Poznajcie niezwykłą 19-letnią Rusłanę. Te zdjęcia to też walka z Rosją

19-latka Ruslana Danilkina dwa tygodnie temu straciła nogę w rosyjskim ostrzale artyleryjskim, kobieta służyła w armii jako operatorka łączności. Obecnie przebywa w szpitalu w Odessie, gdzie czeka na protezę, a po leczeniu planuje jak najszybciej wrócić na front i dalej bronić Ukrainy. Zdjęcia Rusłany opublikowane przez ukraińskiego fotografa obiegły cały świat. Dziennikarze Ukrayina.pl rozmawiali z jej rodziną.

- Matka i ojczym Rusłany służyli w strefie ATO (Antyterrorystyczna Operacja na wschodzie Ukrainy) w 2015 roku i mają status uczestników działań wojennych — mówi Angelina Daniłkina, krewna żołnierki. Kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, rodzina była w Odessie. Rodzice natychmiast pojechali na front jako ochotnicy, a później, w kwietniu dołączyła do nich Rusłana.

Początkowo dziewczyna została oddelegowana do Zaporoża. Jednak nie lubiła pracować z papierami. Więc poprosiła o dołączenie do 197. batalionu obrony terytorialnej. 18-letniej dziewczynie na początku odmówiono, ale dzwoniła raz po raz, przyjeżdżała, więc w końcu została przyjęta.

Zobacz wideo Jakiej pomocy potrzebuje teraz Ukraina?

"Rusia (z pseudonimem wojskowym "Simka") pracowała jako operatorka łączności, mogła to robić 24 godziny na dobę — mówi Angelina. — Nie macie pojęcia, jak wielką przyjemność sprawiło jej przekazanie naszym chłopcom z moździerzami współrzędnych okupantów. Nieraz dziewczyna była na skraju życia i śmierci. Pewnego razu pocisk wleciał do ich kwatery głównej, połowa budynku była zniszczona … Rusłana została odrzucona od drzwi przez falę uderzeniową, ale przeżyła - dodaje krewna.

10 lutego Rusłana i jej towarzysze pełnili misję bojową. W tym czasie rozpoczął się ostrzał moździerzowy i artyleryjski. Odłamki jednego z pocisków trafiły w siedzenie pasażera, na którym znajdowała się dziewczyna, w wyniku tego odniosła ona poważną ranę nogi.

- Mój mąż, starszy brat Rusi, i ja byliśmy razem, kiedy napisała "trafili nas". Czas zatrzymał się w miejscu — wspomina Angelina Daniłkina. — To wielkie szczęście, że obok przechodzili niesamowici ludzie, którzy uratowali Rusi życie. Ale straciła dużo krwi - dodaje.

Po przywiezieniu Rusłany do szpitala chirurg powiedział: "Minęłoby jeszcze 10 sekund i nie uratowalibyśmy jej". W Czornobajowce Rusi amputowano lewą nogę tuż nad kolanem. Potem przewieziono ją do Odessy, abyśmy mogła być blisko krewnych.

Według rozmówczyni, w pierwszych dniach po amputacji Rusłana Daniłkina bardzo źle znosiła to zdarzenie. 

"Powiedziała nam, że nie chce tak żyć, nie rozumie, dlaczego pozostała przy życiu. Bała się, że w nowych okolicznościach nie będę nikomu potrzebna — kontynuuje pani Angelina. — Ale mój mąż potrafił ją wspierać i motywować. Nieustannie podkreślał, że Rusia jest bohaterką, że mimo młodego wieku wykazała waleczność i poszła bronić nas wszystkich przed rosyjską armią. Dlatego wszyscy są z niej dumni - dodaje.

W końcu Rusłana stanowczo stwierdziła, że musi żyć dla nas i dla Ukrainy. Po pierwszych przymiarkach protezy stwierdziła, że na pewno wróci na front, by pokonać przeklętych Rosjan. Martwi się tylko, czy dowódcy zgodzą się na to. - Wiedząc, jak uparta jest nasza Rusia, jestem przekonana, że i to jej się uda - opowiada Angelina.

Teraz Rusłana chce być motywacją dla innych rannych i dotkniętych wojną ludzi, aby nie stracili wiary w życie. Będzie pomagała im znaleźć w sobie siłę, by mogli poradzić sobie ze wszystkimi trudnościami.