Wołodymyr Zełenski ma kłopoty. Zaufanie do prezydenta maleje. Putin to wykorzystuje

Władysław Jacenko
Po wybuchu wojny prezydent Ukrainy cieszył się historycznie wysokim poparciem obywateli. Zaufało mu 90 proc. rodaków. Po dwóch miesiącach rosyjskiej inwazji zaufanie do prezydenta zaczęło stopniowo spadać. Co myślą o Zełenskim w Ukrainie dzisiaj i jakie są powody tych zmian w sondażach?

Co jakiś czas Międzynarodowy Kijowski Instytut Socjologii bada nastroje w ukraińskim społeczeństwie. Z jego ostatnich badań wynika, że zdecydowana większość, bo aż 59 proc. obywateli, nadal ufa prezydentowi Ukrainy. Aż do 39 proc. wzrosła liczba Ukraińców, którzy Zełenskiemu nie ufają. W lutym dwa lata temu, kiedy Rosja zaczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę, jedynie blisko 10 proc. ankietowanych nie zgadzało się z polityką ukraińskiego przywódcy. Dziś te osoby stanowią ponad jedną trzecią społeczeństwa.

Poziom zaufania do Zełenskiego zaczął spadać w maju 2022 roku. Do końca grudnia 2023 roku spadło do 77 procent. W lutym tego roku wyniosło 64 procent i do czerwca spadło o kolejnych 5 punktów procentowych.

Dlaczego zaufanie do Wołodymyra Zełenskiego słabnie?

Anton Gruszewski, dyrektor wykonawczy MKIS, twierdzi, że głównymi powodami spadku zaufania ze strony Ukraińców jest polityka kancelarii prezydenta i jej decyzje kadrowe. Wśród powodów wymienia też m.in. kwestie sprawiedliwości i niezbyt skuteczną walkę z korupcją w kraju. 

Szef kijowskiego ośrodka badań opinii publicznej podkreśla jednak, że spadek poparcia po pięciu latach rządzenia jest naturalny. - Ukraińcy od zawsze sceptycznie patrzyli na władzę. Najczęściej poziom wsparcia ukraińskich prezydentów znacząco malał w drugim albo trzecim roku ich kadencji. Wołodymyr Zełenski też tego doświadczył przed pełnoskalową inwazją Rosji - tłumaczy Gruszewski. 

Ekspert dodaje, że historyczny wzrost zaufania do Zełenskiego na początku wojny był spowodowany naturalną reakcją społeczeństwa, którą było zjednoczenie się wokół swojego lidera. Zełenski był wówczas skuteczny na arenie międzynarodowej i dobrze sobie radził w dyplomacji, co poprawiło jego wizerunek w kraju i za granicą. Gruszewski zwraca również uwagę, że ponad 70 proc. Ukraińców jest przeciwnych organizacji wyborów. - Nie byłyby one ani równe, ani powszechne. Przez wojnę kraj opuściło kilka milionów obywateli, a setki tysięcy mężczyzn i kobiet walczą z bronią w ręku - tłumaczy.

Zobacz wideo Zełenski odwiedził belgijską bazę wojskową

Stukanow: Dwa lata temu Ukraińcy nie myśleli o socjalu i gospodarce 

W rozmowie z Ukrayina.pl Serhij Stukanow, dziennikarz Ukraińskiego Radia i kierownik działu analitycznego w ukraińskim centrum analizy treści, przyznaje, że jego te badania nie zaskakują. Tłumaczy, że kiedy Rosja zaczęła atakować Kijów, nikt nie myślał o pieniądzach. Po dwóch latach wojny to się zmieniło.

Po dwóch latach wojna staje się tłem życia politycznego. Pojawia się co raz więcej pytań dotyczących problemów socjalnych i gospodarczych, czego prawie nie było na początku wojny. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że poziom wsparcia dla przywódcy  maleje
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej na szczycie G7 (13 czerwca 2024 r.)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej na szczycie G7 (13 czerwca 2024 r.) Fot. REUTERS/Kevin Lamarque

Ekspert w rozmowie z nami powiedział, że wielu Ukraińców zwraca uwagę na ograniczenie wolności słowa w kraju. Władza do dziś tłumaczy swoje działania wojną, ale nie do wszystkich to przemawia. Chodzi chociażby o zakaz wstępu do parlamentu dla dziennikarzy, który wprowadzono po 24 lutego 2022 roku. Obowiązywał aż do wiosny tego roku. - Chodzi również o wojenną cenzurę w telewizji, którą nazywają Maratonem Jedynych Wiadomości - mówi Stukanow. 

Nie bez znaczenia jest również kwestia kadrowa. Jak twierdzi ekspert, dymisja głównego dowódcy generała Załużnego była ciosem nawet dla wielu wyborców Zełenskiego. Dla części obywateli było to zaskoczeniem, nikt im nie wyjaśnił prawdziwych przyczyn tej decyzji. Wielu ekspertów uważa, że właśnie takie sprawy tworzą podatny grunt dla kremlowskiej propagandy, a Rosja tym gra, bo wie, gdzie uderzyć. 

W Ukrainie wszyscy wiedzą, że wszystkie kadrowe decyzje podejmowane są w Kancelarii Prezydenta w Kijowie. Nawet te decyzje, które przed wojną były w gestii ministrów
Wołodymyr Zełenski, Walerij Załużny
Wołodymyr Zełenski, Walerij Załużny https://twitter.com/ZelenskyyUa/status/1755622695478128947/photo/1

Niemniej jednak ukraiński prezydent wciąż ma wysokie poparcie. Serhij Stukanow tłumaczy to tym, że większość Ukraińców wie, ile on zrobił, aby Ukraina przetrwała. Kluczowe dla nich - jak mówi - było to, że pozostał w kraju, choć mógł uciec za granicę lub zostać ewakuowany wraz z rodziną do USA. Media opisywały, że taki właśnie był początkowy plan Waszyngtonu. 

Zełenski jako przywódca ma swoje wady, ale nie ma nic sobie do zarzucenia, jeśli chodzi o jego działania proeuropejskie i drogę Ukrainy do NATO. Wielu szanuje go za bezkompromisową retorykę wobec Rosji

Politolog tłumaczy, dlaczego część Ukraińców czuje zawód 

Mimo opisanych przez Stukanowa zasług Zełenskiego część jego wyborców czuje się nim rozczarowana. W rozmowie z nami ukraiński politolog Jewhen Mahda tłumaczy, że ten zawód może wynikać z ograniczeń, które obowiązują w kraju w czasie wojny. - Osoby sprawujące dziś władzę w Ukrainie w kółko powtarzają, że Zełenski został wybrany w demokratycznych wyborach. Jednak ich działania nie zawsze wpisują się w społeczeństwo demokratyczne. To efekt nie tylko wojny, ale też decyzji prezydenta - uważa politolog. 

Ukraiński parlament.
Ukraiński parlament. Fot. Shutterstock

Jewhen Mahda sceptycznie też ocenia partię Sługa Narodu, założoną przez Wołodymyra Zełenskiego. Jego zdaniem to ugrupowanie nie ma już takiego zaufania w Ukrainie, jak kiedyś. - Wojna zamieniła tę partię w spółkę, zrzeszającą grono osób, które stoją za Zełenskim. Kiedyś odpowiadały za jego kampanię wyborczą. Uważam, że w praktyce partia Sługa Narodu już nie istnieje. Należałoby stworzyć w ukraińskim parlamencie szerszą koalicję, która mogłaby się nazywać koalicją zwycięstwa i składać się z różnych partii politycznych. Tak to powinno wyglądać w demokracji, ale ekipa Zełenskiego tego nie chce. Mam nadzieję, że zrozumieją, że jest to konieczne - podsumowuje ekspert z Kijowa.