się nie spodziewał.

Analityk uważa, że ukraińska operacja kurska to tzw. "czarny łabędź" i wielka niespodzianka dla Rosjan w ich kalkulacjach dotyczących wojny. - Putin może nadal koncentrować swoje siły wewnątrz Ukrainy, ale już nie ma pewności czy Ukraińcy nie zajmą kolejnych rosyjskich ziem. Tacy dyktatorzy jak Putin najbardziej na świecie nie cierpią niepewności. Kiedy nie da się przewidzieć ruchu przeciwnika - mówi analityk.

Brytyjski minister: im dłużej Ukraińcy są pod Kurskiem, tym słabszy jest Putin

Szef resortu obrony Wielkiej Brytanii John Healey uważa, że im dłużej ukraińskie siły zbrojne utrzymują swoje pozycje w regionie Kurska, tym słabszy staje się rosyjski dyktator Władimir Putin. Jak powiedział, ta operacja Kijowa ujawniła słabość w zdolnościach Rosji do obrony własnego terytorium. 

- Ta operacja pomaga również w dalszej obronie Ukrainy i jej północnych miast. To dobra strategia, żeby odsuwać Rosjan od ukraińskich granic. Blisko tysiąc kilometrów kwadratowych terytorium w regionie Kurska znajduje się obecnie w rękach sił ukraińskich. Wywiera to ogromną presję na Putina i pokazuje słabość Kremla - czytamy w oświadczeniu brytyjskiego ministra.

John Healey podkreślił również, że rosyjski przemysł nadal działa w trybie wojennym, a Rosja ma trzykrotną przewagę, jeśli chodzi o artylerię. Co więcej, w tym roku Rosja zamierza wezwać do wojska kolejnych 400 tysięcy mężczyzn.

- W nadchodzących tygodniach Ukraińcy muszą wzmocnić swoją linię frontu na wschodzie i będą starali się utrzymać zajęte terytorium pod Kurskiem. Im dłużej Ukraińcy będą w Rosji, tym słabszy stanie się Putin i tym lepiej chroniona będzie Ukraina - napisał minister.

Szef brytyjskiego resortu obrony dodał też, że wojsko Putina należy zatrzymać w Donbasie. Bo jeśli tam Putin wygra, to nie zatrzyma się w Ukrainie.