20 marca wojska rosyjskie uderzyły w jedną z dzielnic Charkowa, w wyniku czego zginęło 5 osób, a 9 zostało rannych. "Okupanci po raz kolejny zaatakowali jedną z dzielnic Charkowa. Pod gruzami mogą znajdować się ludzie. Wszystkie służby działają na miejscu" - poinformował wieczorem burmistrz Charkowa Ihor Terechow. "Oprócz pięciu ofiar śmiertelnych mamy tyle samo osób, które zaginęły. Ustalono ich tożsamość, ale oni sami nie znajdują się ani wśród rannych, ani wśród zabitych. W tej chwili jest już dziewięciu rannych. Pożar jest już prawie ugaszony, w uszkodzonym budynku jedynie się tli. Akcja poszukiwawczo-ratownicza trwa" - podał później. Blisko godziny 22:00 przekazał, że Rosjanie po raz kolejny uderzyli w miasto na wschodzie Ukrainy.
"W mieście Charków Rosjanie przeprowadzili ostrzał rakietowy, uderzając w przedsiębiorstwo produkcyjne. Uszkodzone zostały także magazyny, samochód i budynek mieszkalny. Rannych zostało 9 osób: 7 z nich trafiło do szpitala, 1 odmówiła hospitalizacji, 1 osoba przebywa na leczeniu ambulatoryjnym. Zmarło 5 osób" - napisał przewodniczący Charkowskiej Obwodowej Administracji Państwowej Oleg Sinegubow.
Wszystkie ofiary ostrzału Charkowa to cywile. Zginęło dwie kobiety i trzech mężczyzn. Poinformował o tym Serhij Bolwinow, szef Wydziału Śledczego Służby Bezpieczeństwa Narodowego w obwodzie charkowskim. "Pobraliśmy próbki DNA ze wszystkich pięciu ciał, eksperci medycyny sądowej będą pracować całą noc. Musimy je ustalić i porównać z próbkami dostarczonymi przez krewnych rzekomych ofiar" - powiedział.
Według policji w momencie ataku w jednym z ostrzelanych budynków przebywało 65 osób, 7 z nich zostało rannych. Obecnie dwie osoby są w ciężkim stanie, cztery kolejne również przebywają w szpitalu. "Nadal zbieramy niezbędne informacje. Prędkość pocisku w momencie uderzenia mogła wynosić ponad 1000 kilometrów na godzinę" - zauważył Bolwinow.
Serhij Bogatyr, dowódca 1. oddziału Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, jako jeden z pierwszych przybył na miejsce ataku i zobaczył ogromny słup ognia i dymu. "Jeden mężczyzna ledwo trzymał się klimatyzatora budynku, uciekając przed śmiercią. Znajdował się na wysokości około 18 metrów. Trzeba było natychmiast działać. Serhij szybko ocenił sytuację i podjął decyzję o ustawieniu wysuwanej trójkolanowej drabiny strażackiej i przy pomocy kolejnej drabiny burzowej w kombinowany sposób uratował mężczyznę z wysokości" - podają w Służbie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
W swoim wieczornym przemówieniu Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nawiązał do rosyjskiego ataku na miasto 20 marca. "Od ponad dwóch lat Charków i region są przedmiotem straszliwych rosyjskich ataków. Dziś mamy do czynienia z kolejnym rosyjskim atakiem na Charków, który nie może na nic wpłynąć, poza tym, że Ukraina odpowie jeszcze bardziej fundamentalnie i trafnie. Dziś zginęło pięć osób. Składam kondolencje wszystkim krewnym. Każdemu rannemu zostanie udzielona niezbędna pomoc. Ale to nie wystarczy – wszyscy powinni zdać sobie z tego sprawę. Charków potrzebuje wystarczającej liczby systemów obrony powietrznej" – powiedział prezydent Ukrainy.
Wołodymyr Zełenski powiedział także, że wszystkie regiony Ukrainy dotknięte atakami wojsk rosyjskich potrzebują obrony powietrznej. "Obwód sumski potrzebuje obrony powietrznej. Obwód czernihowski i wszystkie inne nasze regiony, które cierpią z powodu rosyjskiego terroru. Partnerzy mają te systemy obrony. A partnerzy muszą zrozumieć, że obrona powietrzna musi chronić życie".