Na Ukrainie obowiązuje stan wojenny, który zabrania opuszczania kraju mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat. Ale podczas gdy setki tysięcy Ukraińców bronią Ukrainy przed rosyjską armią, niektórzy stosują różne sztuczki, aby uciec z kraju.
Mężczyźni, którzy chcą uciec za granicę, kupują fałszywe "zaświadczenia", aby oszukać strażników granicznych. "Fałszerstwa najczęściej wykrywane są w przypadku wojskowych dokumentów rejestrowych. Dość powszechne jest również posługiwanie się fałszywymi zaświadczeniami emerytalnymi, o niepełnosprawności, aktami urodzenia dzieci" – informuje Zachodni Oddział Państwowej Służby Granicznej Ukrainy na Facebooku.
Rodzice wielodzietni (troje lub więcej dzieci) nie mają zakazu opuszczania granic Ukrainy. Dlatego mężczyźni, którzy chcą uciec za granicę, próbują wykorzystać ten argument i kupić "akty urodzenia" dzieci. Strażnicy poinformowali o jednym takim przypadku. Mężczyzna został zatrzymany na przejściu granicznym Uściług-Zosin. Przyznał, że za ponad 200 tys. hrywien (ok. 22 tys. zł) kupił fałszywe metryki dwojga dzieci, by w stanie wojennym wyjechać za granicę. W rzeczywistości miał jedno dziecko.
Ukraińcy uciekają się też do innych sztuczek. "Niestety, czasami podają akty zgonu żon, ponieważ samotni rodzice również mogą przekraczać granicę" - powiedział w czerwcu Andrij Demczenko, rzecznik Państwowej Służby Granicznej Ukrainy.
W lipcu ukraińska Służba Graniczna nie wypuściła z kraju 32-letniego Ukraińca, który poślubił 56-letnią kobietę. Na dodatek miała niepełnosprawność. Strażnicy zwrócili uwagę na znaczną różnicę wieku między "nowożeńcami". Kobieta była starsza od mężczyzny o ponad dwadzieścia lat. A data ślubu zbiegła się z dniem "podróży poślubnej" za granicę.
W kwietniu w obwodzie odeskim zatrzymano mężczyznę, który przebrał się za kobietę. Próbował przejść kontrolę w chuście i okularach przeciwsłonecznych - co było dość dziwne, ponieważ próbował przekroczyć granicę po ciemku. To go zdradziło.
W zeszłym roku mężczyzna ukrył się w pudle z wyprawką niemowlęcą (takie paczki z ubrankami dla dzieci i innymi towarami otrzymują ukraińskie rodziny po urodzeniu dziecka). 37-letniego uciekiniera ukryła w pudle żona, która próbowała wyjechać z dwójką dzieci do Mołdawii.
Był też przypadek, gdy dwóch mieszkańców obwodu kijowskiego udawało Turków, aby wyjechać za granicę. Oni z kolei kupili tureckie paszporty.
Wielu mężczyzn próbuje przekupić funkcjonariuszy Służby Granicznej, proponując im pieniądze. Strażnicy zgłaszają takie przypadki niemal co tydzień.
Wraz z początkiem wojny na pełną skalę w internecie zaczął działać nowy "rynek usług" – "dokumenty" na wyjazd mają być wyrobione za kilka tysięcy złotych. Dziennikarze portalu informacyjnego Suspilne znaleźli w aplikacji Telegram 12 kanałów, które oferują takie usługi.
"Obiecują wyrobić dokumenty na przekroczenie granicy za 1400-2400 dolarów. Liczba subskrybentów niektórych kanałów sięga kilkudziesięciu tysięcy" – pisze portal.
Stróże prawa regularnie wykrywają organizatorów takich ofert. Dopiero 3 sierpnia Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała o zatrzymaniu funkcjonariusza Wojskowej Administracji Miasta Kijowa. Za 10 tys. dolarów pomagał mężczyznom sporządzić fałszywe dokumenty o ich niezdolności do służby wojskowej.
A w lipcu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że jej kontrwywiad zneutralizował trzy międzynarodowe grupy przestępcze, które nielegalnie przemycały mężczyzn za granicę.
Organizatorzy proponowali mężczyznom dwie opcje ucieczki.
Pierwsza to załatwienie fałszywych dokumentów na wyjazd za granicę. W szczególności proponowano fikcyjne listy dla zagranicznych podróży jako kierowca. W celu realizacji tej opcji kombinatorzy dawali swoim klientom samochody, które rzekomo miały służyć do transportu ładunków humanitarnych.
Według drugiego scenariusza uciekinierów doprowadzano do pasa granicznego, a następnie przygotowanymi wcześniej leśnymi ścieżkami sprowadzano ich do sąsiedniego kraju.
Koszt takich "usług" wynosił od 3,5 tys. dolarów. Kwota mogła wzrosnąć i zależała od tego, jak szybko trzeba było zorganizować wyjazd.