Aleksiej Rogozin, szef rosyjskiego Centrum Rozwoju Technologii Transportowych, powiedział, że do ataku użyto nieznanych wcześniej bezzałogowych statków powietrznych z układem aerodynamicznym "kaczka". Wyposażone w silnik spalinowy, mają rozpiętość skrzydeł co najmniej cztery metry, a teoretyczny zasięg od 400 do 1000 kilometrów. Wartość każdego urządzenia można oszacować na 30 tys. do 200 tys. dolarów".
Służby ratownicze Rosji poinformowały, że w Moskwie jeden UAV uderzył w dom przy ulicy Profsojuznej, a drugi - w 24-piętrowy budynek przy ulicy Atłasowej w Nowej Moskwie. Przy ulicy Profsojuznej dron uderzył w górne piętra domu. Zniszczeniu uległa elewacja, z okien wypadły szyby. Ewakuowano mieszkańców. "Ludzie są w pobliżu domu, teren jest otoczony" - relacjonuje agencja Informacyjna TASS.
Wydanie internetowe Baza pisze, że mieszkańcy domu, w którym doszło do eksplozji, widzieli obiekt podobny do skrzydła drona. Według wersji policji, jak zauważa wydanie, to on mógł spowodować eksplozję. Na podstawie poprzedniej wersji, jak pisze Baza, o dom mógł rozbić się dron, który leciał od strony kałuskiego obwodu w kierunku Moskwy. Zaznaczono, że UAV prawdopodobnie leciał na bardzo małej wysokości i uderzył w budynek w rejonie piętra technicznego.
Na ulicy Atłasowej w wyniku uderzenia drona zniszczeniu uległa również elewacja budynku oraz wybite zostały okna na wyższych piętrach. Ponadto jeden dron wleciał w dom na Prospekcie Leninowskim.
Według mera Moskwy Siergieja Sobianina w wyniku ataku UAV kilka domów zostało lekko uszkodzonych, dwie osoby potrzebowały pomocy medycznej: "Nikt nie wymagał hospitalizacji, niezbędnej pomocy udzielono na miejscu".
Jak donosi rosyjski kanał w serwisie Telegram Mash, sygnały nawigacji satelitarnej są zagłuszane w Moskwie. Taksówkarze i kierowcy narzekają na niesprawność GPS. Policja stolicy Rosji ogłosiła plan "Tajfun", który przewiduje pilne spotkania personelu w celu wyeliminowania skutków sytuacji nadzwyczajnej. Po ataku drona metropolitalna administracja ds. Sytuacji Nadzwyczajnych ogłosiła polecenie "Zbiórka", co oznacza zaangażowanie całego personelu i wprowadzenie rezerwowego sprzętu.
W południowo-zachodniej części Moskwy zablokowany został ruch na ulicy Udalcowa od Prospektu Leninowskiego do ulicy Michaiła Piewcowa. Jeden z dronów uderzył w dom w tej okolicy.
Ministerstwo Obrony Rosji skomentowało atak dronów na Moskwę, oskarżając Kijów o terroryzm. Według MON Rosji atak został przeprowadzony tylko przez osiem bezzałogowych statków powietrznych typu samolot. Wszystkie zostały rzekomo zestrzelone. "Trzy z nich zostały stłumione za pomocą środków walki radioelektronicznej, straciły kontrolę i odbiegły od zamierzonych celów. Pięć kolejnych bezzałogowych statków powietrznych zestrzelono przez przeciwlotniczy zestaw artyleryjsko-rakietowy Pancyr-S na przedmieściach Moskwy".
Propagandyści opublikowali także nagranie przedstawiające potężną "bawełnę" (eksplozję) w rejonie Rublowki (miejscowość na zachód od Moskwy, zabudowana daczami byłej sowieckiej elity, modnymi wioskami z kamienicami i rezydencjami wysokich urzędników państwowych). Moment uderzenia i ogromny słup dymu, który uniósł się nad miejscem awarii drona, Rosjanie nazwali "przerażającym widowiskiem".
"Prigożyn mówił: dopóki nie uderzą w Rublowkę, nasze elity się nie ruszą. Może przynajmniej teraz ktoś powie coś Ministerstwu Obrony i Szojgu albo wyślą na emeryturę…" - komentują wideo użytkownicy.
Zestrzelenie "ukraińskiego UAV" przestraszyło Rosjan. Na portalach społecznościowych piszą: "No, teraz mieszkańcy Moskwy i Kijowa to zdecydowanie bracia. I te, i inne siedzą w piwnicach…" A niektórzy współobywatele są źli, że "bawełna" dotarła już do stolicy: "A co Moskwa lepsza od Biełgorodu? Tam to się nie kończy. Mamy to każdego dnia".
Wielu Rosjan szuka zdrajców między sobą: "Te drony nie mogły polecieć z Ukrainy do Moskwy! Prawdopodobnie są grupy konspiracyjne, które uruchomiły start, aby wywołać panikę wśród mieszkańców regionu i Moskwy".