Pogrzeb żołnierza został odwołany 15 minut przed mszą. "Nie ufaj nikomu, szukaj mnie"

W obwodzie lwowskim odwołano pogrzeb 28-letniego Andrija Kisłowa, który od pierwszych dni wojny bronił Ukrainy w najbardziej niebezpiecznych mejscach frontu. "Broda" miał być pochowany w rodzinnej wsi Solonka, ale ceremonię pogrzebową odwołano, ponieważ bliscy Andrija nie potwierdzili podczas identyfikacji, że ciało należy do niego. Bohater znalazł się więc na liście osób zaginionych.

Pogrzeb żołnierza Sił Zbrojnych Ukrainy został odwołany 15 minut przed nabożeństwem żałobnym. – Nabożeństwo wyznaczyliśmy na godzinę 10.30, po nim planowaliśmy rozpocząć pogrzeb – mówi ks. Mykoła Fredyna, proboszcz parafii Świętej Trójcy we wsi Sołonka. - Przy wejściu zebrało się mnóstwo ludzi. Ale 15 minut przed nabożeństwem, pani Olga, matka Andrija, zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ??zidentyfikowane ciało nie należy do jej syna. Wszyscy czuli się zdezorientowani".

- Podczas identyfikacji zauważyliśmy, że zmarły żołnierz był bardzo podobny do mojego brata — mówi Olga Kisłowa, siostra Andrija. - Nie miał jednak blizny przy prawym oku i przebitego ucha, jak Andrii. Poza tym broda zmarłego nie była tak czarna jak broda mojego brata. Powiedzieliśmy, że to nie Andrii. Potem przynieśli nam zegarek zmarłego Bohatera i wszelkie wątpliwości zniknęły. To był inny zegarek, nie Andria! Kupiłam go, więc dobrze pamiętam, jak wyglądał".

"Nie ufaj nikomu, szukaj mnie"

Matka bohatera wierzy, że Andrii żyje. "Nawet gdy otrzymaliśmy wiadomość o śmierci Andrija przez telefon, nasza mama wciąż miała nadzieję, że to nieprawda" – mówi Olga Kisłowa. — Powiedziała: "Pochowamy Andrija, a potem przyjdzie i nas za to zbeszta". Andrij zawsze powtarzał: "Jeśli znajdę się na listach zaginionych, nie ufaj nikomu, szukaj mnie". Mama szczerze wierzy, że Andrij żyje" - dodaje Olga.

Według siostry Andrija Kisłowa, jej brat poszedł na wojnę jako ochotnik 28 lutego. "Chcę, aby moje dzieci, żona, matka, dwaj bracia i siostra żyli w wolnym kraju" – wyjaśnił swoją decyzję. Kisłow walczył w ramach 24. Brygady imienia króla Danyło. Pełnił funkcję starszego miotacza ognia. Według jego przyjaciół, chłopak zawsze dawał sobie radę ze wszystkim, co sobie zaplanował. Był dobrym elektrykiem.

Dziś rodzina żołnierza czeka na badanie DNA, aby mieć sto procent pewność, że to nie jest ich Andrij.

Zobacz wideo Karetka dla Ukrainy. "Pomyślcie o tym, że dziecko spotka się z ojcem w domu. To nie tylko stos żelaza i sprzętu"