Zaporoska Elektrownia Jądrowa. Rosjanie znęcają się nad pracownikami siłowni. Domagają się podpisania kontraktów

Rosyjscy żołnierze intensywnie szukają ukraińskich pracowników jądrowych, którzy od ponad roku nie podpisali umów o pracę z Organizacją Operacyjną Zaporoskiej NPP S.A. lub innymi przedsiębiorstwami Rosatomu. Kreml nadal kontroluje siłownię jądrową, rosyjscy wojskowi przemocą zmuszają pracowników elektrowni do zgody na współpracę z Rosją.

ZNPP była okupowana przez rosyjskich żołnierzy na początku pełnoskalowej wojny. Od tego czasu przebywają tam również pracownicy Rosatomu, ale pracę elektrowni stale zapewniają ukraińskie służby.

Zobacz wideo Ważny apel gen. Tomasza Piotrowskiego. "Przeciwnik tylko na to czeka"

Na pracowników ZNPP wywierana jest ciągła presja: tortury, szantaż, zastraszanie

"Okupanci znęcają się nad pracownikami, kilku z nich bezceremonialnie pobili, zmuszając do zgody na współpracę z agresorem. Mimo gróźb, tortur, szantażu i nieustannego zastraszania Ukraińcy w ZNPP zachowują godność i odmawiają współpracy z raszystami" - poinformował Energoatom w Telegramie.

Ukraiński wywiad zawiadomił, że Rosjanie nie wpuszczają na kontrolowany teren pracowników zmianowych, którzy przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu muszą dokonywać przeglądu bloków energetycznych. Ci, którzy próbowali wypełniać swoje obowiązki służbowe, byli bici i torturowani przez okupantów. Kilku ukraińskich pracowników jądrowych przebywa w szpitalu w ciężkim stanie.

Media donosiły, że rosyjskie przedstawicieli służb specjalnych porywają, torturują i zabijają pracowników Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej oraz mieszkańców Energodaru. Pracownikom zabronili w miejscu pracy korzystania z telefonów komórkowych z kamerami, zaczęli regularnie przeszukiwać ich i przesłuchiwać. Personel został zmuszony do przyjęcia obywatelstwa rosyjskiego, wywieziony w nieznane miejsce, przetrzymywany w piwnicach przez 2-3 tygodnie. Warunki przetrzymywania - cele o wymiarach 3 na 4 metry i w tym jednym pomieszczeniu przebywa 12-16 osób.

Rosyjskie kontrakty w ZNPP: jeśli nie podpiszesz, zabierzemy ci dzieci

Teraz w elektrowni jest ciągła presja: Rosjanie nie wypuszczają tych, którzy nie mają podpisanych kontraktów z rosyjską spółką utworzoną przez Moskwę do kontroli siłowni jądrowej. Nie wiadomo, co dokładnie jest w umowach.

Jednak Rosjanie, którzy początkowo obiecali "góry złota" ukraińskiemu personelowi, który zacznie dla nich pracować, obniżyli ich płace o 45 proc. Ukraina nadal płaci pracownikom, którzy nie zdradzili ojczyzny i nie przeszli na stronę okupantów, mimo ilości przepracowanych zmian.

Ponadto wcześniej Centrum Narodowego Oporu (portal, specjalna strona internetowa Sił Operacji Specjalnych ukraińskiej armii) informowało, że Rosjanie nie mogą zwolnić ukraińskiego personelu elektrowni, ponieważ nie mają nikogo, kto mógłby zastąpić specjalistów w tej dziedzinie. W marcu do ZNPP przywieziono pracowników jądrowych z Rosji z Kalinińskiej Elektrowni Atomowej, ale ukraiński personel odmówił ich przeszkolenia.

Okupanci trzymają ukraińskich pracowników jądrowych też z innego powodu. Po katastrofie w 2011 roku w japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima ZNPP przeszła modernizację, w której uczestniczyły ukraińskie przedsiębiorstwa. "Wyprodukowano dla nas ekskluzywny sprzęt i tylko my rozumiemy jak go wykorzystywać" - powiedział Ukraińskiej prawdzie (gazecie internetowej) były kierownik ZNPP Ihor Muraszow.

Dlatego głównym celem rosyjskich okupantów elektrowni jest zmuszenie Ukraińców do pracy dla Rosji. "Mówią: 'Jeśli nie podpiszesz, zabierzemy i deportujemy dzieci" - powiedział jeden z pracowników elektrowni jądrowej. Jeśli pracownik elektrowni kategorycznie odmawia współpracy z Rosjanami, mogą go zabrać "na jamę". "Jeden z naszych pracowników został zabrany. Nie wiemy, co z nim tam zrobiono. Wyszedł, podpisał kontrakt, ale chodzi cały "szary". Widać, że zrobił to pod presją..." - mówi pracownik elektrowni, która jest jeszcze pod okupacją.

Inny mówił o torturach, których doświadczył. "Zabierają mnie do gabinetu. A potem wchodzi jeszcze jeden, też w masce. Uderzył mnie tak mocno, że aż zleciałem z krzesła. Ma około 40 lat. Jego oczy są tak puste, wodniste, od razu można zrozumieć, że on jest katem". Na stole leżały już nożyczki, szydło, kleszcze i torba z napisem "Chirurg". (...) Zacisnął nos szczypcami i bił dalej. Potem przyłożył mi nóż do ucha, nożyczki, mówił, jak zamierza usunąć mi skórę głowy, i powiedział, że będę jego 28. pływakiem do Kachowki" - mówi inżynier nuklearny.

Latem 2022 r. zmarł Andrij Honczaruk, nurek hydro-zbiorników ZNPP, który, jak donosi Energoatom, był torturowany przez rosyjskich wojskowych, które zmuszali go do wymyślania "usprawiedliwień dla konieczności osuszenia basenów chłodzących".