Rosjanie posuwają się do przodu pod Pokrowskiem w obwodzie donieckim. Wzmożonymi atakami wypierają Ukraińców z miejscowości Czasiw Jar, co potwierdza strona ukraińska. Zmiany te widać też na mapie DeepState. Według analityków wojskowych, w tym tygodniu wróg zajął dwie kolejne osady Sokil i Voskhod, gdzie zawisły już rosyjskie flagi.
Trudna sytuacja jest też na rosyjsko-ukraińskiej granicy niedaleko Charkowa. "Wróg posunął się naprzód w Sotnyćkyj Kozaczok pod Charkowem" - czytamy w analizie DeepState.
Ukraińscy obrońcy zauważyli, że Rosjanie zmienili taktykę działań w Donbasie. Dostarczają swoją piechotę w teren leśny, gdzie rozpraszają się i małymi grupami próbują szturmować ukraińskie pozycje. Walka o Czasiw Jar trwa. Ale strona ukraińska już potwierdziła, że straciła część swoich pozycji w mieście.
Czasiw Jar to miasto położone w obwodzie donieckim, w którym przed wojną mieszkało 12 tys. ludzi. Znajduje się tam stacja kolejowa i największa w Ukrainie fabryka wyrobów ogniotrwałych. Miasto leży na wzgórzach 17 kilometrów na zachód od okupowanego przez Rosjan Bachmutu. Położenie dało Ukraińcom przewagę i pomogło wypierać Rosjan z dróg wjazdowych.
Czasiw Jar dzieli kanał wodny Doniec-Donbas. Na wschód od niego znajduje się Kanał, czyli dzielnica mieszkaniowa, o którą toczą się zaciekłe walki. Pod koniec czerwca Siły Obronne Ukrainy zdołały wyprzeć z niej Rosjan. Jednak ci właśnie ją odbili, używając w tym celu artylerii, kierowanych bomb lotniczych i dronów kamikadze. Potrafili tylko jednej nocy ponad 3 tys. razy ostrzelać miasto i w ten sposób zmusili Ukraińców do wycofania się z części pozycji.
Poinformował o tym rzecznik ukraińskiej jednostki operacyjno-strategicznej Chortycja, podpułkownik Nazarij Wołoszyn.
Utrzymywanie dzielnicy Kanał po wejściu tam przeciwnika stało się bezcelowe, bo zagrażało życiu i zdrowiu naszych żołnierzy. Pozycje naszych obrońców zostały zniszczone. Postanowiono wycofać nasze siły na lepiej chronione i przygotowane pozycje
Wołoszyn twierdzi, że Rosjanie mają określone terminy na zdobycie miasta Chasiw Jar. "Nie udało się im osiągnąć celu przez kilka miesięcy. Próbują dalej" - powiedział.
Wiele wskazuje na to, że Rosjanie próbują zacząć większą operację ofensywną w Donbasie. Potwierdza to były doradca mera Mariupola (od dwóch lat okupowanego przez Rosję) Petro Andriuszczenko napisał na swoim Telegramie, że rosyjscy okupanci przenoszą rezerwy i amunicję z obwodu zaporoskiego przez Mariupol na północ obwodu donieckiego.
"Od dwóch dni obserwujemy przemieszczanie się rosyjskich kolumn siły roboczej ze sprzętem wojskowym z regionu Zaporoża przez Mariupol do północnej części obwodu donieckiego" - napisał. Dodał też, że Rosjanie wznowili aktywne szkolenia nowych żołnierzy na okupowanych terenach.
Ćwiczą na poligonie, który utworzyli na wschód od Mariupola. Widać, że szykują uderzenie na wschodzie. Odroczyli plan zwiększenia presji na południu. Wiele zależy też od tego, jaka będzie sytuacja na północy pod Charkowem
Rosyjskie flagi zawisły w dwóch kolejnych wioskach na terenie obwodu donieckiego w pobliżu Pokrowska. Ukraińcom na wschodzie brakuje nie tylko lotnictwa, ale też amunicji. Kijów tłumaczy to tym, że dostawy od sojuszników się mocno opóźniają. Nie wszystko, co zostało zadeklarowane, dotarło na pierwszą linię frontu.
W środę Biały Dom ogłosił nowy pakiet wsparcia wart ponad 2 mld dolarów. W ramach tej transzy pomocy w najbliższych miesiącach na front powinny trafić m.in.: rakiety do systemów HIMARS, pociski do systemów Patriot, amunicja artyleryjska, granatniki, moździerze, systemy obrony przeciwlotniczej HAWK i haubice kalibru 155 m.
Eksperci w Kijowie podkreślają, że może to pozwolić Ukraińcom na zaplanowanie kolejnej większej ofensywy. Nie wiadomo jednak, czy zmieni to przewagę na froncie, bo Rosjanie nie mają takich problemów z dostawami sprzętu jak Ukraińcy i dysponują sporymi rezerwami, z których ciągle uzupełniają swoje straty.