Polska jako pierwsza poinformowała o dostawie MiG-ów do Ukrainy. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że za kilka dni zostaną dostarczone cztery samoloty, a w najbliższym czasie kilka kolejnych. Jak zaznacza "New York Times", polska armia ma 28 samolotów typu MiG-29, nie wszystkie są jednak sprawne. Pełniący obowiązki premiera Słowacji Eduard Heger powiedział z kolei, że jego kraj wyśle do Sił Zbrojnych Ukrainy 13 myśliwców. Heger nie powiedział, kiedy to nastąpi.
Ekspert wojskowy, analityk Zespołu Wywiadu Konfliktowego, Kyryło Mychajłow, powiedział "Ważnym historiom", że w ofensywie te samoloty mogą rozwiązywać ważne zadania, w szczególności być potężnym, precyzyjnym środkiem do pokonania przeciwnika "na żądanie". Obecnie takie środki w ukraińskiej armii są systemy ognia wielorakietowego HIMARS i M270 oraz precyzyjne pociski artyleryjskie Excalibur. Jednakże w ofensywie, gdy konieczne jest szybkie zniszczenie wrogich pojazdów opancerzonych lub ufortyfikowana pozycja uniemożliwiająca dalsze natarcie, te instalacje artyleryjskie mogą nie być wystarczająco mobilne. Samolot poradzi sobie z takim zadaniem w kilka minut lub kilkadziesiąt minut.
Jednocześnie Mychajłow zauważa, że rola lotnictwa w tej wojnie nie jest tak duża, jak powinna, ze względu na potężne systemy obrony powietrznej obu stron. Lotnictwo może działać tylko na linii frontu, a piloci mają bardzo mało czasu na uderzenie. "Zbyt długie przebywanie w strefie nad pozycjami wroga szybko pozwala zrozumieć, co nadejdzie na ciebie z jakiegoś kompleksu rakiet przeciwlotniczych" - mówi analityk.
Zgadza się z tym inny ekspert wojskowy, który poprosił o anonimowość. "Teraz powstała sytuacja, w której żadna ze stron nie wykazała ani zdolności, ani siły do przeprowadzenia operacji na dużą skalę polegającej na podboju przestrzeni powietrznej, stłumieniu obrony przeciwlotniczej i zadaniu zmasowanych uderzeń na cele naziemne" – przekonuje ekspert.
Anonimowy analityk zauważa też, że przy masowym wykorzystaniu lotnictwa Siły Zbrojne Ukrainy będą musiały rozproszyć samoloty na wiele lotnisk, z których każde może stać się celem rosyjskich ataków rakietowych. "Staje się to dużym problemem dla zarządzania i zaopatrzenia" - mówi ekspert.
Kolejnym problemem dla lotnictwa obu stron jest brak wysoce precyzyjnej broni dalekiego zasięgu. "W rzeczywistości główną bronią lotnictwa są niekierowane bomby i niekierowane pociski rakietowe" — wyjaśnia Mychajłow. Siły Zbrojne rozwiązują ten problem kosztem dostaw z Zachodu. Używają już pocisków AGM-88 HARM, które są naprowadzane na promieniowanie rosyjskich radarów obrony powietrznej.
Ponadto armia ukraińska otrzymała systemy naprowadzania JDAM, które zamieniają bomby lotnicze w amunicję o wysokiej precyzji i pozwalają pilotom uderzyć bez wchodzenia w strefę klęski obrony powietrznej. "Być może niektóre precyzyjne systemy są już zintegrowane z polskimi MiG-ami" – dodał analityk Conflict Intelligence Team.