Analitytycy amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną potwierdzili rosyjskie doniesienia o tym, że pod Kurskiem trwa ofensywa ukraińska. Kijów niczego oficjalnie nie potwierdza. Na zdjęciach satelitarnych widać, że ofensywę prowadzą najprawdopodobniej regularne jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy wyposażone w pojazdy opancerzone, sprzęt obrony powietrznej i artylerię.
Szef komisji obrony Bundestagu Markus Faber powiedział, że nie widzi problemu, jeśli Ukraina użyje w operacjach na terytorium Federacji Rosyjskiej niemieckiej broni, w szczególności czołgów Leopard 2. Pisze o tym niemiecki portal Waz.de.
- Wraz z przekazaniem Ukrainie broń staje się ukraińska. Dotyczy to wszystkiego, a w szczególności czołgów Leopard 2. W związku z atakiem Rosji na Ukrainę terytorium obu państw staje się strefą działań wojennych. Użycie broni regulują przepisy prawa międzynarodowego - wyjaśnił.
Ktokolwiek rozpoczyna wojnę agresywną przeciwko sąsiadującemu krajowi, zamienia także swoje terytorium w strefę wojny. Atak Ukrainy na Kursk jest całkowicie uzasadniony z militarnego punktu widzenia. Zmusza Rosję do wycofania sił ze wschodu (red. Ukrainy)
- napisał Markus Faber w sieci X.
Rzeczniczka Białego Domu już zabrała głos w tej sprawie. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy przypomniała, że Rosjanie atakują Ukrainę również z terytorium obwodu kurskiego, gdzie ukraińskie wojska obecnie prowadzą operację wojskową. Potwierdziła, że strona amerykańska skontaktuje się z Kijowem w celu uzyskania szczegółów operacji.
- Jak wiecie, wspieramy Ukrainę w tym, co robi, aby bronić się przed rosyjską agresją. Uważamy, że jest to oczywiście ważne, ponieważ mówimy o demokracji i wolności. I będziemy to nadal robić - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Karin Jean-Pierre.
Przedstawicielka Białego Domu odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy w tej operacji zostanie użyta amerykańska broń. Przypomniała jedynie, że polityka USA pozostaje niezmienna. - Pamiętajmy, że w tym regionie są wojska rosyjskie. Z tego regionu atakują Ukrainę - podsumowała.
Władimir Putin osobiście odniósł się do doniesień o ataku Ukrainy na obwód kurski w Rosji. Nazwał wkroczenie Ukraińców na terytorium Rosji "prowokacją na dużą skalę". - Jak wiadomo, reżim kijowski podjął kolejną prowokację na dużą skalę, ostrzeliwując masowo z różnych rodzajów broni, w tym rakiet, budynki cywilne, domy mieszkalne, karetki pogotowia - oświadczył rosyjski dyktator.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller zwrócił uwagę na tę wypowiedź rosyjskiego przywódcy.
- Widziałem ten komunikat. Nazywanie tego prowokacją Kijowa jest ironią ze strony Rosji. Biorąc pod uwagę, że to właśnie Rosja narusza integralność terytorialną i suwerenność Ukrainy od 2014 roku - stwierdził rzecznik Departamentu Stanu USA.
Amerykańska stacja CNN w wojennym raporcie zwraca uwagę na to, że ta ukraińska operacja pod Kurskiem może podnieść morale żołnierzy i cywilów. "Jeśli Kijów potwierdzi, że za tym stoi to będzie to poważne wydarzenie tej wojny, nawet jeśli jego bezpośrednie skutki nie będą miały dużego wpływu na sytuację wojenną - czytamy w artykule CNN.
Jak pisze "The Washington Post", jest to bezprecedensowa pod względem rozmieszczenia ukraińskich jednostek wojskowych operacja od początku tej wojny. Rozmówcy gazety w USA sugerują, że Ukraińcy dokonali tej operacji, żeby odciągnąć siły rosyjskie od frontu. Wskazują jednak także na możliwe negatywne konsekwencje tej operacji dla Ukrainy w dłuższej perspektywie ze względu na spore rozproszenie sił ukraińskich.
Rozmówcy NBC News zauważają, że ukraiński atak może oznaczać "drastyczną zmianę strategii" Kijowa w wojnie. "Chociaż rozwój sytuacji na miejscu jest niejasny, widoczny atak na obwód kurski w południowej Rosji podał w wątpliwość obronę Kremla i rzucił nowe światło na cele Kijowa w kluczowym momencie wojny" - stwierdza NBC News w swoim artykule.
Agencja Bloomberg podaje, że wkroczenie wojsk ukraińskich na teren Rosji pokazuje wrażliwość granicy rosyjskiej. Według agencji podniosło to morale Ukraińców i podważyło stworzony przez Kreml wizerunek Władimira Putina.
- Rozpoczęta przez Putina wojna z Ukrainą jest coraz częściej przenoszona na terytorium samej Federacji Rosyjskiej. Ukraina będzie chciała w praktyce udowodnić sojusznikom, że nie powinni bać się gróźb eskalacji ze strony Kremla - czytamy.
Na antenie Głosu Ameryki były minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin zauważył, że zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych prawo Ukrainy do samoobrony nie jest ograniczone geograficznie. Jego zdaniem, w obronie przed rosyjską agresją, Ukraina powinna poszerzać zakres działań wojennych "tam, gdzie jest to konieczne i skuteczne".
Były szef ukraińskiej dyplomacji wyraził też opinię, że Ukraina może w ten sposób zademonstrować swoim zachodnim partnerom, że Kijów ma zdolność do przeprowadzania ataków na terenie przeciwnika i jest w tym skuteczny.