Ołeh Berestowy jest zastępcą dowódcy ukraińskiego batalionu i kieruje oddziałami, które są rozproszone po całej linii frontu. Po pracy wychowuje syna, śpiewa i gra na gitarze. Ukraina usłyszała o nim po tym, jak wrzucił do mediów społecznościowych film, gdzie w mundurze śpiewa synowi kołysankę. "Śpij, kochany kotku, Siły Zbrojne Ukrainy dbają o twój sen". Tak się zaczyna jedna ze zwrotek. Później żołnierz nagrał ten utwór w duecie z ukraińską piosenkarką Swietłaną Tarabarową. O wojnie opowiedział w rozmowie z Ukrayina.pl.
O.B.: Jest ciężko. Najbardziej potrzebujemy amunicji. To jest niemałe wyzwanie tej wojny. Amunicja jest potrzebna na każdym odcinku frontu i powinno być jej więcej niż mają Rosjanie. Trzeba się mocno zastanowić, jak to zrobić. Może warto rozważyć zwiększenie produkcji amunicji w Ukrainie. Nie mogę za dużo powiedzieć w tej sytuacji. Jest nam ciężko, ale idziemy do przodu.
O.B.: Wyczerpujemy militarnie największego polskiego wroga – Rosję. Płacimy najwyższą cenę. Zarówno zdrowiem, jak i życiem. Jeśli skapitulujemy, między Polską a Rosją nie będzie strefy buforowej, lecz tylko bezpośrednia granica albo linia frontu. I będą te same prowokacje, które dzisiaj widzimy na granicy Polski z Białorusią. Podkreślę też, że wojsko polskie nie zostało przez Ukrainę rozbrojone, tylko wręcz dozbrojone, bo starą broń w ramach programu NATO Warszawa oddała Ukrainie, a w zamian Polska dostała i będzie dostawać nowy, lepszy sprzęt. Macie dosyć dawania nam pieniędzy i broni? W Polsce, jeśli się nie mylę, obecnie mieszka ponad dwa miliony Ukraińców. W większości nie są to po prostu ludzie siedzący bez pracy. Bardzo często są to ludzie z wyższym wykształceniem, fachowcy z różnych dziedzin. Pracują, a więc muszą płacić podatki, które za każdym razem trafiają do polskiego budżetu. Te środki mogą pokryć wydatki dla uchodźców. Unia Europejska też daje na to pieniądze. Według mnie Polska na tym tylko wygrywa. Będąc na wschodzie Ukrainy, z przykrością czytam o tym, jak polscy politycy manipulują tematem Ukrainy przed wyborami. Dla mnie jest to niedopuszczalne z etycznego punktu widzenia. Okazuję wielką wdzięczność Polakom i polskim rządzącym, bo ich wsparcie naprawdę pomogło nam pozostać na nogach. Pamiętamy o tym i będziemy pamiętać zawsze. Moi koledzy z wojska też o tym pamiętają i będą pamiętać po zakończeniu wojny. Nie daje to jednak prawa polskim politykom do wyborczego grania tematem Ukrainy.
O.B.: Czuję się spokojny, ponieważ rozumiem, że robią coś ważnego dla kraju. Mój ojciec jest emerytowanym wojskowym i już na początku inwazji na pełną skalę wrócił do wojska. Było to dla niego trudne. Znaleźliśmy dla niego miejsce w jednej z doświadczonych jednostek wojskowych. Moja mama również służyła w wojsku, była sanitariuszką, ale przeszła na emeryturę dziesięć lat temu. Po 24 lutego 2022 roku zdała sobie sprawę, że może pomóc ukraińskiemu wojsku swoim doświadczeniem. Musiała jednak równolegle opiekować się moją babcią. Ale kiedy znaleźliśmy panią do opieki, moja mama wróciła na front. Służy w regionie, w którym mieszka jej matka, ma do niej blisko. Odwiedza ją, kiedy tylko może. Chcemy, żeby Ukraina wygrała. Walczymy o to całą rodziną i to się nie zmieni. Żeby potem o to samo nie musiały walczyć ani polskie, ani ukraińskie dzieci.