Wojna w Ukrainie trwa już ponad rok. Walki toczą się nie tylko na polu bitwy, ale także na poziomie gospodarczym. I to właśnie jej globalny front może okazać się decydujący. Na froncie finansowym i handlowym obecnie stosowane są sankcje Zachodu. Te wysiłki mające na celu osłabienie rosyjskiej gospodarki w ostateczności przynieść mogą więcej korzyści, by zakończyć wojnę. Pęknięcia w rosyjskiej obronie coraz częściej są ujawniane i pogłębiane.
Dotyczy to szczególności gospodarki Rosji. Sankcje są teraz punktem krytycznym, gdzie USA i Europa mogą wywrzeć większy nacisk na Rosjan
– czytamy w artykule "Washington Post".
Svetlana to rosyjska blokerka i tiktokerka. Nie wiadomo, czy tytułowa nazwa jej kanału odpowiada rzeczywistemu imieniu Rosjanki. Od początku wojny w Ukrainie na swoich mediach społecznościowych relacjonuje sytuację w lokalnych sklepach. Swój blog prowadzi między innymi na kanale YouTube i TikToku. Z nagrań wynika, że sankcje drastycznie nie dotknęły Rosji. Wręcz Svetlana pokazuje, że ceny są przystępne, a różnorodność asortymentu proponowanego przez sklepy zadziwia. Kobieta zwraca uwagę na opakowania produktów. Najczęściej soki, wystawione na półkach, są w podobnym stylu. Produkowane są w Rosji, więc najczęściej jest przedstawiona tylko i wyłącznie jedna marka różniąca się smakiem towarów. Svetlana głownie nagrywa swoje filmiki po angielsku, żeby dotrzeć do zachodniego widza. Odwiedza najczęściej sklepy w Moskwie i Petersburgu. Jak sama podkreśla, nie chce zmieniać światopoglądu swoich obserwujących. Jak przekazuje na jednym z wideo, głównym celem blogerki jest pokazanie, jak wygląda Rosja, na którą nałożone są sankcje Zachodu.
Z materiałów wideo udostępnionych przez rosyjską blogerkę Svetlanę wynika, że kasza gryczana kosztuje około 120 rubli, w przeliczeniu na złotówki to niewiele ponad 5 złotych. Olej słonecznikowy, jajka, śmietana i ryż kosztują w okolicach 5 złotych. Wnioskując z nagrań tiktokerki, cena na oliwę z oliwek podniosła się nawet o 100 procent. Dziś jej cena to około 700 rubli, co daje nam wartość nieco ponad 30 złotych. Porównując do zarobków, można stwierdzić, że ceny są wysokie, biorąc pod uwagę średnią pensję w Rosji wynoszącą niecałe 800 złotych.
Jak podkreśla Svetlana, dużo marek wycofało się z Rosji. Wiele z nich znalazło swoje rosyjskie odpowiedniki. Można nazwać je nawet podróbkami. Zdaniem Rosjanki mieszkańcy są zadowoleni z tego, jakie mają towary do dyspozycji w sklepach. A więc znany fast food, który wycofał się z Rosji, ma teraz lokalnego rosyjskiego odpowiednika i jest nim "Wkusno i Toczka", tłumacząc z rosyjskiego "Smacznie i Kropka". Czarny napój gazowany na podobną butelkę, lecz zmienione logo na literę "C". Jak wynika z nagrań dziewczyny, mieszkańcy chwalą sobie jakość i smak oferowanych produktów. Jedna z kobiet mówi, że rosyjskie jest nawet smaczniejsze.