W Internecie pojawił się domniemany testament byłego przywódcy Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Dokument został opublikowany na rosyjskich portalach i kanałach w Telegramie. Prigożyn miał według niego zostawić cały majątek swojemu synowi Pawłowi Prigożynowi. Żona byłego przywódcy wagnerowców nic nie dostała, ponieważ już wcześniej, podczas separacji, przekazał jej część majątku.
Cały biznes, wszystkie firmy, cały majątek, z wyjątkiem kilku przedmiotów pozostawionych jego córkom, trafił do Pawła. (Ten) ogłosił siebie we wszystkim następcą Jewgienija Prigożyna. Ale szczerze mówiąc, Paweł znajduje się pod wpływem pewnych osób i trudno nazwać go postacią niezależną
- podaje kanał w Telegramie pod nazwą "ВЧК-ОГПУ", powołując na własne źródła.
Paweł Prigożin otrzyma m.in. kamienicę mieszkalną w petersburskiej dzielnicy Łachta wraz z działką pod nią. Ich łączna wartość wynosi 32,5 miliona rubli.
W dokumencie wskazano także, że Paweł Prigożin musi występować w roli darczyńcy na podstawie umowy przyrzeczenia darowizny akcji. Zgodnie z wolą byłego przywódcy Grupy Wagnera, syn Prigożyna ma kosztem spadku zapewnić godny byt wdowie po Prigożynie, jego córkom i matce Violetcie Prigożynie.
Wcześniej wiele rosyjskich i ukraińskich źródeł podało, że między członkami rodziny przywódcy najemników doszło do konfliktu. Wszytko przez to, że syn Prigożyna dostał niemal wszystko, a córki prawie nic.
23 sierpnia wieczorem w obwodzie twerskim w Rosji rozbił się samolot z szefem Grupy Wagnera Jewgienijem Prigożynem i jego "prawą ręką" Dmitrijem Utkinem. Samolot "Embraer Legacy 600" leciał z Petersburga do Moskwy. W sumie na pokładzie było 10 osób – 7 pasażerów i 3 pracowników samolotu. Wszyscy zginęli.
Eksperci sugerują, że śmierć Prigożyna nie była wypadkiem. Według jednej wersji jego samolot mógł zostać zestrzelony rakietą systemu przeciwlotniczego S-300. W Kijowie przepuszczają, że przywódca wagnerowców podpisał wyrok śmierci już w czerwcu, kiedy zaufał kremlowskiemu dyktatorowi Władimirowi Putinowi. Wiele ekspertów mówiło o możliwym zamachu na rozkaz prezydenta Rosji, który nie przebaczył Prigożynowi buntu w czerwcu 2023 r.
Kreml znów przerzuca żołnierzy Grupy Wagnera do walk w Ukrainie. Poinformował o tym w Radiu Swoboda rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy Ilja Jewłasz. Według jego informacji można mówić o 500 wagnerowcach, którzy mają wziąć udział w wojnie w Ukrainie.
Idą na różne stanowiska: ktoś jest instruktorem, ktoś jest zwykłym żołnierzem. Oznacza to, że są rozproszeni w różnych dywizjach i biorą udział w bitwach na wschodzie Ukrainy
- powiedział Jewłasz.