W kilkuset lokalizacjach w całej Polsce protestowali we wtorek rolnicy. Sprzeciwiają się polityce rolnej Unii Europejskiej oraz bezcłowemu napływowi towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. - Wiem, że trwają rozmowy między ministerstwami rolnictwa Polski i Ukrainy. Wizyta premiera Donalda Tuska była dobrym otwarciem relacji polsko-ukraińskich. Była zapowiedź, że pełna regulacja mogłaby dotyczyć tych produktów, które destabilizują polski rynek. Mam nadzieję, że jak najszybciej zostaną zwieńczone sukcesem. To dzisiaj niezbędne, żeby obniżyć napięcie, które jest na granicy polsko-ukraińskiej - mówi w rozmowie z Ukrayina.pl Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
- Nie możemy dopuścić do tego, żeby kwestie handlu zasłoniły solidarność dla Ukrainy, którą od wielu miesięcy Polacy wyrażają. Ukraina jest naszym bliskim sąsiadem i chcemy, żeby dalej tak było. Ukraińcy walczą na froncie nie tylko za swoją wolność, ale także za bezpieczeństwo Polski i Europy. Liczę na to, że te rozmowy szybko się zakończą i zostanie przedstawiona wspólna propozycja - uważa Monika Piątkowska.
Prezes Izby Zbożowo-Paszowej dodaje, że handel zawsze odbywa się na zasadach wzajemności. - Chcemy z Ukrainą handlować, chcemy inwestować, chcemy brać udział w odbudowie Ukrainy, jak tylko Ukraina tę wojnę wygra. Ja głęboko wierzę, że to tylko kwestia czasu - mówi Piątkowska.
W rozmowie z Ukrayina.pl podkreśla, że emocje na granicy polsko-ukraińskiej są duże, ponieważ nagromadziło się wiele problemów. - Problemy związane są z Europejskim Zielonym Ładem i z tym, że polscy rolnicy mają dużo swoich surowców na magazynach. Ceny zboża są bardzo niskie, w związku z czym ta sprzedaż jest mało opłacalna. Emocje polskich rolników trzeba zrozumieć. Liczę, że rząd zaproponuje pewne rozwiązania, które będą dobre dla obu stron.
To, co jest najważniejsze na dzisiaj, to wypracowanie między Polską a Ukrainą porozumienia tak, aby uspokoić emocje na granicy. One są niepotrzebne ani polskiej, ani ukraińskiej stronie
- dodaje.
Prezes Izby Zbożowo-Paszowej podkreśla, że kryzys na granicy trzeba rozwiązać w najbliższym czasie. - Jedna i druga strona muszą wykazać się cierpliwością i determinacją, żeby w krótkim czasie to porozumienie zawrzeć i uspokoić emocje na granicy - mówi Monika Piątkowska. I dodaje, że postulaty polskich rolników dotyczą obaw przed zalewem ukraińskich produktów: zboża, malin, cukru, miodu, jaj.
- Tych produktów, o których mówią rolnicy, jest sporo. Od czerwca będzie wchodziło przedłużenie umowy o wolnym handlu z Ukrainą, gdzie będą obowiązywały limity na trzy produkty: jaja, mięso drobiowe i cukier. Natomiast na zboża te limity nie zostały przewidziane i to niepokoi rolników. Liczę na to, że uda się wypracować polsko-ukraińskie porozumienie co do limitów produktowych - mówi Monika Piątkowska.
Zauważa, że Ukrainie trzeba nadal pomagać i tranzyt powinien iść przez Polskę. Wskazuje, że kluczowe są ustalenia "co bezpośredniego importu choćby nawet czterech podstawowych zbóż". - Dobrze by było wypracować takie rozwiązanie, które byłoby akceptowalne przez Polskę i Ukrainę i pobłogosławione przez UE. To trzeba zrobić jak najszybciej w imię dobrych relacji między naszymi krajami i solidarności - podsumowuje Piątkowska.
Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy poinformowało, że w latach 2022-2023 Polska sprowadziła z Rosji 12 mln ton zbóż. W tym samym czasie do kraju trafiło 4,3 mln ton ukraińskiego zboża. - Te liczby nie są realne. Z udostępnionych przez analityków, portale branżowe i komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego danych wynika, że do Polski mogło trafić 4 tys. ton zbóż i 4 tys. ton nasion oleistych z Rosji - kontruje Monika Piątkowska.