W Warszawie w sobotę 23 marca pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów odbyła się manifestacja Ukraińców i Polaków. Uczestnicy domagali się zaprzestania blokowania granicy z Ukrainą. Granica od początku listopada jest zablokowana przez polskich rolników. Rolnicy podkreślają, że największym problemem jest dla nich niekontrolowany przepływ towarów z Ukrainy. "Blokada granicy szkodzi nie tylko Ukrainie, ale i Polsce. Polskie porty w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie nie przerabiają towarów na miarę swoich możliwości, bo te towary stoją na granicy. Centralny Port Komunikacyjny nie będzie się spinać finansowo, jeśli nie będzie przeładowywał towarów z Ukrainy" – powiedział Karol Karpiński, członek stowarzyszenia w trakcie rejestracji "Wspólnie poMoc", podają dziennikarze Ukrayina.pl. Podkreślił, że od handlu z Ukrainą zależy około miliona miejsc pracy w Polsce, a obecnie handel ten zamarł ze względu na blokadę granicy.
Kateryna Cheliadina, jedna z organizatorek sobotniej manifestacji, w komentarzach dla Ukrayina.pl powiedziała, że uczestnicy nie mają nic przeciwko protestom rolników, żądają jednak zaprzestania blokowania granicy z walczącą Ukrainą. "Chcemy głośno powiedzieć o tym, co się dzieje na granicy polsko-ukraińskiej. Nie mamy nic przeciwko protestom, uważamy, że jest to bardzo ważne i w krajach demokratycznych każdy ma do tego prawo. Jednak jesteśmy przeciw blokowaniu pomocy humanitarnej, która jedzie do Ukrainy, pomocy wojskowej. Jest to jeden z elementów wojny hybrydowej, Rosja wykorzystuje to w swojej propagandzie" – powiedziała Kateryna Cheliadina.
Uczestnicy skandowali "Stop blokadzie granic", "Nie rosyjskiej propagandzie". Trzymali także plakaty z napisami "Wolna granica", "Help Ukraine Today – Keep Russia Away", "Blokada szkodzi obu krajom". Przed wojną głównym szlakiem eksportowym ukraińskich towarów była droga morska. Uczestnicy manifestacji mówią, że Federacja Rosyjska utrudnia ukraiński eksport i import drogą morską. Według uczestników Polska i inne kraje Unii Europejskiej nie powinny blokować ruchu przez granicę, gdyż jest to ważne dla gospodarki i przetrwania Ukraińców w warunkach wojennych. Według obecnych na manifestacji w Warszawie blokada granicy pogorszyła stosunki między Ukraińcami i Polakami, na czym tylko zyskuje Rosja.
Kijów podliczył, ile kosztowała Ukrainę polska blokady granicy. Tylko w lutym ta kwota sięgnęła 8 mld hrywien, czyli ponad 839 mln zł. O tyle mniej znalazło się w ukraińskiej budżecie. Jak twierdzą ukraińscy ekonomiści, osłabia to nie tylko rynek, ale również walczącą armię. Tym czasem blokada trwa i przynosi miliardowe straty obydwu stronom. "Polska traci więcej od nas" – mówi w rozmowie z Ukrayina.pl ukraiński wicepremier Ołeksander Kubrakow.
W rozmowie z Ukrayina.pl pod koniec lutego Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej, powiedziała, że postulaty polskich rolników dotyczą obaw przed zalewem ukraińskich produktów: zboża, malin, cukru, miodu, jaj. "Tych produktów, o których mówią rolnicy, jest sporo. Od czerwca będzie wchodziło przedłużenie umowy o wolnym handlu z Ukrainą, gdzie będą obowiązywały limity na trzy produkty: jaja, mięso drobiowe i cukier. Natomiast na zboża te limity nie zostały przewidziane i to niepokoi rolników. Liczę na to, że uda się wypracować polsko-ukraińskie porozumienie co do limitów produktowych" – mówiła Monika Piątkowska.
Zauważyła wtedy, że Ukrainie trzeba nadal pomagać i tranzyt powinien iść przez Polskę. Wskazuje, że kluczowe są ustalenia "co bezpośredniego importu choćby nawet czterech podstawowych zbóż". "Dobrze by było wypracować takie rozwiązanie, które byłoby akceptowalne przez Polskę i Ukrainę i pobłogosławione przez UE. To trzeba zrobić jak najszybciej w imię dobrych relacji między naszymi krajami i solidarności" - podsumowała Piątkowska.