Pierwszym miejscem pełnienia "służby" samochodu była Bałaklija (miasto w obwodzie charkowskim, na wschodzie Ukrainy). W zakładzie przemysłowym, w którym znajdowała się kwatera główna batalionu, nie było schronów dla samochodów, więc Mazda 2500 niemal od pierwszych dni znalazła się pod ostrzałem rosyjskich Gradów, artylerii i czołgów.
Obecnie samochód wygląda bardziej jak "durszlak" na kołach. Żołnierze jeszcze w Bałakliji przestali liczyć dziury po kulach, które pozostały po wyjazdach z pozycji. Auto przetrwało nawet zdalne minowanie, kiedy to аmunicja kasetowa "zasiała" minami wszystko wokół Frankiego. Saperzy wysadzili te miny, bo nie było jak ich rozbroić.
To właśnie w pobliżu Bałakliji Frankie otrzymał swój charakterystyczny "tuning". Od tego czasu samochód otrzymał odpowiedni znak wywoławczy.
"Frankenstein był pokryty fragmentami betonowych płyt i cegieł, ale po krótkiej naprawie wrócił do pracy, ratując życie żołnierzom Gwardii Narodowej" - poinformowała Gwardia Narodowa Ukrainy.
Po Bałakliji Frankie pełnił "służbę" ze swoimi braćmi w mieście Izium, we wsi Pidłyman. Przeprawił się przez rzekę Oskoł i teraz walczy w rejonie Lasu Serebryańskiego (położonym w pobliżu Kreminnej w obwodzie ługańskim).
"Każde wgniecenie na jego karoserii to ślady fal uderzeniowych po eksplozjach, upadających sosnach. Każda "rana" ma swoją historię, a także liczne dziury po kulach i odłamkach" - mówią o swoim aucie wojskowi.
Gwardia Narodowa Ukrainy informuje, że samochodem, który wolontariusze przekazali ponad rok temu, wywieźli ponad setkę rannych żołnierzy. Również przez cały ten czas samochód był używany do dostawy amunicji i wzmocnienia na pierwszej linii frontu.
Według zastępcy dowódcy batalionu ds. wsparcia materialnego i technicznego, o znaku wywoławczym Baszta 5, poważnych uszkodzeń Frankenstein nie miał, chociaż jedynymi zachowanymi w całości częściami maszyny są silnik i rama.
Po wojnie żołnierze Gwardii Narodowej Ukrainy chcą przenieść swojego bojowego "konia" do muzeum.
Żołnierze Gwardii Narodowej opowiedzieli też historię o japońskej dziennikarce, która przyjechała na pozycji 5. Słobożanśkej Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy. Kiedy zobaczyła Frankensteina, nie mogła uwierzyć, że ten "potwór" nadal potrafi jeździć. Aby przekonać dziennikarkę, żołnierze musieli ją podwieźć. Pokazali też list z podziękowaniami dla korporacji Mazda Motor za niezawodnego "towarzysza broni".
"Frankie stał się prawdziwym samurajem w tej wojnie" - pisze Gwardia Narodowa Ukrainy.