Sytuacja na froncie stale się pogarsza. Według wojskowych analityków Federacja Rosyjska ma dużą przewagę. Front od tygodni przesuwa się w kierunku kolejnych ukraińskich miejscowości.
W ukraińskim parlamencie ogłoszono ostatnio ambitne plany mobilizacyjne. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Oleksandr Łytwynenko powiedział, że w nadchodzących miesiącach do wojska zostanie wezwanych ponad 160 tys. obywateli. Do dziś w Ukrainie zmobilizowano już ponad milion osób.
Według doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’a Sullivana Ukraina potrzebuje więcej żołnierzy do obsługi broni, którą już dostała od Stanów Zjednoczonych. - Dostarczyliśmy Kijowowi dużo broni, a obecnie Ukraina znajduje się w trudnej sytuacji na polu bitwy - tłumaczył amerykańskim mediom.
Jego zdaniem, głównymi czynnikami, które teraz mogą pomóc Ukraińcom na polu walki, są zasoby ludzkie, amunicja i morale żołnierzy.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski z kolei skrytykował wypowiedź sekretarza obrony Łytwinienki i w rozmowie z Ukraińskim Radiem stwierdził, że błędem jest podawanie dokładnej liczby osób, które dostaną wezwania do wojska.
Jednocześnie podczas przemówienia w Radzie Najwyższej Zełenski zauważył, że Ukraina nie obniży wieku mobilizacyjnego. Natomiast zaproponowane zostaną umowy z pakietem motywacyjnym dla osób, które nie osiągnęły wieku mobilizacyjnego. Prezydent Ukrainy zapowiedział także zmianę podejścia do zarządzania w armii.
Ostatni spis ludności w Ukrainie przeprowadzono w 2001 roku i przez ten czas sytuacja demograficzna w kraju znacznie się pogorszyła.
Na początku XXI wieku szacowano, że w Ukrainie mieszka 48,5 mln osób. Po okupacji przez Rosję Krymu i rozpętaniu wojny w Donbasie liczba ludności zmalała do 41 mln. Tyle samo wynosiła na początku 2022 roku, kiedy zaczęła się rosyjska inwazja na pełną skalę.
Jak pisze BBC, przed inwazją na terytorium Ukrainy przebywało prawie 10,2 mln mężczyzn w wieku od 25 do 60 lat. Nie wiadomo, ilu z nich pozostaje w Ukrainie. Ministerstwo Obrony Ukrainy nie może też ujawniać danych na temat liczby rezerw mobilizacyjnych.
W wielu publikacjach próbowano oszacować liczbę poborowych na Ukrainie, ale liczby te wypadały różnie. Socjolodzy tłumaczą, że przy takim obliczeniu należy wziąć pod uwagę, ilu mężczyzn pozostało na okupowanym terytorium, a tego nikt poza Moskwą nie wie. Trzeba też policzyć, ilu z nich wyjechało za granicę, ilu służy już w Siłach Zbrojnych, ilu zginęło (a tego też w 100 proc. nie wiemy) oraz ilu mężczyzn jest niezdolnych do służby.
Należy także wziąć pod uwagę tych mężczyzn, którzy pozostają na listach zaginionych albo przebywają w rosyjskiej niewoli.
25 lutego 2024 roku po raz pierwszy od rozpoczęcia inwazji na pełną skalę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podał liczbę zabitych ukraińskich żołnierzy. Stwierdził, że na froncie zginęło ponad 30 tys. Ukraińców. Według ekspertów była to liczba mocno zaniżona.
Jednocześnie Zełenski oświadczył, że nie może ujawnić, ilu ukraińskich żołnierzy jest rannych, a ilu z nich jest na listach zaginionych. We wrześniu tego roku The Wall Street Journal powołując się na dane informatorów z zachodnich służb, oszacował liczbę zabitych ukraińskich żołnierzy na 80 tysięcy.
Do dziś w ukraińskim rejestrze osób zaginionych jest łącznie 55 tys. osób. Z raportu ONZ w sprawie ochrony ludności cywilnej wynika, że od 24 lutego 2022 roku w Ukrainie zginęło 12 162 cywilów, z czego prawie 6 tys. to dorośli mężczyźni. Liczba ta może jednak nie być dokładna, bo zawiera jedynie potwierdzone przypadki. Nieoficjalnie ofiar może być dużo więcej.