Mieszkańcy wsi Hołodki mówią, że Wołodymyr był jedynym synem w rodzinie. - Jego rodzice trochę pili, ale rodzina nie była patologiczna - mówi koleżanka z klasy generała, Nadija Czornodon. Ojciec Stepan był niepełnosprawny, więc nie pracował. Matka Luba była pielęgniarką na oddziale kardiologii.
Pani Nadija wspomina, że Wołodymyr od dziecka marzył o wojsku. - Prenumerował nawet magazyn "Wiedza wojskowa", bardzo mu się podobał - mówi kobieta. - Kiedyś zadedykował mi wiersz (byłam jego pierwszą miłością) i napisał następujące wersety: "Kocham cię jak oficerskie epolety na ramionach".
Takie słowa nie zmiękczyły jednak serca Nadiji. - Sąsiedzi nawet żartowali, że gdybym nie odrzuciła jego zalotów, żyłabym w Moskwie w bogactwie, a nie pracowała w ogrodzie - śmieje się kobieta. - Dobrze, że nie związałam swojego życia ze zdrajcą - dodaje.
Wołodymyr bardzo dobrze uczył się w szkole. Koledzy mówią: był bardzo zdyscyplinowany. Po ukończeniu studiów postanowił wstąpić do Szkoły Wojskowej w Riazaniu.
- Wtedy można było podjąć studia po ósmej klasie - wyjaśnia Nadija. - Wołodymyr miał wtedy 15 lat. Pojechał, ale nie dostał się do szkoły wojskowej. Kontynuował naukę w szkole nr 4 w Chmielniku, niedaleko naszej wsi. Po ukończeniu dziewiątej klasy ponownie próbował wstąpić do szkoły wojskowej, ale również mu się nie udało. Nie poddał się. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości udał się do wojska i dopiero po demobilizacji został przyjęty na studia do Riazańskiej Szkoły Wojskowej.
Studia, jak mówią rodacy, bardzo go zmieniły. Z nieśmiałego i cichego chłopca, który potrafił nawet płakać, "gdy dziewczyna go uderzyła", Wołodymyr Aleksiejew zmienił się w pewnego siebie mężczyznę. Albo nawet w zarozumiałego.
- Kiedy przyjeżdżał do swojej rodzinnej wioski, szedł do szkoły. Nasza nauczycielka była z niego bardzo dumna - opowiada Nadija. - Chcieli nawet powiesić jego portret na korytarzu. Poszliśmy do mamy Wołodii wziąć zdjęcie, ale ona odmówiła. Powiedziała, że syn zabronił jej przekazywać jakichkolwiek zdjęć i informacji o nim - dodaje.
W Rosji oficer ożenił się z Rosjanką Galiną, mają syna i córkę.
- Para nie odwiedzała wioski tak często, ale jednak przyjeżdżała. Nieraz ludzie pytali matkę Wowy, jaka jest jego ranga, gdzie służy. Odpowiadał krótko: "nieszeregowy i niepospolity" - wspomina kobieta.
- Od czasu do czasu Wołodia przyjeżdżał do Ukrainy, odpoczywał w sanatorium wojskowym w Chmielniku. Widywaliśmy się - mówi Nadija Chornodon. - Kiedyś pokazał na tablecie zdjęcie z Putinem i medale - dodaje.
Według danych z otwartych źródeł Wołodymyr Aleksiejew po studiach był szefem wydziałów wywiadowczych okręgów wojskowych Moskwy i Dalekiego Wschodu. Później został mianowany szefem 14. oddziału Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR. Później został przeniesiony do aparatu centralnego resortu. W czasie wojny w Syrii Wołodymyr Aleksiejew dowodził działaniami wywiadu wojskowego. W lipcu 2014 r. kierował konwojem prywatnej firmy wojskowej, która pomogła nielegalnie przetransportować do Ukrainy system Buk, z którego pocisk trafił w samolot MH17 Malaysia Airlines, 17 lipca 2014 r.
Według Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy to Aleksiejew jest zamieszany w ingerencję w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Amerykański rząd nałożył na niego szereg sankcji.
W 2017 roku dekretem prezydenta Putina generał otrzymał tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej z przyznaniem nagrody specjalnej - medalu Złota Gwiazda.
Wiadomo, że Wołodymyr Aleksiejew był jednym z najlepszych przyjaciół obecnego ministra obrony Federacji Rosyjskiej Siergieja Szojgu, który pomagał mu aktywnie wspinać się po szczeblach kariery.
To 61-letni Aleksiejew jest jednym z głównych organizatorów otrucia byłego oficera Głównego Zarządu Wywiadowczego Siergieja Skripala i jego córki Julii w Salisbury w 2018 roku.
- Ostatni raz rozmawialiśmy, kiedy w Ukrainie szykował się Majdan - mówi Nadija. - Ktoś z naszej klasy zapytał kolegę-generała, czy dojdzie kiedyś do wojny między Ukrainą a Rosją. Wołodia odpowiedział, że coś takiego nie może się zdarzyć nawet w strasznym śnie - dodaje.
We wrześniu 2014 roku zmarła matka Wołodymyra, przyjechał na pogrzeb. Nie wiadomo, w jaki sposób ukraińscy strażnicy graniczni wpuścili go, gdy była już wojna. Na cmentarzu zachowywał się ostrożnie, rozglądając się na wszystkie strony. A potem szybko zniknął.
Po tym wydarzeniu, jak mówią w Hołodkach, Aleksiejewa już nikt nie widział, on do nikogo nie dzwonił. Dopiero z internetu rodacy dowiadują się o "wyczynach" jednego z kuratorów wojny z Ukrainą. To Aleksiejew jest obecnie odpowiedzialny za wywiadowcze zabezpieczenie rosyjskiej agresji na Ukrainę, organizację przygotowania wstępnych danych do przeprowadzenia ataków rakietowych i powietrznych na terytorium Ukrainy, w tym obiekty cywilne, oraz za legalizację rosyjskiej obecności w Ukrainie poprzez organizowanie tzw. referendów na terytoriach okupowanych. Według dziennikarza śledczego Bellingcat Hristo Grozewa Aleksiejew bezpośrednio kontroluje prywatne firmy wojskowe, które zabijają tysiące ludzi w Ukrainie.
- Nie sądziliśmy, że Aleksiejew pozwoli strzelać rakietami nad wioską, w której pochowani są jego rodzice. Ale wiosną, niedaleko Hołodków, obrona przeciwpowietrzna zestrzeliła rosyjską rakietę - mówi pani Nadija. - Nasi rodacy bronią Ukrainy. A on brutalnie nas niszczy - dodaje.
Pytam, co Nadija chciałaby przekazać zbrodniarzowi wojennemu. - Wciąż nie mogę zrozumieć, skąd u niego tyle okrucieństwa - mówi kobieta. - Wołodiu, twoje ręce są we krwi narodu Ukrainy, ojczyzny, która cię wychowała, dała wykształcenie. Jak możesz to robić?! - dodaje po chwili.
Wiktoria TRUDKO