Awdijiwka leży w rejonie, który wciąż jest ostrzeliwane przez Rosjan. Śmierć dziewczynki mogła mieć bezpośredni związek z ciągłym stresem, któremu dziecko było poddane. - Tragedia dziecka zaczęła się dzień wcześniej - poinformował szef awdijiwskiej wojskowo-cywilnej administracji Witalij Barabasz.
"6-letnia dziewczynka zmarła w nocy, według wstępnych danych na zawał serca. Dziewczynka mieszkała w Awdijiwce z babcią, jej matka pracuje za granicą, jej ojciec zmarł. Wieczorem ręce i nogi dziecka zaczęły drętwieć, nikomu nic nie powiedziała. Niestety, nie ma prawnego mechanizmu wywozu dzieci siłą z miasta. Cały czas apelujemy do deputowanych ludowych i nalegamy, żeby taka ustawa została uchwalona. Bo nieodpowiedzialni rodzice narażają dzieci na niebezpieczeństwo" — powiedział Barabasz w rozmowie z kanałem telewizyjnym Espresso. Według urzędnika w Awdijiwce pozostało około 2500 mieszkańców, wśród nich są dzieci.
"Nie ma żadnego mechanizmu przymusu, który pozwoliłby na wywiezienie tych dzieci z miasta. W Radzie Najwyższej nie ma determinacji. Nikt nie może i nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności. Ciągle nalegamy: zaakceptujcie to wreszcie, mamy stan wojenny. Tacy, przepraszam, nieodpowiedzialni rodzice, dziadkowie, siedząc w swoich zrujnowanych mieszkaniach i domach, narażają dzieci na niebezpieczeństwo. Rozumiemy, że to dopiero początek" — podsumował Barabasz.
Tekst w języku ukraińskim:
W Sołedarze, gdzie obecnie toczą się najcięższe walki, pozostaje 559 cywilów. Wśród nich są dzieci. Poinformował o tym szef obwodowej administracji wojskowej Pawło Kyrylenko.
"Obecnie w Sołedarze przebywa 559 osób, w tym 15 dzieci. Zanim miasto zostało zamknięte z powodu aktywnych walk i odpierania ataków wroga, ci ludzie nie chcieli wyjeżdżać" — powiedział Kyrylenko. Według niego w pobliskim Bachmucie pozostaje około 8000 osób, ale ewakuacja jest wciąż jeszcze możliwa.