Zmarli w czasie stypy. Miejscowy naprowadził rakiety Iskander na wieś Groza

Po rosyjskim ataku na ukraińską wieś Groza zmarło ponad 50 osób. Według ekspertów wojennych zdradzić informację o zgromadzeniu dużej ilości ludzi mógł ktoś z miejscowych. Władysław Selezniow poinformował, co będzie nowym celem w czasie kontrofensywy wojska rosyjskiego.

Rosjanie 5 października zaatakowali sklep spożywczy i restaurację we wsi Groza w obwodzie charkowskim. W wyniku ostrzału zmarły 52 osoby. Tego tragicznego dnia we wsi odbywała się stypa po pogrzebie mężczyzny. Na uroczystym obiedzie było około 60 osób, większa część z nich zginęła w wyniku ataku wojska rosyjskiego. 

Cóż, faktem jest to, że nasz wróg jest podły, obrzydliwy i wykorzystuje każdą okazję, aby uderzyć tak boleśnie, jak to możliwe. Rosjanie nie korzystają tak często z Iskanderów - używają ich precyzyjnie do uderzania w najważniejsze cele.

-  informuje Władysław Selezniow.

Zobacz wideo Bronisław Komorowski ostro o publikacji strategii obronnej: Mówienie, że ktokolwiek chciał oddać połowę Polski to kretynizm

Mieszkaniec Grozy naprowadził pocisk na wieś

Jak podaje ukraiński Obozrevatel, nie przez przypadek wieś Groza została wybrana na najkrytyczniejszy cel rosyjskiego ataku pociskiem Iskander. Atak z 5 października najwidoczniej został przeprowadzony przy pomocy informatora, prawdopodobnie mieszkańca wsi. Rosyjski atak terrorystyczny po raz kolejny udowodnił, że to nie pora na gromadzenie się w dużych grupach, zwłaszcza jeśli miejsce wydarzenia znajduje się 50 kilometrów od strefy działań militarnych. 

Jakiś bandyta, być może z sąsiedztwa, pracował dla Rosjan, poinformował wroga, że w określonym miejscu i o określonej godzinie zgromadzi się ogromna liczba ludzi, aby wziąć udział w nabożeństwie żałobnym poległego ukraińskiego żołnierza, i podał cel dla ataku rakietowego.

- twierdzi Władysław Selezniow. Ekspert wojskowy i były rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy

Na wschodnim kierunku Kupiańsko-Łymańskim uaktywniło się wojsko rosyjskie

Aktualnym celem Rosjan jest zniszczenie logistyki Sił Zbrojnych Ukrainy, przedostanie się na lewy brzeg rzeki Oskil, gdzie zostały zniszczone cztery mosty a w dodatku zajęcie części Kupiańska, pod Charkowem. Sądząc po budżecie, jakim operuje Rosja, w 2024 roku stosunek sił i środków wojska ukraińskiego i rosyjskiego może wynosić 1:4 na korzyść Rosjan. Ekspert wojskowy Władysław Selezniow tłumaczy, co się dzieje na froncie w Ukrainie.

Siły Zbrojne Ukrainy posunęły się w rejon Andriiwki, Robotyna i Werbowej. Wróg próbuje zniszczyć naszą logistykę. Nasze oddziały inżynieryjno-saperskie budują przeprawy pontonowo-mostowe, ale widać, że ich nośność jest nieco mniejsza niż mostów stacjonarnych. Wiadomo, dlaczego nieprzyjaciel niszczy nasze mosty – szykuje się do ofensywy. Rosjanie robią przejścia na swoich polach minowych, ciągną pojazdy opancerzone na linię starć bojowych. Zaczęły pojawiać się dane, że wróg próbuje zaatakować zarówno w kierunku Kupiańska, jak i Łymana. Obejmuje jednostki tej samej, nieuformowanej 25 Armii. Działają tam jednostki I Armii Pancernej. Oznacza to, że wróg próbuje naciskać. Jak dotąd nic mu nie wyszło, ale ma ogromne zasoby.

Zdaniem Selezniowa, sytuację, którą obecnie obserwujemy na całej linii frontu, charakteryzują dwa czynniki: tam, gdzie wojsko ukraińskie ma zasoby, siły, środki i możliwości - atakuje. Tam, gdzie nie mają takich możliwości, prowadzą walkę obronną. W tym miejscu Rosjanie atakują lub kontratakują. Sytuacja na polu bitwy jest dość zmienna. Jego perspektywy zależą od możliwości Sił Zbrojnych Ukrainy.